- Nie dopełnił swoich obowiązków, działał na naszą szkodę - mówi jeden z kierowców, który oskarża prezydenta Legnicy i składa na niego zawiadomienie do prokuratury. Chodzi o sprawę 500 kursantów, którzy mogą stracić prawo jazdy, bo szkolili się u fałszywego instruktora.
- W środę rano jeden z pokrzywdzonych złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa do legnickiej prokuratury - informuje kierowca, który podobnie jak inni kursanci szkolił się u fałszywego instruktora.
Zawiadomienie dotyczy jednak nie fałszywego instruktora, a... prezydenta Legnicy. To on w latach 2006-2009 wydał uprawnienia do prowadzenia pojazdów około 500 osobom, które ukończyły kurs w jednej z legnickich szkół nauki jazdy. Gdy okazało się, że instruktor nie miał uprawnień do przeprowadzania kursów i fałszował zaświadczenia, sprawą zajął się sąd pierwszej instancji. I zdecydował o przepadku dokumentów na rzecz Skarbu Państwa. Na mocy tej decyzji prezydent Legnicy postanowił cofnąć uprawnienia kursantom. CZYTAJ WIĘCEJ
Zło społeczne zamiast dobra?
- Kierowca, który złożył zawiadomienie zarzuca prezydentowi, że ten przekroczył swoje uprawnienia lub nie dopełnił swoich obowiązków przez co działał na szkodę kierowców, czy też, jak mówi litera prawa, na szkodę interesu publicznego - wyjaśnia Ryszarda Beni z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy.
Jeśli prokuratura zdecyduje się wszcząć postępowanie, to prezydentowi Legnicy może grozić nawet do 3 lat więzienia.
Kierowcy oburzeni
- Ta sprawa z prawami jazdy widocznie przerosła miasto. Żonglowali swoimi decyzjami nie wiedząc, jakie będą tego konsekwencje. Bo urzędnicy wydając takie ważne decyzje jak wydanie dokumentu uprawniającego do kierowania pojazdami, powinni kierować się dobrem społecznym - mówi poszkodowany kursant. - A według nas, kierują się złym dobrem. Stąd to zawiadomienie - wyjaśnia.
I dodaje, że prezydent mógł zapobiec całej sytuacji. - Gdyby urzędnicy dogłębnie zbadali tę sprawę, może nie musielibyśmy tracić teraz naszych uprawnień - uważa.
Nie udało nam się skontaktować z prezydentem Tadeuszem Krzakowskim, bo jak informują pracownicy legnickiego ratusza, jest w delegacji. - Każdy, kto czuje się urażony czy poszkodowany, ma przecież prawo zwrócić się do prokuratury. Pozostaje nam jedynie czekać na decyzję w tej sprawie - komentuje w jego imieniu rzecznik miasta, Arkadiusz Rodak.
Fałszował dokumenty
500 kierowców z Legnicy i powiatu świdnickiego usłyszało w listopadzie 2013 roku, że straci prawa jazdy. Legniccy urzędnicy tłumaczyli, że dokumenty muszą odebrać, bo właściciel szkoły nie miał uprawnień, by szkolić. Przez jazdę pod wpływem alkoholu dwukrotnie stracił prawo jazdy, w 2006 i 2009 roku.
Oprócz tego, fałszował zaświadczenia o ukończeniu kursów. Jazdy prowadził on, natomiast na dokumentach widnieje imię jego ojca. Dodatkowo, Marek K. zatrudniał u siebie innego instruktora bez uprawnień. Mężczyzna w 2010 roku usłyszał wyrok trzech lat więzienia w zawieszeniu na 7 lat i zakaz prowadzenia działalności.
Decyzję o przepadku dokumentów podtrzymało Samorządowe Kolegium Odwoławcze, do którego odwołali się poszkodowani. Legnicka prokuratura rozważa zaskarżenie decyzji SKO.
Autor: mir/par/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24