Gdańska Prokuratura Apelacyjna skierowała dziś do sądu akt oskarżenia przeciwko Remigiuszowi M. - szefowi grupy policjantów, która przez prawie cztery lata nie potrafiła odnaleźć Krzysztofa Olewnika, ani złapać jego porywaczy. Jednym z dowodów przeciwko M. jest jego notatka, w której pisze o Bronisławie Komorowskim.
Przed sądem oprócz Remigiusza M. stanie także Maciej L. - jeden z funkcjonariuszy kryminalnych. Remigiusz M. i Maciej L. są podejrzani o niedopełnienie obowiązków i utrudnianie śledztwa w sprawie Krzysztofa, a przede wszystkim o narażenie przez to jego życia na niebezpieczeństwo. W czerwcu 2011 roku gdańska prokuratura rozszerzyła im zarzuty o niszczenie podsłuchów.
Skasowane nagrania miały wskazywać Wojciecha Franiewskiego i Sławomira Kościuka jako porywaczy, jeszcze zanim zamordowano syna Włodzimierza Olewnika. Według naszych informacji te zarzuty znajdują się w akcie oskarżenia. Portal tvn24.pl pierwszy informował o końcu śledztwa przeciwko policjantom i planowanym skierowaniu aktu oskarżenia do sądu.
Ujawniona w piątek decyzja o akcie oskarżenia częściowo kończy wątek osobnego śledztwa w sprawie zaniedbań policjantów i innych osób w głównym śledztwie w sprawie porwania i zabójstwa Olewnika. Trwa jeszcze śledztwo wobec jednego policjanta - Henryka S. oraz dwojga pracowników laboratorium kryminalistycznego.
Prezydent w notatce
Na czym miały polegać zaniedbania Remigiusza M. i Macieja L.? Prokuratorzy jako jeden z przykładów w uzasadnieniu aktu oskarżenia opisali sprawę numeru telefonu, jakim tuż po zniknięciu Krzysztofa posługiwali się porywacze. Remigiusz M. napisał w służbowej notatce, że w ustaleniu numeru tej komórki pomógł Bronisław Komorowski. Prokuratorzy zacytowali notatkę w akcie oskarżenia.
"Dostęp do Idei"
Krzysztof Olewnik zniknął ze swojego domu w Świerczynku pod Drobinem w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Następnego dnia porywacze zaczęli dzwonić do rodziny z telefonu
komórkowego, którego operatorem była nieistniejąca już Idea (obecnie Orange). Remigiusz M., szef policyjnej grupy poszukującej Krzysztofa chciał ustalić IMEI, czyli indywidualny numer identyfikacyjny telefonu komórkowego. Policjant napisał, że zwrócił się do Włodzimierza Olewnika "o kontakt z kimś, kto ma dostęp do Idei".
"Były minister B. Komorowski"
"W dniu 2 listopada ojciec uprowadzonego poinformował mnie, że w sprawie ustalenia danych z Idea pomoże były minister MON B. Komorowski. Poinformował, że poda mi numer telefonu ww. Po chwili uzyskałem połączenie telefoniczne z P. Ministrem, któremu przekazałem, że w sprawie przydatny byłby IMEIL telefonu (pisownia oryginalna; Remigiusz M. błędnie podaje nazwę numeru IMEI - przyp.red.), którym posługują się sprawcy. P. Minister poinformował o tym, że uzyska od operatora potrzebne dane. O powyższym kontakcie poinformowałem nadinspektora Marcinkowskiego (komendant wojewódzki policji w Radomiu, przełożony Remigiusza M. - przyp.red.) i w wyniku powyższych działań ustaliłem, że IMEIL telefonu, z którego sprawcy przekazują żądania to (tu pada numer IMEI - przyp.red.) " - napisał M. w swojej służbowej notatce.
Komorowski zaprzeczał, Olewnik też
Na początku listopada 2001 roku Komorowski nie pełnił już funkcji ministra obrony narodowej. Stracił stanowisko 19 października. Władzę przejęła koalicja SLD - PSL. Prokuratura postanowiła sprawdzić czy Remigiusz M. napisał prawdę.
- Potwierdzam, że w toku śledztwa przesłuchany został Bronisław Komorowski. Nie ujawnię treści zeznań - mówi Barbara Sworobowicz, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Według naszych ustaleń, w trakcie przesłuchania prezydent zaprzeczył, by wtedy znał Włodzimierza Olewnika i przekazywał mu takie informacje. Zapytaliśmy prezydenta o tę sprawę, jednak do momentu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi z jego kancelarii.
Ojciec Krzysztofa też nie chciał rozmawiać. - To było dawno temu, a obecnie nie mam dostępu do akt śledztwa - powiedział nam Włodzimierz Olewnik.
