Dziś rządzą osoby, które nie mają zasług w batalii o wolną Polskę. Bohaterów próbuje się więc zbrukać albo zupełnie pominąć - mówił w "Kropce nad i" były prezydent Bronisław Komorowski.
W trakcie obchodów 77. rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte przywołano pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej przy okazji odczytywania apelu poległych.
Były prezydent w "Kropce nad i" został poproszony o odniesienie się do sprawy.
- Uważam to za element nieprzyzwoitości wobec środowisk kombatanckich przede wszystkim i wobec opinii publicznej - powiedział Bronisław Komorowski. Jak dodał, powstańcy warszawscy przed rocznicą wybuchu "próbowali się przed tym bronić". - Dzisiaj weteranów 1939 roku nie ma, więc się nie bronią - zaznaczył.
- Polegli to są żołnierze, którzy walczyli z bronią w ręku i nie można ich zasług mieszać z innymi zasługami, to są dwa porządki (...). Nie należy mieszać tego z apelem ludzi, którzy zginęli w katastrofie lotniczej - podkreślił Komorowski.
Jego zdaniem prezydent Andrzej Duda "powinien godzić, a nie dolewać oliwy do ognia, powinien to jakoś po cichu załatwić".
"Polskie piekło"
Pytany o to, czy nie jest tak, że partia rządząca chce zmienić zmienić świadomość Polaków i próbować zmienić historię, Komorowski odpowiedział: - U władzy jest duża grupa frustratów, którzy z różnych, także kalendarzowych, powodów nie wzięli udziału w wielkiej batalii o wolność Polski.
Jak dodał, ze względu na brak osiągnięć ludzie ci chcą zbrukać bohaterów, by nie mogli być wzorcem albo ich całkowicie pominąć. - To taka nieładna cecha rodem z polskiego piekła: jak ktoś jest bardziej widoczny, ma większe zasługi, to należy go albo w nogi ściągnąć w błoto, w smołę, albo należy go po prostu ominąć - powiedział.
Zamach w Smoleńsku?
Bronisław Komorowski odpowiadał też na pytanie, czy sądzi, że minister obrony Antoni Macierewicz udowodni, iż 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem doszło do zamachu.
- Jeżeli będzie chciał to udowodnić, to będzie musiał o jednej rzeczy pamiętać. Jeżeli nie udowodni, to będzie musiał przeprosić całą Polskę za kłamstwo smoleńskie, za psucie głów i serc polskich banialukami o zamachu na naczelne władze państwa polskiego i to jeszcze z udziałem polityków polskich. A jeżeli udowodni, to musi rozstrzelać, to musi wsadzić do więzienia wszystkich odpowiedzialnych, bo to byłaby zaraza - powiedział były prezydent.
Jego zdaniem udowodnienie zamachu "wydaje się być mało wykonalne". - Kto wierzy w banialuki ministra Macierewicza, to oczywiście ma prawo oczekiwać, że posypią się głowy - powiedział. - Na końcu jeżeli minister Macierewicz nie zrobi ani jednego, ani drugiego, to musi polecieć jego głowa polityczna - powiedział Komorowski.
Afera reprywatyzacyjna
Bronisław Komorowski odniósł się również do afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. W jego opinii sprawa "absolutnie wymaga wyjaśnienia", jednak próba pociągania do odpowiedzialności prezydenta miasta wydaje mu się grą polityczną. Dodał, że nie wierzy, by do afery doszło za wiedzą Hanny Gronkiewicz-Waltz.
- Za to, że są nieuczciwi urzędnicy, kto ma odpowiadać? To tak jak swego czasu PiS robił zarzuty pod moim adresem, że zniknął obraz "Gęsiarka" z Pałacu Prezydenckiego. Został skazany za "paserkę" kelner, a ja zostałem opluty. Gdyby za każde złodziejstwo w urzędzie albo nieprawidłowe decyzje miał odpowiadać prezydent miasta, to by było przedziwne - powiedział Komorowski.
Odpowiedział też na zarzuty radnego Warszawy Piotra Guziała dotyczące zakupu mieszkania na Mokotowie przez córkę byłego prezydenta.
- W każdym innym kraju prasa by się dziwiła, dlaczego córkę prezydenta - czy (samego) prezydenta, bo to kupujemy rodzinnie - stać na 36 metrów kwadratowych, ale przyjmuję to do wiadomości, że to wzbudza wątpliwości pana Guziała. Nie pytam, jak duże mieszkanie on ma, ale dziennikarze mogą - powiedział Komorowski.
- To jest tak, jakby mieć pretensje do kogoś, kto kupił telewizor, który był montowany w Korei, gdzie Koreańczyk zamordował swoją żonę. No rzeczywiście moja córka kupiła na wolnym rynku, za pieniądze zebrane przez rodzinę, bez żadnych ulg mieszkanie - zresztą z felerem i dzisiaj ma proces w tych sprawach - 36 metrów kwadratowych od pani, która rzeczywiście jest zamieszana w aferę warszawską albo jej brat – tłumaczył były prezydent.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24