Ja bardzo bym przestrzegał wszystkich, którzy ulegają takiej pokusie, żeby atakować kogokolwiek za śmierć, której przecież nikt z nas nie chciał. To nie jest tak, że ktoś tu zawinił w jakimś bezpośrednim sensie - powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński, pytany o sprawę śmierci 25-letniego Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie przed rokiem.
Informacji rządu w sprawie śmierci Igora Stachowiaka we wrocławskim komisariacie Sejm wysłuchał w środę. Przedstawili ją ministrowie: sprawiedliwości Zbigniew Ziobro oraz spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak. Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, pytany przez dziennikarzy, czy zrobił coś przez miniony rok ws. Igora Stachowiaka, odpowiedział, że toczyło się w tej sprawie postępowanie. Na uwagę, że policjant, który przesłuchiwał Stachowiaka wrócił do pracy, wiceminister odparł, że to nie on go na stanowisko przywrócił. - To rzecznik dyscyplinarny prowadził postępowanie dyscyplinarne. Na tamtym etapie jeszcze nie było tej decyzji o tym, jak się zakończy to postępowanie, jakie będą rozstrzygnięcia bezpośrednich przełożonych, to oni podejmują decyzję - powiedział Zieliński.
- Dzisiaj atak polityków opozycji, że ja jestem rzekomo czemuś winien jest czymś zdumiewającym - dodał.
"Przepraszam za polską policję, ale nie za całą"
Zieliński uznał, że opozycja zrobiła z tej sprawy powód do ataku politycznego. - Ja bardzo bym przestrzegał wszystkich, którzy ulegają takiej pokusie, żeby atakować kogokolwiek za śmierć, której przecież nikt z nas nie chciał. To nie jest tak, że ktoś tu zawinił w jakimś bezpośrednim sensie. W ogóle przecież jeszcze nie są znane przyczyny zgonu Igora - zauważył.
- Ja przepraszam za polską policję, oczywiście tak, ale nie za całą policję, bo nie cała policja jest taka - podkreślił wiceszef MSWiA. Zieliński pytany, czy czuje odpowiedzialność za całą sprawę stwierdził, że "martwi się" z powodu tego, że samo zdarzenie miało miejsce.
- Nie powinno to się nigdy zdarzyć, musi to być rozliczone, musi być wyjaśnione. Trwa to długo, niestety długo trwa w prokuraturze, ale widocznie prokuratura musi przeprowadzić to postępowanie w takim czasie, jak to się dzieje - przekonywał. - Źle się stało, że w trybie dyscyplinarnym ta sprawa nie została rozstrzygnięta służbowa, bo powinna być - dodał. Jak zastrzegł, minister ani wiceminister spraw wewnętrznych i administracji nie podejmuje decyzji ws. dyscyplinarnych w służbach, które nadzoruje. - W mojej ocenie były podstawy do tego, żeby zakończyć (postępowanie dyscyplinarne) decyzjami - oświadczył Zieliński. - Zupełnie inne światło rzuciło na całą sprawę, na to tragiczne zdarzenie to, co zobaczyliśmy na filmie (zaprezentowanym w TVN24 - red.), ale ja zobaczyłem ten film, tak jak pan minister Mariusz Błaszczak po emisji w telewizji, nam tego filmu nikt nie przedstawił - dodał. - Musimy zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości, my się zastanawiamy bardzo intensywnie: dzisiaj miałem naradę prawniczo-komendancką, bo uczestniczył w niej Komendant Główny Policji oraz nasi prawnicy, co zrobić, żeby w przyszłości lepiej można było monitorować tego typu sytuacje - poinformował. Wiceszef MSWiA ocenił, że obecnie rzecznicy dyscyplinarni i bezpośredni przełożeni często w postępowaniach dyscyplinarnych nie dysponują materiałami prokuratury. - Te relacje pomiędzy prokuraturą a postępowaniem dyscyplinarnym muszą też być chyba lepiej w przyszłości ułożone tak, żeby był dostęp do tych materiałów - powiedział.
Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. Sprawa jego śmierci wróciła w zeszłą sobotę po emisji reportażu Wojciecha Bojanowskiego w "Superwizjerze". Dziennikarz dotarł do nagrań i informacji, które pokazują, jak wyglądała policyjna interwencja. Na nagraniach widać między innymi leżącego na ziemi w toalecie, skutego kajdankami i rozebranego Igora Stachowiaka, który jest rażony paralizatorem. W sprawie toczy się śledztwo.
Autor: kg//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24