Podczas wizyty prezydenta w fabryce firmy Rosomak pokazano mu pewien pojazd, który od dawna jest trzymany w cieniu. To pomniejszony transporter Rosomak w układzie 6x6. Maszynę dokładnie obfotografowali i nagrali dziennikarze, choć firma od dawna starała się nim nie chwalić.
Andrzej Duda odwiedził w czwartek wieczorem Siemianowice Śląskie, gdzie mieści się zakład firmy Rosomak S.A., stworzonej specjalnie w celu produkcji i rozwijania dobrze już znanych transporterów opancerzonych Rosomak. Prezydent został oprowadzony i pokazano mu linię montażową oraz trzy gotowe pojazdy.
Za zasłoną tajemnicy
Dwa są dobrze znane. To standardowe transportery Rosomak w układzie 8x8 zmodyfikowane do prowadzenia zwiadu. Mają oznaczenie R1 i R2. W tym roku pierwsze mają zacząć trafiać do jednostek polskiego wojska. Obok stał jednak trzeci pojazd, który tak dobrze znany nie jest. Co więcej, było to jego pierwsze publiczne "wystąpienie" w takiej postaci.
Dotychczas Rosomak 6x6 "wystąpił" jedynie jako tło zdjęcia wrzuconego na Twittera przez wiceministra Bartosz Kownackiego, podczas jego wizyty w siemianowickich zakładach w 2016 roku. Sama firma Rosomak S.A. w ogóle nie chwali się pojazdem i nie ujawnia na jego temat żadnych informacji.
Jak wynika ze zdjęć i nagrań, zagadkowy transporter to skrócony Rosomak, który zamiast czterech osi ma trzy. Co za tym idzie jest lżejszy, krótszy i prawdopodobnie lepiej radzi sobie w terenie. Ma też bardzo niecodzienną wieżę, niepodobną do niczego, co oferuje obecnie polski przemysł. Ma wielolufowy karabin napędowy (potocznie nazywany "minigunem") i dwa pojemniki na nieokreślone rakiety. Być może to makiety.
Niechciane dzieło
Problem z Rosomakiem 6x6 jest taki, że wojsko go nigdy formalnie nie zamówiło. Przez pewien czas Polska Grupa Zbrojeniowa, czyli państwowy holding zbrojeniowy, miał opracować taki transporter opancerzony wspólnie z niemieckim koncernem Rheinmetall. Jednak wojsko długo nie precyzowało swoich oczekiwań w tym zakresie. W efekcie w 2016 roku okazało się, że współpraca polsko-niemiecka została zawieszona. Sygnalizowano wówczas, że należąca do PGZ firma Rosomak może sama opracować odpowiedni pojazd. Prawdopodobnie transporter, który pokazano prezydentowi, jest owocem tych prac. Wojsko nadal jednak nie wyraziło zainteresowania czymś takim, więc budowa prototypu jest ryzykiem podjętym przez przemysł z nadzieją, że spodoba się w MON i zostanie zamówiony. Formalnie wojsko prowadzi program Kleszcz, który ma doprowadzić do zastąpienia ponad 200 starych poradzieckich wozów rozpoznawczych BRDM-2. Według ostatnich deklaracji pierwsze mają zostać zakupione w 2018 roku. Rosomak 6x6 teoretycznie mógłby pasować do tego zamówienia, ale wojsko wydaje się chcieć otrzymać znacznie lżejszy pojazd w układzie 4x4. Prace nad budową odpowiedniego prototypu prowadzi firm AMZ Kutno, która dostała na ten cel dofinansowanie od państwa. Miał być gotowy do końca 2016 roku, ale do dzisiaj nic o tym nie wiadomo. Rosomak 6x6 jest wobec tego na bardzo niepewnym gruncie. Prototyp powstał, ale nie wiadomo, czy ktoś go właściwie potrzebuje. Być może pozostanie jedynie ciekawostką i nietrafioną inwestycją poniesioną przez przemysł.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl