To kolejna fala histerii przeciwko Platformie wywołana przez media i naszych wrogów - stwierdził w "Tak jest" poseł PO Stefan Niesiołowski, odnosząc się do afery taśmowej ukazującej kulisy przedwyborczej walki o głosy na zjeździe regionu dolnośląskiego. - PiS aż piszczy i skacze z radości - dodał.
Niesiołowski stwierdził, że nie ma powodów, aby z tego co się stało przed dolnośląskim zjazdem PO, robić kryzys polityczny, kryzys w państwie, gdyż jak się wyraził, "Polska jest szczęśliwym krajem".
Poza tym, w jego opinii, taśmy PO to "drobna rzecz", a "wypowiedzi nagranych polityków Platformy nie są jasne".
- Tu nie ma wyraźnego powiedzenia: "zagłosuj, dostaniesz stanowisko". To jest bardzo mętne, nieprecyzyjne - przekonywał Niesiołowski. Dodał, że robienie z tego afery, to robienie prezentu wrogom Platformy.
Jednocześnie jednak przyznał, że jeżeli Grzegorz Schetyna, który przegrał z Jackiem Protasiewiczem rywalizację o funkcję szefa dolnośląskiej PO, "obrazi się" i wraz ze swoimi stronnikami wyjdzie z PO, to odbędą się nowe wybory.
- Pan Schetyna będzie odpowiedzialny za ewentualny powrót do władzy recydywy PiS-owskiej, Macierewicza i Kaczyńskiego - stwierdził Niesiołowski. - Ja taki scenariusz obrażonych polityków, którzy przegrali, i stawiają pychę i swoją ambicję na pierwszym miejscu oglądałem w AWS-ie, ZChN i KPN. Jestem na to odporny - zaznaczył.
W jego opinii, jeśli Schetyna nie uzna wyników wyborów na Dolnym Śląsku i będzie chciał "zniszczyć Platformę, to może przy pechowym obrocie spraw zafundować Polsce rządy Kaczyńskiego". - Polska będzie panu Schetynie za to bardzo wdzięczna - skwitował.
O kontrowersjach wokół wyborów na Dolnym Śląsku zaczął dyskutować w środę po południu zarząd krajowy PO.
Afera taśmowa
Na początku tygodnia "Newsweek" ujawnił nagranie, na którym słychać, jak poseł PO Norbert Wojnarowski, stronnik europosła Jacka Protasiewicza, obiecuje jednemu z delegatów na zjazd dolnośląskiej PO Edwardowi Klimce załatwienie stanowiska w KGHM.
W zamian chce oddania głosu na Protasiewicza, który o funkcję szefa dolnośląskiego regionu Platformy rywalizował z Grzegorzem Schetyną.
W środę "Newsweek" opublikował z kolei film, z którego ma wynikać, że poseł Michał Jaros i radny z Polkowic Tomasz Borkowski mieli namawiać delegata Pawła Frosta do głosowania na Jacka Protasiewicza i sugerować, że w zamian działacz mógłby trafić do rady nadzorczej jednej z państwowych spółek.
Medialnym doniesieniami ws. pracy za głos na dolnośląskim zjeździe PO zajęła się już legnicka prokuratura.
Postępowanie sprawdzające toczy się w związku z artykułem 230 paragraf 1 Kodeksu karnego. Śledczy ustalają, czy mogło dojść do obietnicy korzyści majątkowych lub osobistych w zamian za odpowiednie głosowanie podczas wyborów.
Autor: MAC / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn 24