Kancelaria Prezesa Rady Ministrów w środę po południu zamieściła na Twitterze listę dziennikarzy, wobec których służby specjalne wykonywały czynności operacyjno-rozpoznawcze w latach 2007 - 2015. O inwigilacji dziennikarzy mówił wcześniej w Sejmie koordynator służb, Mariusz Kamiński.
W sprawach tych złożono do prokuratury 19 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Lista dziennikarzy, wobec których czynności podejmowała ABW, liczy 38 nazwisk. To: Grażyna Frey, Piotr Gabryel, Anita Gargas, Cezary Gmyz, Piotr Gociek, Piotr Gursztyn, Jerzy Jachowicz, Jarosław Jakimczyk, Piotr Jakucki, Igor Janke, Jarosław Kałucki, Patrycja Kotecka, Michał Karnowski, Sylwester Latkowski, Michał Lisiecki, Karol Manys, Michał Majewski, Robert Mazurek, Piotr Nisztor, Eliza Olczyk, Leszek Pietrzak, Paweł Reszka, Marcin Rybak, Piotr Skwieciński, Aneta Stabryła, Mariusz Staniszewski, Jarosław Stróżyk, Wojciech Sumliński, Michał Szułdrzyński, Anna Tokarska, Maciej Walaszczyk, Łukasz Warzecha, Bartosz Węglarczyk, Marcin Wojciechowski, Wojciech Wybranowski, Piotr Zaremba, Grażyna Zawadka i Edyta Żyła (w przypadku Grażyny Zawadki i Grażyny Frey chodzi prawdopodobnie o tę samą osobę, Grażynę Zawadkę-Frey - red.).
Jak zaznacza KPRM, na liście brakuje nazwisk dziennikarzy, którymi ABW interesowała się w związku z "ich kontaktami z zagranicznym dziennikarzem podejrzewanym o prowadzenie działalności szpiegowskiej na terenie RP".
Na liście dziennikarzy zamieszczonej przez KPRM, wobec których czynności wykonywało CBA, znalazło się 6 osób: Arkadiusz Gołębiowski, Cezary Gmyz, Paweł Miter, Piotr Nisztor, Marcin Rybak i Marek Szyperski.
Tu z kolei - zastrzega KPRM - nie przedstawiono nazwiska jednego dziennikarza, "ponieważ zainteresowanie operacyjne CBA nie wynikało z jego działalności zawodowej".
Lista dziennikarzy, wobec których służby specjalne wykonywały czynności operacyjno-rozpoznawcze w 2007-2015 #raPOrt pic.twitter.com/v2T4BgVPRv
— Kancelaria Premiera (@PremierRP) May 11, 2016
Afera podsłuchowa
We środę o podsłuchiwaniu dziennikarzy w Sejmie mówił Mariusz Kamiński. Powiedział, że służby specjalne "inwigilowały 52 dziennikarzy": ściągały billingi połączeń telefonicznych dziennikarzy, miejsca logowania, analizowały połączenia i liczbę tych kontaktów. Zbierano też informacje o miejscach pobytu dziennikarzy, ich adresach i sytuacji rodzinnej, prowadzono bezpośrednią obserwację spotkań i fotografowano je. Jak mówił, wobec siedmiu dziennikarzy sprawdzano wszystkie numery telefonów, jakimi się faktycznie posługiwali, a wobec dwóch prowadzono podsłuch telefoniczny - przy sprawie operacyjnej dotyczącej pracy Komisji Weryfikacyjnej WSI. Kamiński podał, że największa akcja wobec dziennikarzy dotyczyła publikacji o tzw. aferze hazardowej. W latach 2009-10 działaniami objęto 30 dziennikarzy, głównie z dziennika "Rzeczpospolita", a jej celem było nie tylko ujawnienie źródeł informacji, ale też rozpoznanie środowiska dziennikarzy śledczych - mówił Kamiński. W tej sprawie pobrano billingi i dane logowań telefonów z roku przed wybuchem tzw. afery hazardowej. Planowano też prowokację polegającą na kontrolowanym przekazaniu dziennikarzom niejawnych informacji.
Powołano zespół
O powołaniu specjalnego zespołu ws. podsłuchiwania dziennikarzy poinformował we środę szef KGP nadinsp. Jarosław Szymczyk.
- W Biurze Spraw Wewnętrznych powołany został nowy zespół kontrolny pod bezpośrednim nadzorem nowego dyrektora BSW. Zadaniem zespołu jest między innymi podejmowanie niezbędnych działań ukierunkowanych na rozpoznanie ewentualnych nieprawidłowości lub bezprawnych działań funkcjonariuszy BSW - powiedział Szymczyk na posiedzeniu sejmowej komisji administracji i spraw wewnętrznych. - Do zadań tego zespołu należy weryfikacja podstaw faktycznych podejmowanych czynności w ramach spraw operacyjnych, w tym stosowania w okresie od 18 czerwca 2014 roku do końca grudnia 2015 roku kontroli operacyjnych, a także ustalenie czy w BSW, w tym samym okresie, stosowano metody pracy operacyjnej wobec dziennikarzy oraz szefów służb specjalnych - dodał Szymczyk. Zastrzegł, że nie może mówić o szczegółowych ustaleniach tego zespołu, ze względu na niejawny charakter jego prac.
Raport Maja
W styczniu portal tvn24.pl informował, że gdy Zbigniew Maj został szefem polskiej policji, zlecił audyt dotyczący grupy rozpracowującej kulisy "afery taśmowej". Grupa działała w Centralnym Biurze Śledczym Policji i współpracowała z Prokuraturą Okręgową Warszawa Praga. W trakcie audytu okazało się, że w tej samej sprawie działała także o wiele większa pod względem liczby funkcjonariuszy grupa w Biurze Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji. Miała też szersze uprawnienia - mogła się zajmować m.in. kontrolą korespondencji wobec kilkudziesięciu rozpracowywanych osób. Portal tvn24.pl ustalił, że grupa ta m.in. czytała maile dziennikarzy zajmujących się "aferą taśmową". Według audytorów grupa z BSW musiała mieć bezpośredni dostęp do smartfonów dziennikarzy.
Inspektor Maj nie chciał wtedy powiedzieć więcej ponad to, że "wobec dziennikarzy i członków ich rodzin prowadzono policyjne czynności operacyjne". Tłumaczył, że wyniki audytu przekazał szefowi MSWiA Mariuszowi Błaszczakowi i od jego decyzji zależy ujawnienie szczegółów. Specjaliści, z którymi rozmawialiśmy, tłumaczyli, że pod pojęciem "operacyjne czynności policji" kryje się m.in. zbieranie bilingów, danych z logowania telefonów czy obserwowanie rozpracowywanej osoby. - Obecnie czekam na całość materiałów z zarządzonych kontroli. Gdy je będę miał, podejmę decyzję o ewentualnym skierowaniu zawiadomienia do prokuratury - powiedział w styczniu insp. Maj portalowi tvn24.pl.
Autor: mw//rzw / Źródło: tvn24, Twitter KPRM, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Twitter / tvn24