Zarzut spowodowania katastrofy ze skutkiem śmiertelnym usłyszał kierowca ciężarówki, która w ubiegłym tygodniu staranowała na A4 auta stojące w korku. Zginęły 4 osoby, a 13 zostało rannych. Obcokrajowiec przyznał się do winy. - Z tego, co się stało, zdałem sobie sprawę dopiero po uderzeniu w samochody - powiedział śledczym.
Do tragicznego karambolu na dolnośląskim odcinku autostrady A4 doszło w ubiegły czwartek, 24 lipca. Ciężarówka kierowana przez Hiszpana staranowała 10 samochodów i przygniotła busa. - Być może nie zauważył sytuacji, jaka była na drodze - mówili po wypadku policjanci. Jednak śledczy aż do wtorku nie mogli przesłuchać mężczyzny. Nie pozwalali na to lekarze.
- Kierowca samochodu ciężarowego usłyszał zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym - mówi Małgorzata Klaus z prokuratury okręgowej we Wrocławiu. Wiadomo, że mężczyzna przyznał się do winy. - Powiedział, że z tego, co się stało, zdał sobie sprawę dopiero po uderzeniu w samochody - relacjonuje Klaus.
Śledczy na razie nie podjęli decyzji co do środka zapobiegawczego, jaki będą chcieli zastosować wobec Hiszpana. Mężczyzna wciąż przebywa w szpitalu. Grozi mu do 12 lat więzienia.
"Szczątki ciał i zniszczone pojazdy"
Do wypadku doszło w czwartek około godz. 18:30 w powiecie oławskim, na 174. kilometrze autostrady A4 w kierunku z Wrocławia do Katowic. Samochód ciężarowy - jak relacjonowała reporterka TVN24 - najprawdopodobniej z dużą prędkością uderzył w stojące w korku samochody osobowe. Naczepa przygniotła busa, w którym jechały cztery osoby. Wszystkie zginęły na miejscu. Wcześniej policja informowała o sześciu ofiarach śmiertelnych. Na szczęście te informacje się nie potwierdziły. Ratownicy na miejscu walczyli z czasem. - Widok był tragiczny, szczątki ciał i zniszczone pojazdy. Robiło to wrażenie nawet na ratownikach - mówił Krzysztof Gielsa z dolnośląskiej straży pożarnej.
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24