Przemysław Sobczyk z Zakopanego i Magdalena Łączak z Mielca wygrali pierwszy bieg granią Tatr o długości 70 km. Trasa prowadziła m.in. przez Wołowiec i Kasprowy Wierch. W wyścigu wzięło udział ponad 200 osób.
Choć to trudna trasam lista startowa błyskawicznie się zapełniła.
- Gdy w marcu ruszyły zapisy, chętnych było tylu, że zawiesił się nam serwer ustawiony na jednoczesne wejście dwóch tysięcy osób. Gdy uruchomiliśmy go ponownie, po 11 minutach lista zgłoszeń została zamknięta - mówi Justyna Żyszkowska z komitetu organizacyjnego.
Wystartowali z Doliny Chochołowskiej
Trasa prowadziła przez tereny przez Tatrzański Park Narodowy, więc obowiązywał na niej limit 250 zawodników. Ostatecznie z Doliny Chochołowskiej wystartowało 237 osób, które miały do pokonania 70-kilometrowy odcinek szlaków Tatr Zachodnich i Wysokich.
Uczestnicy przyjechali z Polski, Hiszpanii, Litwy, Niemiec, Słowacji, Węgier i Wielkiej Brytanii. Podzielono ich na 50-osobowe grupy, ruszali co 10 minut. Pierwsi już o 4 rano.
Limit czasowy określono na 17 godzin.
Sobczyk najszybszy
Dobrze przygotowany kondycyjnie turysta potrzebuje na przebycie szlaku z Siwej Polany w Dolinie Chochołowskiej do Kuźnic około 30 godzin. Zwycięzca osiągnął metę po 9 godzinach, 9 minutach i 30 sekundach.
- To mój pierwszy znaczący sukces. Biegam dopiero od dwóch lat, wcześniej uprawiałem tylko skialpinizm. Najtrudniejszy był podbieg w prażącym słońcu na Krzyżne. Potem już było dobrze - komentuje uradowany Sobczyk.
"Najtrudniejszy bieg w życiu"
Czterdzieści minut później na mecie był 51-letni Salvador Redondo Calvo. - Zdecydowanie wolę dłuższe odcinki na otwartej przestrzeni. Tu był podbieg za podbiegiem, więc trzeba było zachować szczególną ostrożność i koncentrację. Cała trasa była bardzo wymagająca - ocenia Hiszpan.
Wśród kobiet wygrała Łączak. Jej czas był jedynie godzinę i 29 minut gorszy od zwycięzcy. - To chyba mój najtrudniejszy bieg w karierze. Do tego upadek w rejonie Rakonia. Wyglądało na to, że zejdę wtedy z trasy. Zacisnęłam jednak zęby i pobiegłam dalej - podsumowuje zawodniczka.
Punkty uzyskane w biegu granią Tatr zostaną zaliczone do ogólnej punktacji kwalifikującej do udziału w przyszłorocznym The North Face Ultra-Trail du Mont-Blanc (168 km).
„Obyło się bez groźniejszych wypadków”
Nad przebiegiem imprezy i bezpieczeństwem uczestników czuwało około 100 osób. Ratownicy TOPR zabezpieczali wszystkie te miejsca, gdzie mogło dochodzić do groźnych sytuacji. - Obyło się na szczęście bez groźniejszych wypadków. W sumie pomocy udzielono kilkunastu osobom. Były to głównie drobne urazy kończyn, pęcherze, stłuczenia i skaleczenia. Tylko jeden z zawodników z powodu skręcenia kostki został zniesiony z trasy na noszach – informuje Jan Krzysztof, naczelnik TOPR.
Autor: ał/roody / Źródło: PAP