Popalał marihuanę, nie stronił od alkoholu, buntował się przeciwko Kościołowi. Dziennikarze "Newsweeka" prześwietlili przeszłość premiera, a z zebranych materiałów złożyli książkę, która w najbliższym tygodniu wraz z tygodnikiem trafi na kioskowe półki.
Dziennikarze wypytali premiera o sprawy rodzinne, małżeństwo, religię, używki i politykę. Zaczęli od dzieciństwa Tuska. Premier wyjawił, że z matką Ewą Tusk (z.d. Dawidowską) miał bardzo dobry kontakt, czego nie może jednak powiedzieć o ojcu Donaldzie Tusku seniorze. Tata premiera był typem kaprala: oschły i wymagający. - Ojciec był dla mnie surowy. Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dzisiaj z pewnym zażenowaniem - stwierdził Donald Tusk.
Przyznał, że gdy coś zmalował, ojciec nie wahał się sięgnąć po pas. - Miał różnej grubości paski. Mogłem wybrać pasek cienki lub gruby. Od tego czasu zrozumiałem znaczenie słowa "wybór" - mówił szef rządu.
Niemieckie kolędy w domu
Przez lata całe zastanawiał się, co tak naprawdę znaczy „bowke”, „lorbas” czy „pomuchelkop”. Jeszcze zanim pochodzenie rodzinne stało się sprawą wagi państwowej, Tusk przyznawał w wywiadach, że w domu kolędy śpiewało się po niemiecku. tusk
Tuskowe podwórko znajdowało się tuż przy głównej stacji kolejowej. Ponure z pruskiej czerwonej cegły ustawione w trójkąt. Za nimi boisko z widokiem na dźwigi Stoczni Gdańskiej i Górę Gradową z monumentalnym krzyżem. Co wieczór młodego Tuska ścigał donośny głos ojca dobiegający ze strychowego okna. Przez lata całe zastanawiał się, co tak naprawdę znaczy „bowke”, „lorbas” czy „pomuchelkop”.
Jeszcze zanim pochodzenie rodzinne stało się sprawą wagi państwowej, Tusk przyznawał w wywiadach, że w domu kolędy śpiewało się po niemiecku. Gdyby jednak rozrysować drzewo genealogiczne rodziny Tusków, to okaże się, że jedynym przodkiem z niemieckimi korzeniami nie jest wcale słynny dziadek z Wehrmachtu Józef Tusk, tylko babka ze strony matki. To Anna Liebke, Niemka, która wyszła za mąż za Polaka Franciszka Dawidowskiego. Po poszukiwaniach rodzinnych korzeni okazało się, że większość to Kaszubi.
Sam Tusk w młodości święty nie był. Koledze, o niemiecko brzmiącym nazwisku Neumann, dokuczał w niewybredny sposób. - Był liderem grupy, która rządziła klasą. Wyzywali mnie od hitlerowców, rysowali swastyki na ubraniu - opowiada "Newsweekowi" Neumann, kolega premiera z podstawówki.
Długie włosy i tanie wino na znak protestu
W późniejszych latach premier szarą rzeczywistość kontestował... zapuszczając długie włosy, wagarując i popijając tanie wino. W wieku 21 lat powiedział sakramentalne "tak", ale nie przed kościelnym ołtarzem. Ślub kościelny z żoną Małgorzatą wziął dopiero w 2005 roku tuż przed wyborami. Początki małżeństwa, jak wspomina Tusk, nie były łatwe, a po pięciu latach związku doszło do kryzysu, który o mały włos a zakończył się rozwodem. Po krótkim rozstaniu małżonkowie wrócili do siebie.
Donald Tusk prawie jak Bill Clinton
Jako były działacz Solidarności od stanu wojennego miał problemy ze znalezieniem pracy. Nie został jednak internowany. Premier przyznaje, że w tym czasie dużo się piło, grało w karty, rozmawiało o kobietach, polityce i piłce. A gdy alkoholu brakowało, pojawiała się marihuana. Donald Tusk nie zaprzecza, że zdarzało mu się palić trawkę. - Palił pan, ale się nie zaciągał? - pytali dziennikarze. - W życiu nie użyłbym tej obłudnej clintonowskiej formuły, ale naprawdę nie ma o czym mówić - stwierdził Tusk.
Źródło: "Newsweek"
Źródło zdjęcia głównego: Newsweek Polska