- W czasach brutalnej wojny informacyjnej związanej z agresją na Ukrainie nie zawsze musimy akceptować wszystkie tezy drugiej strony - powiedział marszałek Sejmu Radosław Sikorski, komentując ostrą reakcję rosyjskiej dyplomacji na słowa szefa MSZ Grzegorza Schetyny.
Sekretarz stanu w rosyjskim MSZ Grigorij Karasin, odnosząc się do słów polskiego ministra nt. obchodów zakończenia wojny, powiedział w poniedziałek, że Grzegorz Schetyna "okrył hańbą nie tylko siebie, ale także całą służbę dyplomatyczną swojego kraju i kulturę polityczną Polski".
"Nie zawsze musimy akceptować tezy drugiej strony"
Radosław Sikorski podkreślił, że Polska jako członek koalicji antyhitlerowskiej ma prawo świętować Dzień Zwycięstwa
- Przypominam, że Sejm będzie rozważał przesunięcie daty świętowania Dnia Zwycięstwa z 9 na 8 maja. Nie można nam tego odmawiać - powiedział marszałek Sejmu.
Zaznaczył też, że ma nadzieję, iż gdy polski rząd jest krytykowany z zagranicy, to wszyscy mamy odruch solidarności z nim.
- Cieszę się, że w końcu następuje refleksja, że w czasach brutalnej wojny informacyjnej związanej z agresją na Ukrainie i nie tylko, nie zawsze musimy akceptować wszystkie tezy drugiej strony w tej konfrontacji - powiedział Sikorski.
Dodał, że dziwi się opinii PiS które uważa, że Schetyna "prowokuje Rosję". - Prawo i Sprawiedliwość zawsze domagało się megafonowego stylu prowadzania polityki zagranicznej, a teraz go krytykuje - powiedział Sikorski.
"Obchody tam, gdzie zaczęła się wojna"
W poniedziałkowej wypowiedzi dla radia RMF FM Schetyna uznał za "interesujący projekt" pomysł prezydenta Bronisława Komorowskiego, by obchody 70. rocznicy zakończenia II wojny światowej odbyły się 8 maja na Westerplatte.
Pytany, czy organizacja takich uroczystości będzie postrzegana jako alternatywa dla uroczystości w Moskwie, które odbywają się 9 maja, powiedział: - To nie jest naturalne, że obchody zakończenia wojny organizuje się tam, gdzie ta wojna się rozpoczęła. Ale dlaczego wszyscy przyzwyczailiśmy się tak łatwo, że to Moskwa jest miejscem, gdzie czci się zakończenie działań wojennych, a nie np. Londyn czy Berlin, co byłoby jeszcze bardziej naturalne.
W reakcji na słowa szefa polskiej dyplomacji wiceminister spraw zagranicznych Rosji Grigorij Karasin stwierdził, że to "kolejna niezdarna próba ze strony polskiego polityka zakwestionowania wyników II wojny światowej i roli ZSRR jako zwycięzcy w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej", a Schetyna "okrył hańbą nie tylko siebie, ale także całą służbę dyplomatyczną swojego kraju i kulturę polityczną Polski".
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24