Wbrew wcześniejszym informacjom o śmierci obu członków załogi rosyjskiego Su-24 zestrzelonego przez Turków, jeden z nich miał przeżyć. - Operacja zakończyła się powodzeniem. Nawigator został przekazany do naszej bazy. Cały i zdrowy - powiedział minister obrony Siergiej Szojgu cytowany przez agencję TASS.
Los członków załogi Su-24 pozostawał niejasny od ich zestrzelenia przez turecki myśliwiec we wtorek rano. Obaj katapultowali się i nagrano rozwinięte czasze ich spadochronów opadające ku ziemi. Lądowali po syryjskiej stronie granicy.
Seria sprzecznych informacji
Śmierć obu lotników szybko ogłosili turkmeńscy rebelianci, którzy działają w regionie zestrzelenia Su-24. Jeden z ich dowódców chwalił się przed kamerą, że obaj Rosjanie zostali zastrzeleni przez jego podwładnych, gdy opadali na ziemię. - Nasi towarzysze otworzyli ogień w powietrze i obaj piloci zostali zabici - oznajmił Turkmen, trzymając w ręce uchwyty z fotela katapultowego, które pilot musi pociągnąć, aby uruchomić mechanizm ewakuacji. W sieci pojawiło się również nagranie wykonane przez rebeliantów, przedstawiające zwłoki mężczyzny ubranego w rosyjski mundur, z rosyjskimi naszywkami i w uprzęży spadochronowej.
Niedługo później agencja Reutera podała informację, powołując się na anonimowego przedstawiciela władz Turcji, że dwaj Rosjanie trafili do niewoli i trwają starania o ich uwolnienie. Natomiast Moskwa od początku twierdziła, że tylko jeden z lotników - pilot - został zabity przez rebeliantów. - Został ranny, gdy opadał na spadochronie i zabity w barbarzyński sposób na ziemi przez dżihadystów - powiedział rosyjski ambasador we Francji Aleksandr Orłow.
Drugi członek załogi Su-24 miał zdołać ukryć się po wylądowaniu i uniknąć złapania przez wrogów. Według Orłowa został znaleziony przez syryjskie wojsko. - Operacja zakończyła się powodzeniem. Nawigator został przekazany do naszej bazy. Cały i zdrowy - powiedział nieco później Szojgu, wypowiadając się w Moskwie niezależnie od wystąpienia ambasadora we francuskim radiu.
Dodatkowa ofiara
Rosyjskie wojsko przyznaje, że podczas incydentu mógł zginąć jeszcze jeden Rosjanin. Zabitym ma być żołnierz piechoty morskiej, o którego losie nie powiedziano nic więcej. Najpewniej był członkiem zespołu ratunkowego wysłanego na pokładzie śmigłowców w celu odnalezienia zestrzelonych lotników i ich uratowania. Podczas poszukiwań śmigłowiec transportowy Mi-8 miał zostać uszkodzony przez rebeliantów ogniem broni maszynowej i lądować awaryjnie. To na jego pokładzie mógł znajdować się zabity żołnierz piechoty morskiej. Obsada maszyny została ewakuowana i porzucony śmigłowiec został zniszczony przez rebeliantów rakietą, co zostało uwiecznione na filmie.
Autor: mk\mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru