To sprawa, o której Lech Wałęsa już mówił - w ten sposób były premier Donald Tusk odniósł się do informacji o dokumentach znalezionych w domu Czesława Kiszczaka. Jego zdaniem Wałęsa nigdy nie ukrywał, że miał "pewne kontakty" w latach 70.
- Wydaje się, że ta sprawa odgrzewana raz na jakiś czas przez ostatnie 20-25, może nawet 30 lat, jest przykra z punktu widzenia wizerunku Polski, całej wielkiej tradycji i legendy Solidarności i Lecha Wałęsy - powiedział w czwartek polskim dziennikarzom w Brukseli Tusk.
Jak zaznaczył, dziwi go "wielka emocja związana z 'wykopaliskiem' z domu zmarłego Czesława Kiszczaka, bo tak naprawdę Lech Wałęsa nigdy nie ukrywał, że pewne kontakty i problemy (z SB) w latach 70. miał".
Tusk apeluje o spokojną analizę
B. premier przekonywał, że najistotniejsze w tym momencie jest takie postępowanie, które nie naruszy interesów Polski, bo legenda Solidarności i osobista legenda Lecha Wałęsy były wielkim atutem naszego kraju przez długie lata.
- Mogę to potwierdzić, że Solidarność jest ciągle znakiem markowym Polski, dzięki temu znakowi udawało się czasami załatwić kilka spraw dla Polski istotnych - mówił obecny szef Rady Europejskiej.
Podkreślił, że radziłby w tej sytuacji spokojnie, cierpliwie i ze zrozumieniem przeanalizować, czy jest w tym coś nowego. - Mnie się wydaje, że potwierdzamy coś, o czym tak naprawdę może nie zawsze udolnie, nie zawsze przekonująco, ale de facto Lech Wałęsa mówił - ocenił Tusk.
Dokumenty znalezione u Kiszczaka
W czwartek prezes IPN Łukasz Kamiński poinformował, że w dokumentach zabezpieczonych w domu gen. Czesława Kiszczaka znajdują się m.in. teczka personalna i teczka pracy TW "Bolek" oraz odręcznie napisane zobowiązanie do współpracy, podpisane: Lech Wałęsa "Bolek". Prezes IPN powiedział, że dokumenty znajdujące się w obu teczkach obejmują lata 1970-1976. Według opinii uczestniczącego w badaniu dokumentów z domu gen. Kiszczaka eksperta archiwisty są one autentyczne.
Autor: kło/ja / Źródło: PAP