- Czułam każde cięcie, umierałam z bólu. To najgorszy koszmar - opowiada tvn24.pl pani Bernarda, która - jak twierdzi - obudziła się podczas cesarskiego cięcia. Kobieta, według jej relacji, choruje na padaczkę, dlatego rodziła w znieczuleniu ogólnym. Szpital w Opocznie (woj. łódzkie) twierdzi, że wersja pacjentki to "opowieści dziwnej treści". A mąż pani Bernardy zgłosił sprawę prokuraturze. Pierwszą informację o sprawie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Pani Bernarda w czwartek została po raz drugi matką. Tak jak 14 lat wcześniej, teraz też do porodu przez cesarskie cięcie miało dojść w całkowitym znieczuleniu, bo kobieta choruje na padaczkę. Tym razem - jak opowiada - przeżyła koszmar.
- Usłyszałam głos lekarza. Potem poczułam, jak chirurg rozcina mi brzuch. Umierałam z bólu - płacze 31-letnia kobieta.
Według jej wersji była świadoma przez cały czas - od pierwszego cięcia, przez wyciąganie córeczki z brzucha, aż do zaszywania. Miała też słyszeć pierwszy krzyk swojego dziecka.
- Nie mogłam otworzyć oczu. Przez leki zwiotczające mogłam poruszyć tylko palcem wskazującym i delikatnie ruszać nogami - opowiada.
"Jak na torturach"
Pani Bernarda nie mogła nic powiedzieć, bo była zaintubowana. Liczyła, że ktoś zauważy, jak rusza palcami.
- W pewnym momencie pielęgniarka zauważyła, że coś jest nie tak. Lekarze jednak kontynuowali. Czułam się jak na torturach - opowiada kobieta.
O tym, przez co przeszła powiedziała pielęgniarkom jeszcze na sali operacyjnej. Jak mówi, oczy otworzyła niedługo po tym, jak ją zaszyto.
- Moja żona wyjechała zapłakana z sali operacyjnej. Myślałem, że jeszcze będzie w narkozie, dlatego od razu wiedziałem, że coś poszło nie tak - podkreśla pan Dariusz, mąż kobiety.
Na szczęście nowonarodzona córeczka jest zdrowa; lekarze przyznali jej maksymalną liczbę punktów w skali Apgar.
"Opowieści dziwnej treści"
W wersję pani Bernardy nie wierzą przedstawiciele szpitala w Opocznie.
- Operacja przebiegła normalnie. To, co opowiada pacjentka, to opowieści dziwnej treści. Nie mają nic wspólnego z rzeczywistością - mówi dr Jerzy Filipecki, dyrektor placówki.
Dodaje przy tym, że na temat czwartkowej operacji rozmawiał z anestezjologiem, który znieczulał pacjentkę. Ten miał podkreślać, że kobieta była wprowadzona w narkozę poprawnie i bez żadnych komplikacji.
- Jeżeli pacjentka coś pamięta z sali operacyjnej to, co najwyżej są to chwile już po operacji. Musieliśmy ją wybudzać nieco dłużej, żeby jej oddech się unormował - twierdzi dyrektor.
Zdaniem Filipeckiego, pacjentka nie miała prawa pamiętać, jak lekarz wyciąga jej dziecko z brzucha. Kiedy przez telefon poprosiliśmy go o rozmowę przed kamerą, dyrektor kategorycznie odmówił.
Sprawa dla prokuratora
Niewykluczone, że działania lekarzy zbada prokuratura. Doniesienie w czwartek złożył mąż pacjentki.
- W najbliższym czasie podjęte zostaną czynności sprawdzające pod kątem ewentualnego narażenia pacjenta na utratę zdrowia lub życia - mówi tvn24.pl Sławomir Mamrot z piotrkowskiej prokuratury.
Polski kodeks za takie przestępstwo przewiduje do pięciu lat więzienia.
To nie pierwszy przypadek przebudzenia się podczas operacji. Zobacz materiał "Faktów" TVN:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: bż/i / Źródło: TVN24 Łódź
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź