Potwierdzam tezę Jarosława Kaczyńskiego, że istnieje pewien historyczny związek między częścią tych, którzy protestują a środowiskiem (komunistycznym - red.) - powiedział w "Kropce nad i" wicepremier Jarosław Gowin. - Jeśli przyjrzeć się biografiom tych ludzi, ich korzeniom rodzinnym, to przykro mi, ale zaskakująco często okazuje się, że ta ciągłość istnieje - dodał.
W poniedziałek Jarosław Kaczyński został uhonorowany tytułem Człowieka Roku 2015 tygodnika "Wprost". W swoim przemówieniu wspomniał m.in. o przeciwnikach zmian wprowadzanych przez PiS. - Bo jeśli zanalizować sposób ataku, różnego rodzaju kalki, które są używane w czasie tego ataku właśnie, to bardzo łatwo tam odnaleźć czasy sprzed, dzisiaj już 60 i ponad 60 lat, czas stalinizmu, tego twardego stalinizmu, tego jeszcze nie zmoderowanego - stwierdził prezes PiS.
Słów prezesa bronił we wtorek w "Kropce nad i" Jarosław Gowin. - Nie powiedział, że Polska przypomina czasy stalinizmu. Powiedział, że pewien rodzaj krytyki formułowanej pod adresem PiS-u czy rządu kojarzy mu się z retoryką stalinowską - wyjaśniał wicepremier.
"Istnieje pewien związek, nawet rodzinny"
Gowin przyznał, że wypowiedź Kaczyńskiego to "bardzo stanowczy osąd, wynikający z pewnej historycznej diagnozy".
- Dawał jej wyraz wiele razy. Istnieje pewien związek, nawet rodzinny, między środowiskami, które instalowały w Polsce komunizm a częścią tych środowisk, które dzisiaj tak ostro krytykują rządy Zjednoczonej Prawicy - mówił minister nauki i szkolnictwa wyższego.
Na pytanie, czy nie oburza go nakreślanie związku pomiędzy przeciwnikami zmian a aparatem komunistycznym, Gowin odpowiedział: - Kiedy patrzę na tysiące ludzi, którzy manifestują w kolejne soboty podczas protestów organizowanych przez KOD, myślę sobie, że ogromna większość z tych ludzi kieruje się dobrą wolą. Są tam też jednak tacy, i myślę, że to oni nadają ton, którzy bronią swoich interesów.
- Jeśli przyjrzeć się biografiom tych ludzi, ich korzeniom rodzinnym, to, przykro mi, ale zaskakująco często okazuje się, że ta ciągłość istnieje - dodał. Zapytany o to, czy ma na myśli lidera KOD Mateusza Kijowskiego, minister odparł, że tak. Początkowo nie chciał sprecyzować, o jakich związkach rodzinnych Kijowskiego mówi. Dopytywany, odpowiedział, że chodzi o dziadka, który "był związany z komunistycznym aparatem represji".
- Potwierdzam tezę Jarosława Kaczyńskiego, że istnieje pewien historyczny związek między częścią tych, którzy protestują a środowiskiem (komunistycznym - red.) - podkreślił Gowin.
"Pierwszy raz słyszę, żeby Telewizja Trwam była oficjalnym głosem Kościoła"
Gowin odniósł się również do sprawy dofinansowania dla szkoły ojca Tadeusza Rydzyka. Przy okazji uchwalania budżetu na 2016 r. PiS zgłosiło poprawkę przeznaczającą na Wyższą Szkołę Kultury Społecznej i Medialnej 20 mln złotych. Pieniądze miały pochodzić z wydatków na kulturę. Po tym, gdy okazało się, że kierowany przez Piotra Glińskiego resort kultury nie zamierza przeznaczać na ten cel pieniędzy, przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki zasugerował, że fundusze mogą się znaleźć w ministerstwie nauki. Tam jednak uznano, że nie ma do tego podstaw prawnych.
- Wszystkie uczelnie, publiczne czy niepubliczne, powinny być traktowane w taki sam sposób. Zasady są jasne. Ustawa zabrania ministerstwu dotować uczelni niepublicznych. Każda prywatna uczelnia może natomiast startować w konkursie o grant i powinna być traktowana identycznie jak uczelnie publiczne - wyjaśniał Gowin w "Kropce nad i".
Zdaniem ministra nauki "nie ma związku między rządem a Radiem Maryja czy ojcem Rydzykiem". - Jest związek między częścią obozu politycznego, który stoi za naszym rządem a środowiskiem Radia Maryja. To duży ruch społeczny. Nie ma nic dziwnego, że politycy czy nawet całe partie wiążą się z ruchami, które są przejawem społeczeństwa obywatelskiego - tłumaczył.
Skonfrontowany ze swoją wypowiedzią z przeszłości, w której krytykował popieranie poszczególnych partii politycznych przez Kościół, Gowin zauważył, że Radio Maryja nie jest oficjalnym głosem tej instytucji.
- Jestem przeciwnikiem upolityczniania Kościoła przez polityków, a tak dzieje się dużo częściej niż w tym drugim przypadku, którego też jestem przeciwnikiem, gdy osoby duchowne angażują się w popieranie konkretnych partii czy ustaw (...). Pierwszy raz słyszę, żeby Telewizja Trwam była oficjalnym głosem Kościoła. Nie, oficjalnym głosem Kościoła jest Episkopat - podkreślił Jarosław Gowin.
Zaznaczył, że ojciec Rydzyk jest osobą duchowną, która ma prawo do swoich opinii i poglądów.
Powiedział również, że nawet jeśli w przeszłości zdarzało mu się krytykować Rydzyka, "minęło wiele lat".
- W tym czasie padły pewne sformułowania z ust przedstawicieli koalicji PO-PSL, m.in. deklaracje, że odebranie szkole toruńskiej dotacji na odwierty było decyzją polityczną. Przyznawali to sami politycy Platformy - stwierdził Gowin.
Autor: kg//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24