To już drugi po Nicei zamach z wykorzystaniem ciężarówki. W Berlinie 19 grudnia na świątecznym kiermaszu zginęło 12 osób, a 48 zostało rannych. Wiele z nich wciąż walczy o życie. Pierwszą ofiarą zamachowca lub być może współpracujących z nim osób był prawdopodobnie polski kierowca TIR-a. Czekając w stolicy Niemiec na rozładunek towaru odłożony do wtorku, został zaatakowany. Oto rekonstrukcja zdarzeń "Faktów z Zagranicy" TVN24 BiS.
Polski kierowca ok. godz. 7 rano zaparkował ciężarówką przy ul. Freidrich-Krauze-Ufer w Berlinie. Przyjechał z towarem z Włoch. Chciał rozładować tam przewożone stalowe konstrukcje. Potem miał przyjechać do Polski po inny towar, zawieźć go do Danii i wrócić do Polski na święta.
Berlińska firma, która miała przyjąć towar, kazała mu jednak czekać z rozładunkiem do wtorku. Polak dzwonił do siedziby swojej firmy i żalił się na całą sytuację. - Nasz kierowca co chwilę chodził i pytał, czy jest szansa. Był 150 km od domu. Można było go rozładować i cała tragedia by się nie wydarzyła - mówił we wtorek Ariel Żurawski, szef firmy transportowej.
"Było widać, że walczył"
Polski kierowca utknął jednak w Niemczech. O godz. 14.06 poszedł do lokalnego baru zjeść kebab. Mężczyznę widać na zdjęciach monitoringu zamontowanego w lokalu. - Ostatni kontakt z kierowcą był o godz. 15. Dzwoniła do niego żona. Nie mogła rozmawiać, ponieważ była w pracy. Umówiła się na późniejszy telefon, dzwoniła o godz. 16, ale niestety kontaktu już nie było - relacjonował Żurawski.
Wskazuje to, że dramat wydarzył się pomiędzy godz. 15 a 15.45. To wtedy kierowca został prawdopodobnie zamordowany. - Na pewno było widać, że walczył. Twarz była cała opuchnięta, zakrwawiona. O tych ranach postrzałowych dowiedziałem się od policji, że oprócz tego, że był podźgany, to jeszcze zastrzelony - relacjonował Żurawski.
Ok. godz 15.45 zainstalowany w ciężarówce system GPS pokazał dziwne ruchy pojazdu. Silnik został kilkukrotnie odpalony i zgaszony, ktoś jeździ w przód i w tył. Zdaniem Żurawskiego, wyglądało to tak, jakby ktoś uczył się ciężarówką jeździć.
40-tonowa ciężarówka w centrum miasta
Do wieczora stała ona na parkingu. Zamachowiec najprawdopodobniej czekał, aż w mieście zmniejszy się ruch. O godz. 19.40 ruszył z parkingu.
Napastnik miał ułatwione zadanie, bo ciężarówka była wyposażona w automatyczną skrzynię biegów. Trasę jego przejazdu rejestrował GPS.
40-tonowa ciężarówka w centrum miasta przejechała 10 km i nie wzbudziła podejrzeń policji. Kilka minut po godz. 20 samochód z ciężkim ładunkiem wjechał w jarmark świąteczny.
Ciało polskiego kierowcy znaleziono później w szoferce. Sprawca zamachu uciekł i wciąż jest poszukiwany.
W tłumie na kiermaszu zginęło 11 osób, a 48 zostało rannych.
Autor: pk/adso / Źródło: Fakty z zagranicy
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS