Ryan Lochte, olimpijski multimedalista i najsłynniejszy z amerykańskich pływaków zamieszanych w historyjkę o napadzie, którego nigdy nie było, przeprosił za swoje zachowanie. Dwaj jego koledzy z reprezentacji wrócili już do kraju, ale nabrali wody w usta i nie odpowiedzieli na żadne pytania dziennikarzy.
Opowieść pływaków brzmiała jak fabuła filmu sensacyjnego z akcją rozgrywaną w jednej brazylijskich faweli. Napad z bronią w ręku, pistolet przy głowie Lochtego (na zdjęciu z prawej strony - w basenie), a jego koledzy Gunnar Bentz, Jack Conger i Jimmy Feigen śmiertelnie przerażeni. Wszyscy mieli zostać obrabowani, gdy wracali do wioski olimpijskiej taksówką. Łupem napastników miały paść zegarki i telefony komórkowe...
Incydent na stacji
Okazało się, że historia ostatniej nocy Amerykanów w Rio de Janeiro była zupełnie inna. Owszem, był powrót taksówką, ale za wielogodzinnym poślizgiem w powrocie do olimpijskiego apartamentu stał nie napad, a kłótnia z pracownikami pewnej stacji benzynowej. Brazylijscy policjanci doszli do takiego wniosku, gdy przesłuchali rzekomych poszkodowanych z kadry USA. Okazało się, że ich zeznania się nie kleją. Później brazylijska telewizja "O Globo" wyemitowała materiał, na którym widać, jak ochroniarze stacji kazali czwórce sportowców usiąść na ziemi i trzymać ręce w górze. Jeden z nich - prawdopodobnie Lochte - w pewnym momencie wstał i zaczął się wykłócać.
Amerykanie mieli przyjechać taksówką, ale na pewien czas zniknęli z pola widzenia kamer. Gdy chcieli odjechać, pracownicy zatrzymali ich. Zawodnicy mieli zdewastować łazienkę. Po interwencji ochrony zapłacili za szkody i odjechali.
"Przepraszam, przepraszam"
Lochte, wielokrotny medalista olimpijski i zdobywca złotego krążka w Rio de Janeiro w sztafecie, musiał przemyśleć sprawę, bo w piątek wystosował obszerne przeprosiny, w których kajał się za swoje zachowanie.
"Powinienem być bardziej odpowiedzialny. Przepraszam za moje zachowanie w ostatni weekend. Za to, że nie byłem zbyt ostrożny ani szczery w opisaniu tego, co się stało z moim udziałem tamtejszego niedzielnego poranka. Przepraszam moich kolegów z reprezentacji, kibiców, znajomych, sponsorów i organizatorów tego wielkiego wydarzenia" - napisał na Instagramie pływak, który wrócił już do ojczyzny.
Ani słowa po wylądowaniu
W USA wylądowali w piątek Gunnar Bentz i Jack Conger, którzy nie wydusili z siebie ani słowa, gdy dziennikarze powitali ich na lotnisku w Miami. Jimmy Feigen, czwarty z bajkopisarzy, nadal jest w Brazylii. Jak twierdzi tamtejsza policja, ma zapłacić grzywnę w wysokości 11 tys. dolarów na cele charytatywne.
Powinienem być bardziej odpowiedzialny. Przepraszam za moje zachowanie w ostatni weekend. Za to, że nie byłem zbyt ostrożny ani szczery w opisaniu tego, co się stało z moim udziałem tamtejszego niedzielnego poranka. fr. oświadczenia Ryana Lochtego
Autor: twis / Źródło: sport.tvn24.pl, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA