Chłopiec, ktory pod koniec marca, w stanie agonalnym, trafił do szpitala w Nowej Rudzie (woj. dolnośląskie), nie wróci do rodzinnego domu. Sąd zdecydował o umieszczeniu chłopca w placówce opiekuńczej. Postanowił też o objęciu całej rodziny nadzorem kuratorskim. Sprawą zajęła się także we wtorek reporterka "Blisko Ludzi" TTV
- Dziecko zostanie zabrane matce. W trybie pilnym do rodziny został wysłany kurator sądowy, który przeprowadził wywiad. Na tej podstawie sąd podjął decyzję o umieszczeniu niespełna rocznego chłopca w placówce opiekuńczej. Trafi tam jak tylko zostanie wypisany ze szpitala - informuje Agnieszka Połyniak, rzecznik Sądu Okręgowego w Świdnicy.
"Dziecko po prostu umierało"
- Ledwo je uratowaliśmy. Dziecko było w stanie agonalnym. Ono po prostu umierało - wyjaśniał w poniedziałek Dariusz Zabłocki, ordynator oddziału dziecięcego noworudzkiego szpitala, który przyjmował chłopca. - W całej swojej karierze, przez prawie 40 lat pracy nie widziałem takiego przypadku. To było przerażające - dodał.
Zdaniem lekarza stan w jakim znalazł się chłopiec, to wynik długotrwałych zaniedbań.
Zabiorą matce dzieci?
Po wstępnym zbadaniu sprawy sąd wydał decyzję o objęciu całej rodziny nadzorem kuratorskim.
- Wcześniej nie było informacji o tym, by dzieci były zaniedbane. Sąd zbada jednak, czy nie zostało narażone ich życie i zdrowie. Po skompletowaniu dokumentacji sąd zdecyduje, co stanie się z rodzeństwem chłopca - mówi Połyniak z sądu w Świdnicy.
Sprawą zajmuje się również prokuratura w Kłodzku. 28 marca tamtejsi prokuratorzy dostali powiadomienie o dziecku, które miało nie przyjmować pokarmu.
Skrajne opinie o rodzinie
Sąsiedzi matki niedożywionego chłopca twierdzą, że w rodzinie działo się coś nie tak i przed tragedią alarmowali policję. - Tam często dochodziło do libacji, a matka piła nawet wtedy, gdy karmiła to najmłodsze dziecko - opowiadał reporterce TTV Dawid Wojdyła, który mieszka w tym samym bloku.
Z kolei nic do zarzucenia nie ma sobie Miejski Ośrodek Opieki Społecznej w Nowej Rudzie, który miał pod opieką tę rodzinę. Zdaniem kierownika placówki w domu chłopca nie było żadnej patologii.
- Dzieci są zadbane, a w domu nigdy nie było żadnych awantur. Matka zaprowadziła dziecko do szpitala, gdy zorientowała się, że jest chore - twierdzi Anna Frankowska, kierownik MOPS.
Równie dobre zdanie o rodzinie ma także dyrektor szkoły, do której uczęszcza dwójka rodzeństwa chłopca w ciężkim stanie. Jego zdaniem dzieci zawsze były przygotowane do zajęć, a na drugie śniadanie miały kanapki. Dopiero po tragedii szkoła postanowiła bliżej przyjrzeć się rodzinie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT.
Teraz chłopiec przebywa pod opieką lekarzy z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie:
Mapy dostarcza Targeo.pl
Autor: balu / Źródło: TVN 24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Wrocław