Śledczy o śmierci rowerzysty z Pabianic: wypchnęli go pod autobus, to zabójstwo

Prokuratura: mówimy o zabójstwie
Prokuratura: mówimy o zabójstwie
Źródło: TVN24 Łódź

- Wstępne ustalenia wskazują, że mamy do czynienia z zabójstwem. Ktoś, kto wypycha człowieka pod jadący autobus, musi zdawać sobie sprawę, że może doprowadzić do jego śmierci - mówi tvn24.pl rzecznik łódzkiej prokuratury prowadzącej sprawę tragicznej śmierci rowerzysty w Pabianicach. Do zdarzenia doszło w środę południu, sprawców wciąż nie udało się zatrzymać.

Śledztwo w sprawie tragedii prowadzi prokuratura rejonowa w Pabianicach.

- Nie przesądzamy o ostatecznej kwalifikacji, ale wstępne ustalenia wskazują, że mamy do czynienia z zabójstwem z zamiarem ewentualnym - mówi tvn24.pl Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

I wyjaśnia, że ktoś, kto popycha człowieka pod koła samochodu, "musiał przewidywać skutek w postaci śmierci".

Prokurator Kopania informuje także, że mężczyznom może grozić nawet kara dożywotniego więzienia.

Uciekał przed trzema mężczyznami

Do tragedii doszło w centrum Pabianic (woj. łódzkie) we wtorek około godz. 14. Pierwsze informacje o tragedii dostaliśmy na Kontakt 24.

- Ustaliliśmy, że 31-letni rowerzysta uciekał przed trzema mężczyznami jadącymi w samochodzie osobowym - mówi prokurator.

I dodaje, że pasażerowie srebrnego renault mieli wygrażać młodemu mężczyźnie jadącemu na rowerze. - Wykrzykiwali między innymi, że "jeszcze się z nim policzą" - wyjaśnia Kopania.

Śledczy dodają, że w pewnym momencie mężczyźni wyprzedzili 31-latka i czekali na niego przy krawędzi jezdni.

Kiedy rowerzysta znalazł się na wysokości renault, doszło do tragedii. - Mężczyzna podróżujący za kierowcą samochodu wybiegł na zewnątrz i uderzył go z dużą siłą w głowę. Rowerzysta stracił równowagę i uderzył w przejeżdżający autobus. Zginął na miejscu - mówi prokurator.

Potem mężczyźni mieli odjechać w nieznanym kierunku, na razie nie udało się ich zatrzymać.

Kierowca: nie mogłem nic zrobić

Reporter TVN24 rozmawiał z kierowcą autobusu, na który został wypchnięty 31-latek.

- Nie mogłem nic zrobić. To wyglądało tak, jakby na niego czekali. Potem był huk, mężczyzna głową roztrzaskał szybę i zginął - mówi Robert Świtoniak, pracownik przedsiębiorstwa komunikacyjnego w Pabianicach.

Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie naKontakt24@tvn.pl.

Mapy dostarcza Targeo.pl

Autor: bż/b / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: