"Cieszę się, że Rafał Ziemkiewicz uznał swój błąd (...), lepiej późno niż wcale - tak Kamil Durczok skomentował na profilu "Faktów" TVN na Facebooku przeprosiny publicysty. Ziemkiewicz pisał w swoich felietonach, że podczas jednego z prowadzonych przez dziennikarza TVN programów był on "urżnięty" i zdradzał "objawy filipińskiej grypy". Teraz się z tych stwierdzeń wycofał.
Pierwsze z tych określeń znalazło się w felietonie Ziemkiewicza opublikowanym w "Galicyjskim Tygodniku Informacyjnym Temi", drugie - w jego tekście na łamach "Rzeczpospoiltej". Dotyczyły one zachowania Durczoka 16 lutego br., podczas prowadzenia programu "Fakty po Faktach" w TVN24.
W odpowiedzi dziennikarz skierował przeciwko publicyście pozew o ochronę dóbr osobistych.
"Lepiej późno niż wcale"
Redaktor naczelny "Faktów" TVN przyjął "wyciągniętą rękę i przeprosiny" Ziemkiewicza, uznając, że jego wyjaśnienia zamieszczone w felietonie pt. "Zaczynam od siebie", opublikowanym 6 września br. na rp.pl, pozwolą zakończyć proces, który mu wytoczył.
"Cieszę się, że Rafał Ziemkiewicz uznał swój błąd i dostrzegł to, co dla większości moich widzów od początku było oczywiste: w moich programach nie ma miejsca na lekceważące podejście do obowiązków i nonszalancję. Szkoda tylko, że dostrzegł to tak późno, ale lepiej późno niż wcale" - napisał Durczok.
Ziemkiewicz wyciąga rękę do zgody
Publicysta przyznał w swoim najnowszym felietonie, że - jak każdy - czasem się myli, ale potrafi przyznać się do błędu. Zapewnił jednocześnie, że jego celem w żadnym razie nie było oszczerstwo, w dodatku skierowane pod adresem dziennikarza, którego szanuje.
Przyznał też, że nie dociekał, jakie były przyczyny zachowania Durczoka podczas "Faktów po faktach" z udziałem Janusza Palikota. Jak pisze, "zawinił pośpiech i fakt, że "to 'urżnięcie' bardzo pasowało do złośliwej pointy, a w końcu bez złośliwości nie ma felietonu".
Wyjaśnił też, że racje powoda zrozumiał dopiero w sądzie. "Otóż, kiedy Kamil Durczok tłumaczy całą sytuację zamieszaniem, które się w programie na żywo trafić może, i które według świadków obecnych w studiu wyglądało zupełnie inaczej, niż mogło się wydawać telewidzom, to nie mam powodu nie wierzyć ani jemu, ani owym świadkom."
Dalsze procesowanie się z dziennikarzem TVN uznał za brnięcie "w ślepą uliczkę". "Nie zamierzałem szydzić z Kamila Durczoka, poniżać go czy podważać jego profesjonalizmu. Sugestię, że jego rozbawienie przed kamerą wynikło z nadużycia alkoholu, powtórzyłem za innymi bez złych zamiarów. Skoro było inaczej, przyjmuję to do wiadomości, przepraszam i wyciągam rękę do zgody".
Autor: MON/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24