23-letni operator dźwigu, który runął w centrum Łodzi, zmarł w nocy w szpitalu. Mężczyzna był zakleszczony w kabinie. Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wypadku.
Jak relacjonował w sobotę reporter TVN24 Piotr Borowski, operator dźwigu, który z obrażeniami kończyn trafił w piątek do szpitala, zmarł. Ulica Roosevelta jest wciąż zamknięta. Na miejscu pracuje prokurator oraz biegli.
"Zobaczyłem, że wszystko się chwieje, a potem runęło"
Do wypadku doszło w piątek po godzinie 18. na rogu ulic Piotrkowskiej i Roosevelta w centrum Łodzi. - Przewrócił się dźwig, który stał na budowie - relacjonował asp. sztab. Radosław Gwis z zespołu prasowego łódzkiej policji. Reporter TVN24 przekazał, że sprzęt uderzył w ziemię między dwoma samochodami, które zostały uszkodzone.
- Usłyszałem dziwny dźwięk, jakby ryczący silnik. Potem był głośny trzask, jakby zderzyły się samochody - relacjonował Przemysław, autor nagrania, na którym widać, jak ogromny dźwig upada na łódzką ulicę. - Odwróciłem się i zobaczyłem, że wszystko się chwieje, a potem runęło - mówił autor filmu.
Na miejsce przyjechało pięć zastępów straży pożarnej. Uwolnili zakleszczonego w kabinie operatora mężczyznę. Przeszukiwali również teren budowy, by sprawdzić, czy nie ma innych poszkodowanych osób.
Autor: js/adso / Źródło: TVN24, Kontakt 24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24