"Iloraz inteligencji 121. Egocentryk, samotnik". Droga Trynkiewicza z pierwszej ławki do celi śmierci


Mariusz Trynkiewicz. Dla lekarzy egocentryk z ilorazem inteligencji 121. Jedynak i oczko w głowie rodziców. Na podwórku "grubas", a dla siebie chłopak "podobny do nikogo". Prymus z pierwszej ławki z nieobronioną przez błędy w maszynopisie magisterką. "Życiowy pechowiec" - mówił o sobie. Obcy, który straszył sąsiadów wizjerem w drzwiach z wymalowanymi od wewnątrz więziennymi kratami.

Nieśmiały prymus

Matka urodziła Mariusza Trynkiewicza w wieku 26 lat. O dziecko starali się z mężem od dawna.

Lekarze powiedzieli, że byłoby lepiej, gdyby nie planowali kolejnych. Gdy Mariusz dopytywał o to, dlaczego nie ma brata, odpowiadała cierpliwie: "bo nie możemy".

- To typowy jedynak, tak go wychowywaliśmy - przyznawała. Otaczany troską, trochę rozpuszczony, do świata podchodził z wyższością.

To ona miała z Mariuszem najlepszy kontakt. Rozmawiali dużo i - wydawało się - o wszystkim.

- Była spokojna. Byłem kochany, wszystko robili dla mnie - tak Trynkiewicz opisywał swoje dzieciństwo.

Pytany o wady matki, odpowiadał: "za długo się mną zajmowała, rozpieszczała mnie".

Ojciec był na uboczu. Ciągle zawalony pracą "starszy wizytator Kuratorium" nie interesował się jego sprawami osobistymi.

- Ale można było liczyć na jego pomoc. Nie prowokował konfliktów, był opanowany - charakteryzował ojca. Z wyglądu czuł się podobny do matki, "psychicznie do nikogo".

Jako dziecko nie chorował. Jakieś zapalenie uszu, odra, najpoważniejsza żółtaczka zakaźna. Bardziej martwił jego brak kontaktu z otoczeniem - opowiadała Urszula Trynkiewicz.

Do szkoły Mariusz poszedł w wieku sześciu lat.

Za troskę odwdzięczał się najlepszymi laurkami. Po lekcjach szedł do domu, bo nie miał z kim biegać po podwórku. Nie był wysportowany, nie imponował kolegom i koleżankom.

A jedna bardzo mu się podobała - córka koleżanki matki, widywali się w szkole. Gdzieś w okolicach trzeciej-czwartej klasy zaczęli za nim wołać "grubas". Tamtej koleżanki nigdy już nie zaczepił, "nie miał śmiałości".

Kompleks jedynaka

Do I Liceum Ogólnokształcącego im. Bolesława Chrobrego dostał się bez egzaminów. Ale prowadzenie za rączkę zaczynało mu coraz bardziej ciążyć. Opuścił się w nauce, wagarował. "Nie przejawiał zainteresowania ukończeniem szkoły" - pisał w notatce na żądanie prokuratury dyrektor liceum.

Zapytany później o najmniej przyjemne wspomnienie z domu Trynkiewicz wróci do tamtego okresu - "bo wyrządzał rodzicom krzywdę".

Pierwszą klasę jeszcze jakoś przeszedł. Z jednym egzaminem poprawkowym. W połowie drugiej był już w innej szkole. Papiery zabrał ojciec, postanowili, że młody Trynkiewicz przeniesie się do technikum. Ale musi nadrobić różnice programowe żeby nie stracić roku.

Uczył się kilka tygodni, zaliczył wszystkie przedmioty i roku nie stracił.

W technikum znowu odżył. "Należał do uczniów więcej niż dostatecznych", ale nadal "nie uczestniczył aktywnie w życiu klasy", był "niechętny do zwierzeń" i "nielubiany przez kolegów".

Typowy dzień? Mariusz wracał prosto ze szkoły do domu. Był pierwszy.

O godz. 15 z pracy w przychodni lekarskiej przychodziła matka. Pracowała tam jako laborantka. Na końcu ojciec. Razem jedli obiad, później "każdy zajmował się swoimi sprawami". Tata pisał sprawozdania, mama rozwiązywała krzyżówki. Wieczorem parzyła synowi herbatę, "taką mocniejszą, przestudzoną, jak lubił" i siadali wszyscy razem w pokoju przed telewizorem.

To wtedy w Trynkiewiczu zaczęło rozwijać się marzenie o posiadaniu "braciszka, którym mógłby się opiekować".

Z marzeniem przyszło z kolei zainteresowanie małymi chłopcami, o czym mówił sam w składanych wyjaśnieniach.

Technikum Trynkiewicz ukończył w 1981 r. Pracę dyplomową pisał o obozach zagłady w Polsce w czasie II wojny światowej. Ale to dobre wyniki na olimpiadach z wiedzy technicznej miały dać mu bilet wstępu bez egzaminu na uczelnie pedagogiczne. Przynajmniej tak się wszystkim wydawało.

Zamiast brata "chłopcy"

Wybór padł na Wyższą Szkołę Pedagogiczną w Krakowie. Podobno na cztery dni przed egzaminami dowiedział się, że jednak będzie musiał je zdawać.

Taką miał wersję, chociaż nikt jej nie sprawdzał. Powiedział, że nie pojedzie. - Był bardzo załamany. Przeżywał to ogromnie - wspominała mama. Wtedy po raz pierwszy zauważyła u niego tak "poważne załamanie nerwowe". Na szczęście trwało krótko.

Rodzice znów przybiegli z pomocą. W "Tygodniku Piotrkowskim" Urszula Trynkiewicz przeczytała o utworzeniu filii WSP w Kielcach i namówiła syna, żeby zdawał. Nabór był we wrześniu. Znów: kilka tygodni nauki i sukces.

Za kilka lat w uzasadnieniu wyroku skazującego Trynkiewicza na śmierć sąd stwierdzi: "rodzice bardziej interesowali się oskarżonym niż on sam".

Na roku same dziewczyny, ich trzech. Zawarli umowę, że nie będą wiązać się z koleżankami. Tak przynajmniej Trynkiewicz tłumaczył matce to, dlaczego nie chodzi na randki.

Ale Mariusz się łamie, próbuje. Poznaje Beatę. Przyprowadza ją do domu. Idealną partnerkę charakteryzuje tak: "czysta i zadbana", taka z jego charakterem i żeby lubiła spędzać z nim czas na działce.

Beata lubi wszystko. Już przed sądem powie, że chciała od tej znajomości więcej niż jej kolega, że mogła doprowadzić ona do "wywiązania się jakiegoś uczucia" i że "gdyby zaproponował małżeństwo to nie spotkałby się z odmową".

Mariusz to czuje. Któregoś dnia oświadcza matce, że będzie się żenił. Ta, zdziwiona, radzi synowi żeby poczekał z decyzją. Trynkiewicz czeka i coraz bardziej dociera do niego, że to nie jego świat.

Ostateczny dowód dostaje latem 1984 roku. Jako wychowawcy jadą z Beatą na kolonie. Próbują uprawiać seks. Ale nic nie wygląda tak, jak powinno. Nie udaje się. Więcej prób Trynkiewicz już nie podejmie.

Życiowy pech

Ostatnie dwa lata studiuje zaocznie. Wcześniej idzie mu raz lepiej, raz gorzej. Średnia 3,5. Ale egzaminy zdaje. Dużo czyta: Edmunda Niziurskiego, coś z przygody, "Pana Samochodzika". Na studiach ma opinię "odludka". W tym czasie musi już pracować, takie przepisy. Kolejny raz z pomocą przychodzi wtedy ojciec. Mariusz dostaje pracę w szkole podstawowej nr 11 w Piotrkowie Trybunalskim. Prowadzenie zajęć praktyczno-technicznych dla chłopców z klas V-VIII rozpoczyna 1 września 1984 r. Zostaje opiekunem koła fotograficznego, później prowadzi też szkolne koło strzeleckie.

Z notatki urzędowej dyrektora na temat Trynkiewicza-nauczyciela: "Do zajęć lekcyjnych przygotowywał się sumiennie (...) Uczniowie chętnie uczestniczyli w zajęciach fakultatywnych prowadzonych przez kol. Trynkiewicza, potrafił uatrakcyjnić i urozmaicić ich treść. Młodzież garnęła się do niego (...)".

I dalej: "Uosobienie ma flegmatyczne, jest małomówny, raczej nieśmiały. W stosunku do współpracowników kulturalny i koleżeński."

Większą cierpliwość ma do młodszych chłopców.

W 1986 roku zaprzyjaźnia się ze swoim uczniem Arturem K. Chłopiec odwiedza go w mieszkaniu rodziców pod ich nieobecność, zostaje na noc. Ale podobno nie śpią w jednym łóżku. - Traktowałem go jak brata. Przebywanie z nim sprawiało mi zadowolenie. Kochałem go, gdyż się nim opiekowałem. Myśli związanych z odbyciem stosunku z tym chłopcem nie miałem. Ja go inaczej traktowałem, niż innych chłopców. To był mój brat - tłumaczy później prokuratorom podczas przesłuchania, które sąd uzna za najbardziej wartościowe pod względem dowodowym.

W tym samym roku Trynkiewicz uzyskuje absolutorium. W lipcu ma obronić pracę magisterską. Jedzie na uczelnię i po kilku godzinach wraca na działkę do rodziców ze spuszczoną głową. Praca odrzucona. Mariusz mówi, że to przez błędy w maszynopisie. Od tego momentu wszystko dzieje się już błyskawicznie.

Odrzucenie pracy traktuje jako największą dotychczasową porażkę. "Życiowy pech", "zawsze coś było przeciwko mnie" - tak będzie wspominał tamten rok podczas rozmów z prokuratorami. Ale najgorsze dopiero nadchodzi.

Tydzień po terminie obrony Trynkiewicz dostaje wezwanie do wojska.

- Był załamany, nie jadł, prosił męża, aby pomógł mu załatwić odroczenie chociażby do grudnia tego roku - wspominała matka. Pewnie by się udało, gdyby nie to, że lipiec - wszyscy znajomi ojca na urlopach.

Z wyjaśnień Trynkiewicza: "(...) byłem prowadzony za rączkę, jakoś nie mogłem pokazać rodzicom, że bez ich łaski jestem w stanie coś osiągnąć".

Mariusz po raz pierwszy zaczyna wspominać o samobójstwie. Te słowa paraliżują rodziców: Urszula Trynkiewicz w prokuraturze: "Ciągle to widmo samobójstwa wisiało nad nami. Byłam już tym umęczona".

Upalny dzień. Syn przychodzi w grubych sztruksach i koszuli. Cały na czarno. Matka zauważa, że wygląda to tak, jakby nosił żałobę. Trynkiewicz odpowiada, że nosi. Po kim? "Po sobie".

Wojsko, więzienie, piętno

Koszalin, Szkoła Podchorążych Rezerwy, wrzesień 1986 r. Trynkiewicz rozpoczyna szkolenie. "Był podchorążym przeciętnym. Cechowała go skrytość i małomówność, unikał kontaktów z kolegami, był typem samotnika" - pisze o nim dowódca w opinii służbowej.

W Koszalinie jest źle. Ojciec pomaga i syna udaje się przenieść do Skierniewic. A tam jeszcze gorzej. W rozmowach z matką narzeka, że koledzy się z niego śmieją i każą mu spać w szatni, że "dłużej tego nie wytrzyma". Staje się coraz bardziej nerwowy.

Często wychodzi na przepustki do domu. Kiedy jest Piotrkowie szuka małych chłopców. Dwóch na przełomie 1986/87 roku siłą zaciąga na działkę rodziców.

Milicja szybko go łapie. Wyrok: 1,5 roku w zawieszeniu na dwa lata. Ale perspektywa więzienia Trynkiewicza nie przeraża. W czerwcu 1987 r. zwabia do domku letniskowego 12-letniego Szymona F. - wrażliwego chłopaka, który tego dnia zdaje egzamin do szkoły muzycznej. Przetrzymuje go tam przez pięć godzin.

Każe mu się rozebrać, położyć na łóżku i pozwolić dotykać swojego ciała. Kolejny proces i kolejny wyrok: razem z tym poprzednim odwieszonym Trynkiewicz musi odsiedzieć 2,5 roku.

- Największe piętno na moim charakterze wywarł pobyt w więzieniu. To dla mnie koszmar - mówi rok później prokuratorom, gdy będzie już formalnie podejrzany o dokonanie czterech zabójstw.

Trynkiewicz siedzi w tzw. "sztywnej celi": z zabójcą, robotnikiem i aferzystą gospodarczym. Ale siedzi krótko, bo już po miesiącu od wydania wyroku sąd zgadza się na czteromiesięczną przerwę w odbywaniu kary.

To w jej trakcie - 4 lipca i 29 lipca - Trynkiewicz zabije w swoim mieszkaniu najpierw Wojciecha P. a później Krzysztofa K., Artura K. i Tomasza Ł., za co sąd skaże go na karę śmierci.

"My home is my castle"

Nad drzwiami wejściowymi mieszkania umieści napis: "my home is my castle" ("mój dom jest moją twierdzą").

I jeszcze jeden, dłuższy: "Jeżeli dane ci jest chodzić po cienkim lodzie współczesnego życia, ciągnąc za sobą milczące wyrzuty miliona załzawionych oczów, nie bądź zdziwiony, gdy szczelina w lodzie pojawi się pod Twoimi nogami".

Zamontuje dodatkowy wizjer i zaklei go folią z rysunkiem imitującym więzienne kraty. Od zewnątrz ozdobi drzwi wizerunkiem końskiego łba, który zaniepokoi sąsiadów.

Ale, kiedy jeden z chłopców będzie krzyczał "ludzie, ratunku!", nikt nie zareaguje. Każdy pomyśli, że to tylko rodzinna awantura. A dzielnicowy napisze: "W miejscu zamieszkania posiadał dobrą opinię, gdyż prowadził spokojny i ustabilizowany tryb życia".

Po tym jak Piotrków obiegła informacja o zabójstwie chłopców, Mariusza odwiedził ojciec. Kazał mu wyrzucić wszystkie noże, dla spokoju. "Po co ci one?" - pytał.

Iloraz inteligencji: wysoki. Poziom agresji: przeciętny

Czwartego dnia Trynkiewicz przyszedł wieczorem do mieszkania rodziców. Prosił żeby zrobić mu herbaty, "takiej mocniejszej, przestudzonej, jak lubi". - (...) Że napijemy się wspólnie, bo dla niego to jest bardzo ważny dzień (...) - zeznawała matka.

Z koleżankami poszła na pogrzeb zamordowanych dzieci. - Od pogrzebu z synem już się nie widziałam.

Dzień później Trynkiewicza zatrzymała MO.

A lekarze po obserwacji napisali: "iloraz inteligencji 121", "zdolność planowania", "jednostka o sporych ambicjach i potrzebie prestiżu", "uczuciowość silnie egocentryczna", "nastawiony wyłącznie na zaspakajanie swoich potrzeb", "kompleks jedynaka", "przeciętny poziom agresji".

Tekst powstał na podstawie akt z procesu Mariusza Trynkiewicza, udostępnionych przez Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim.

11 lutego Trynkiewicz będzie mógł wyjść na wolność. Dziś sąd będzie decydował, czy zamknąć go w ośrodku terapeutycznym.

ZOBACZ JAK W 1989 ROKU UCHWALANO USTAWĘ, KTÓRA POZWOLIŁA TRYNKIEWICZOWI WYJŚĆ NA WOLNOŚĆ.

Autor: Łukasz Orłowski//mat / Źródło: tvn24.pl

Raporty:
Pozostałe wiadomości

Senator Marek Borowski stwierdził w "Faktach po Faktach" w niedzielę, że spotkanie prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem USA Donaldem Trumpem w sobotę "trochę nie wyszło". Zaznaczył jednak, że takie próby trzeba podejmować.

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

"To miało wyglądać trochę inaczej". Spotkanie Duda-Trump

Źródło:
TVN24

Czy na pewno otoczenie prezydenta postawiło we właściwej sytuacji głowę państwa, wysyłając go na tego rodzaju spotkanie? - pytał w programie "W kuluarach" dziennikarz "Faktów" TVN Piotr Kraśko, odnosząc się do rozmowy Andrzeja Dudy z Donaldem Trumpem na marginesie prawicowej konferencji. Reporterka "Faktów" TVN Arleta Zalewska przekazała, że Pałac Prezydencki dwukrotnie przez ostatnie pół roku starał się o doprowadzenie do rozmowy obu przywódców. Duda miał jednak warunek, by doszło do niej w Białym Domu lub rezydencji Trumpa. Dodała, że po informacji o planowanej wizycie Emmanuela Macrona w Waszyngtonie w poniedziałek, "ktoś przekonał prezydenta, że to on powinien być pierwszy".

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Andrzej Duda miał warunek, ale "ktoś przekonał prezydenta"

Źródło:
TVN24

Papież Franciszek pozostaje w stanie krytycznym - poinformował Watykan. Papież jest w szpitalu od 14 lutego. Trafił tam z powodu problemów z oddechem.

Papież wciąż w stanie krytycznym

Papież wciąż w stanie krytycznym

Źródło:
Reuters, TVN24, PAP

Poparcie Elona Muska dla skrajnie prawicowej partii AfD w Niemczech nie jest tajemnicą. Sam przyznawał jednak, że do pewnego czasu nie znał w pełni tej formacji. Według mediów zmieniło się to, po tym jak zaczął wchodzić w interakcje z niemiecką prawicową influencerką i aktywistką Naomi Seibt. 24-latka mówiła w wywiadzie dla Reutersa, że miliarder i współpracownik Donalda Trumpa napisał do niej w czerwcu, chcąc dowiedzieć się więcej o partii. - Wyjaśniłam mu, że AfD nie jest podobna do ideologii nazistowskiej ani Hitlera - powiedziała Seibt. Media wyliczają, że przez ostatnie miesiące wielokrotnie reagowali wzajemnie na swoje treści w serwisie X.

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

To jej opinii słucha Musk. Tajna broń AfD

Źródło:
Reuters, The Guardian, PAP, The Independent

Bardzo dobre, doskonałe - tak określił spotkanie z prezydentem Andrzejem Dudą Donald Trump. Dodał, że "to fantastyczny facet", a "Polska to wspaniały przyjaciel". Ich rozmowa trwała około 10 minut i odbyła się w sobotę na marginesie konferencji konserwatystów pod Waszyngtonem.

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

"To fantastyczny facet". Donald Trump o Andrzeju Dudzie

Źródło:
tvn24.pl

Skrajnie prawicowa partia Alternatywa dla Niemiec (AfD) uzyskała w niedzielnych wyborach do Bundestagu wynik 19,5 procent. To najlepszy rezultat tego ugrupowania w historii. - Nasza ręka będzie zawsze wyciągnięta do wspólnego utworzenia rządu - mówiła po ogłoszeniu wyników liderka partii Alice Weidel. Wybory - według wyników exit poll - wygrał chadecki blok CDU/CSU, ale będzie musiał szukać koalicjantów. Przed wyborami główne niemieckie ugrupowania odżegnywały się od pomysłów utworzenia rządu z AfD.

AfD z najlepszym wynikiem w historii

AfD z najlepszym wynikiem w historii

Źródło:
Reuters, PAP

Głosowanie w wyborach federalnych w Niemczech dobiegło końca. Chadecki blok CDU/CSU zdobył 28,9 procent, a prawicowo-populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD) 19,5 procent. Na trzecim miejscu znaleźli się socjaldemokraci z SPD z wynikiem 16 procent - wynika z sondażu exit poll opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych. Zieloni zdobyli 13,5 procent głosów.

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Niemcy zagłosowali. Są wyniki exit poll

Źródło:
PAP, Reuters, Tagesschau, BBC

Jestem gotowy odejść ze stanowiska prezydenta, jeśli przyniesie to pokój w Ukrainie lub doprowadzi do przyjęcia jej do NATO - powiedział w niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski. Odniósł się również do udziału prezydenta USA Donalda Trumpa w negocjacjach pokojowych z Rosją.