Kiedy o to samo pytała go trzy lata temu komisja śledcza, Włodzimierz Olewnik mówił, że chodziło mu o Zbigniewa Komorowskiego (związanego z PSL przedsiębiorcę, współwłaściciela koncernu Bakoma - red.) . Zapewniał, że Bronisława Komorowskiego nie zna. Co na to Remigiusz M.? - Nie mogę o tym mówić, jestem podejrzanym i czekam na rozstrzygnięcie sądowe - powiedział nam oskarżony policjant.
Przesłuchana po czterech latach
Okazało się, że numer IMEI, który zdobył M. różnił się ostatnią cyfrą od oryginalnego numeru komórki porywaczy. Prokuratorzy w uzasadnieniu aktu oskarżenia twierdzą, że policjanci powinni się bardziej starać o zdobycie billingów drogą oficjalną, czyli poprzez operatora komórkowego.
Ponad dwa tygodnie po zniknięciu Krzysztofa,13 listopada 2001 r. policjanci Remigiusz M. i Maciej L.
dowiedzieli się, że telefon z kartą sim został kupiony w Auchan przy ul. Modlińskiej w Warszawie. Skąd to wiedzieli? Nie wiadomo.
Remigiusz M. w notatce operacyjnej nie wskazał źródła informacji. Ze sprzedawczynią rozmawiał Maciej L. Sporządził notatkę z rozmowy, w której Urszula P. opisała wygląd klienta. Policjanci zabrali kasety wideo z monitoringiem. Jednak dopiero w 2005 roku sprzedawczyni została przesłuchana jako świadek. Wtedy Krzysztof nie żył już od dwóch lat. Kobiecie na tablicach poglądowych przedstawiono m.in. zdjęcie Wojciecha Franiewskiego, w 2007 roku skazanego jako herszta porywaczy. Świadek go rozpoznała jako mężczyznę, który kupił telefon komórkowy. Także dopiero wtedy dołączono do materiału dowodowego kasety wideo z monitoringu w Auchan. Na taśmach widać kogoś, kto z postury mógł przypominać Franiewskiego.
Podsłuch na jeden dzień
Porywacze posługiwali się telefonem kupionym w Auchan od końca października 2001 do stycznia 2002 roku. Przez ten czas oskarżeni dziś policjanci nie potrafili doprowadzić do założenia podsłuchu. Udało się to zrobić dopiero 9 stycznia 2002 roku. Następnego dnia porywacze zostawili komórkę w budce telefonicznej na stacji benzynowej. Pięć lat później jeden ze skazanych za udział w porwaniu wyjaśniał, że telefon specjalnie porzucili, bo jeden z nich zadzwonił z niego na domowy numer Wojciecha Franiewskiego, a to mogło ich zdekonspirować. Później oskarżyciele sprawdzili, że z tego numeru nie dzwoniono do domu herszta porywaczy. Prokuratorzy do dziś badają, czy bandyci nie zostali ostrzeżeni o założeniu podsłuchu.
Obrońca policjantów o oskarżeniu: to absurdalne
Obrońca Remigiusza M. i Macieja L. Jolanta Turczynowicz-Kieryłło podała w wątpliwość oskarżenie policjantów jeszcze przed zakończeniem głównego śledztwa ws. śmierci Olewnika, które ma trwać co najmniej do końca 2012 roku.
- To absurdalne. Przecież późniejsze wnioski mogą w całości obalić podstawy aktu oskarżenia. Dowodem jest diametralna zmiana biegu sprawy po ostatniej wizji lokalnej w domu K. Olewnika i odżyciu koncepcji początkowego samouprowadzenia, które dopiero później przekształciło się w porwanie - napisała m.in. adwokat, dodając, że "wiele dowodów zgromadzonych w tzw. głównej sprawie będzie potwierdzać niewinność policjantów". Mecenas przypomniała także, że jej klienci latem 2011 r. złożyli skargi do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, w których wskazują na nieprawidłowości w toczącym się przeciwko nim śledztwie i jego przewlekłość. - Skargi zostały przez Trybunał zarejestrowane, nadano im sygnatury - poinformowała Turczynowicz-Kieryłło.
Prokuratorzy bez oskarżenia
Gdańska prokuratura apelacyjna poinformowała, że umorzony został wątek śledztwa dotyczący 24 prokuratorów prowadzących lub nadzorujących w latach 2001-2006 postępowanie dotyczące porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. - Postępowanie zostało umorzone wobec siedmiu prokuratorów z uwagi na to, że nastąpiło przedawnienie; w stosunku do jednego wobec stwierdzenia, że czynu nie popełniono; zaś wobec 16 - ponieważ czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego - powiedziała prok. Barbara Sworobowicz z Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku. Prokurator zastrzegła, że decyzja o umorzeniu nie obejmuje późniejszego etapu prowadzenia śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa K. Olewnika przez Prokuraturę Okręgową w Olsztynie w latach 2006-2007.
- Ten wątek sprawy zostanie poddany odrębnej ocenie w późniejszym czasie - dodała.
Autor: Maciej Duda (m.duda2@tvn.pl) //ola / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 | Rafał Guz/PAP, TVN 24