Aplikacja "Polska Inspiruje" została przygotowana na zlecenie MSZ dla polskich dzieci mieszkających za granicą. Program ma umożliwić poznanie dokonań znanych Polaków. W jednej z minigier postać Władysława Reymonta zachęca do zabawy w słowa, wsród których znajdują się zwroty "pierdząca baba" i "śmierdzący chłop".
"Polska Inspiruje" to aplikacja edukacyjna przygotowana przez fundacje Rodzice Przyszłości i Enabling Environments, przeznaczona dla polskich dzieci mieszkających za granicą. Poprzez zabawne treści dziecko ma poznać polską kulturę i rozwinąć ojczystą mowę, a dzięki grom zaznajomić się z osiągnięciami m.in. Marii Skłodowskiej-Curie, Władysława Reymonta, Wandy Rutkiewicz, Mikołaja Kopernika i Poli Negri.
Zabawa związana z Władysławem Reymontem dotyczy słów. Polega na wybraniu określenia opisującego "babę" lub "chłopa" ze wsi. I nie byłoby problemu, gdyby nie fakt, że jedno z określeń dotyczących "baby" to "pierdząca", a "chłopa" - "śmierdzący".
Polska kultura czy polskie chamstwo?
Nie wszystkim się to spodobało. Internauci w komentarzach pytają, czy to "promocja Polski i polskiej 'kultury' czy raczej polskiego chamstwa". Niektórzy twierdzą wprost, że jest im wstyd.
Czy aby na pewno #PolskaInspiruje w ten sposób @MSZ_RP - nie wierzę w to co widzę... http://t.co/4jSbO7pj0S— Błażej Martynuska (@Martynusek) kwiecień 15, 2015
Taaa pierdzaca baba i śmierdzący chłop... Ufundowane przez polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych... Normalnie jest mi wstyd Katy Te
Straszne i żenujące Promocja Polski i polskiej "kultury" czy raczej polskiego chamstwa? Dorota Budziszewska
Pojawiły się również opinie pozytywne. Na stronie sklepu, z którego można pobrać aplikację, jeden z internautów napisał, że to "mądra i przemyślana gra dla dzieci" oraz "że to przełom w edukacji dzieci w Polsce i za granicą".
Zmiana treści
Głos w sprawie zabrało Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które na aplikację przeznaczyło w ramach "Współpracy z Polonią i Polakami za granicą w 2014 roku" 42 tys. złotych. Ministerstwo poprosiło twórców scenariusza nowej aplikacji o wyjaśnienie i ustosunkowanie się do krytyki. Ministerstwo zapytało też o możliwość zmian kontrowersyjnych treści.
Za stworzenie scenariusza do gier i zabaw w aplikacji "Polska Inspiruje" odpowiedzialny jest zespół nauczycieli, pedagogów, metodyków i specjalistów od wielojęzyczności u dzieci.
W Polsce sposób nauczania jest konserwatywny. Zupełnie inaczej niż w Wielkiej Brytanii. Tam dzieci przyzwyczajone są do bardziej luźnego systemu. Dlatego zabawa przygotowana według polskich zasad mogłaby ich nie zainteresować. Wojciech Marciszewski
W rozmowie z tvn24.pl Wojciech Marciszewski, prezes zarządu Fundacji Rodzice Przyszłości potwierdził informację o wystąpieniu przez MSZ z taką prośbą. - Propozycja wymiany budzących wątpliwości określeń została wysłana, nie otrzymaliśmy jednak jeszcze decyzji od twórców scenariusza aplikacji - dodał.
Wojciech Marciszewski zauważył, że krytyka została zgłoszona przez osobę dorosłą, nauczycielkę, podczas gdy aplikacja skierowana jest do dzieci przedszkolnych i wczesnoszkolnych. Te zaś często "interesują się sprawami fizjologii człowieka".
Aplikacja została przygotowana głównie dla polskich dzieci żyjących na emigracji. - W Polsce system i sposób nauczania jest konserwatywny. Zupełnie inaczej niż w Wielkiej Brytanii. Tam dzieci przyzwyczajone są do bardziej luźnego systemu. Dlatego zabawa przygotowana według polskich zasad mogłaby ich nie zainteresować. Poza tym myślę, że aplikacja ma wiele więcej pozytywnych aspektów, nad którymi warto się skupić - przekonywał Marciszewski.
Wspólne oświadczenie
Przedstawiciele obydwu fundacji współpracujących z MEN ws. aplikacji wydali wspólne oświadczenie. "Projektując aplikację zdawaliśmy sobie sprawę, iż może ona wywołać skrajne emocje w kręgach edukacyjnych mieszkających za granicą, gdyż dobrze znamy panujące tam nastroje i podejście do Edukacji Patriotycznej" - wyjaśniają autorzy scenariusza z fundacji Enabling Environments z Londynu.
"Znamy również wrażliwe podejście Polaków do wszystkiego, co dotyczy naszego kraju. Krytyka jest zawsze pierwszą rzeczą, której należy się spodziewać niezależnie od jakości oferowanych produktów i usług. Stąd reakcja na 'pierdząca babę' i 'śmierdzącego chłopa' nie zaskakuje, lecz bawi i potwierdza powyższą regułę" - dodali.
Twórcy aplikacji tłumaczą, że gra mówi językiem dzieci, ponieważ to one były zaangażowane w jej produkcję. "Pracując nad scenariuszem konsultowaliśmy dobór słownictwa właśnie z dziećmi. Zapytaliśmy je jaki powinien być chłop i baba żeby było śmiesznie, zabawnie, interesująco i żeby chciało im się grać. Najczęściej pojawiającymi się propozycjami były właśnie 'chłop śmierdzący' i 'baba pierdząca'" - czytamy w oświadczeniu.
Autor: nb, kl//rzw / Źródło: MSZ; tvn24.pl, wyborcza.pl; Twitter
Źródło zdjęcia głównego: rodziceprzyszlosci.pl