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

"Jestem gotowy odejść". Deklaracja Zełenskiego

Źródło:
Reuters, PAP

W jednym z tuneli w Bostonie doszło do bardzo poważnej sytuacji. Ze stropu oderwał się osłabiony przez zmiany pogody duży kawał betonu.

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Kawał betonu spadł w tunelu, którym jechały samochody

Źródło:
CNN, cbsnews.com

Kobieta jest w ósmym miesiącu ciąży, ale nie chciała korzystać z noclegowni, bo musiałaby się rozdzielić ze swoim mężem. Dlatego rozbili namiot w jednym z łódzkich parków. Tam mieszkali, nawet podczas mrozów. Dzięki strażnikom miejskim, urzędnikom i wolontariuszom mają już dach nad głową.

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Jest w ósmym miesiącu ciąży, mieszkała z mężem w namiocie w miejskim parku

Źródło:
tvn24.pl

Trzeba było wyciąć 29 klonów i topoli rosnących wzdłuż drogi powiatowej w Kisielicach (Warmińsko-Mazurskie). Ktoś podciął drzewa w taki sposób, że mogły przewrócić się na jezdnię. Policja szuka sprawcy. 

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Ktoś podciął 29 drzew rosnących wzdłuż drogi

Źródło:
PAP

Nadchodzące dni przyniosą przewagę chmur, choć niewykluczone są miejscowe przejaśnienia lub rozpogodzenia. Lokalnie będą pojawiać się mgły ograniczające widzialność. Będzie cieplej.

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Nawet 12 stopni. Cena, jaką zapłacimy za ciepło, to chwilami przygnębiająca aura

Źródło:
tvnmeteo.pl

Bomba ekologiczna - tak mówi się o skażonych terenach po dawnych zakładach chemicznych Zachem w Bydgoszczy. Miasto nie jest w stanie wziąć na siebie kosztów oszyszczenia, które są szacowane na kilka miliardów złotych. Bez pomocy państwa lub Unii Europejskiej jest to niemożliwe. Hydrogeolog dr hab. inż. Mariusz Czop, profesor Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie mówi wprost o "gigantycznej porażce naszego państwa".

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

To tykająca bomba ekologiczna. "Gigantyczna porażka naszego państwa"

Źródło:
tvn24.pl

Miliarder, 94-letni Warren Buffet, sprzedał pod koniec 2024 roku akcje o wartości ponad 134 miliardów dolarów. Zwiększył tym samym zapas gotówki firmy Berkshire, w której jest prezesem, do rekordowej sumy 334 miliardów dolarów - wynika z rocznego raportu. Nie wyjaśnia jednak powodów swojej decyzji.

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Warren Buffet pozbywa się kolejnej puli akcji. Analitycy spekulują dlaczego

Źródło:
PAP

Skute lodem o tej porze roku jezioro White Bear Lake w stanie Minnesota to zwyczajny widok. Ale uwięziony w nim samochód marki Buick to, zdaniem miejscowych, "coś niezwykłego".

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Auto uwięzione w zamarzniętym jeziorze. Właściciel zwleka, policjanci apelują

Źródło:
CBS News
Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Leki, psychodeliki i elektrowstrząsy. Jak naukowcy szukają źródła depresji

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Ceny pączków w zbliżający się tłusty czwartek powinny zostać na stabilnym poziomie, pomimo, że koszty podstawowych produktów wykorzystywanych do ich smażenia, takich jak jaja, masło i mąka, wzrosły - ocenił BNP Paribas. Z kolei za cukier i olej piekarnie zapłacą mniej. Ile trzeba będzie zapłacić za pączki w zbliżający się Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Z lukrem, z konfiturą i te dietetyczne. Ile zapłacimy za pączki w Tłusty Czwartek?

Źródło:
PAP
Tak wytrenowano chińską AI

Tak wytrenowano chińską AI

Źródło:
tvn24.pl
Premium
Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Pan Schmidt daje żółtą kartkę, "księgowy" może stracić stołek. Dokąd zmierzają Niemcy?

Źródło:
tvn24.pl
Premium