Mieszkańcy górniczej wsi Schlesierthal (obecnie woj. dolnośląskie) niemal 100 lat temu musieli opuścić swoje domostwa. Wszystko przez powstającą wtedy w tym miejscu zaporę wodną. Zabudowania zostały zalane milionami metrów sześciennych wody. Teraz zbiornik został opróżniony i odsłonił pozostałości dawnej osady. Te będzie można podziwiać aż do zakończenia prac, czyli do końca kwietnia.
Dla laików to, co właśnie odkryła woda może być sensacyjne. Choć historycy o wsi wiedzieli od dawna. Od początku kwietnia na brzegach Jeziora Bystrzyckiego, z którego na czas remontu spuszczono wodę, można oglądać fragmenty kamiennych murów i ułożenie wsi.
- Widać piwnice, pozostałości kuźni, budynki gospodarcze, a nawet to, co zostało z budynków technicznych obsługi budującej tamę - mówi Łukasz Kazek, pasjonat i badacz historii regionu.
I dodaje, że na brzegu można znaleźć też dużo ceramiki i kamienne artefakty. Prawdopodobnie pozostałości po tutejszych mieszkańcach. Na jedną z nich historyk natknął się podczas spaceru z synem. - Znaleźliśmy odważnik od XIX-wiecznego zegara, który prawdopodobnie stał w jednym z domów lub w tutejszej gospodzie. Ma wykutą koronę pruską - opowiada.
Do tej pory zdarzało się tak, że niski poziom wody odkrywał niektóre fragmenty zabudowań. Jednak jak podkreśla Kazek, nie pamięta sytuacji w której dawną wieś byłoby widać tak dobrze jak obecnie. Skąd wyjątkowa sytuacja? Jezioro Bystrzyckie, inaczej nazywane zalewem, to sztuczny zbiornik. Opróżniono go, bo ponad 100-letnia tama wymaga remontu. Prace mają potrwać do końca kwietnia. Potem woda znów zaleje pozostałości wsi.
Zniknęła pod powierzchnią wody
Osada nazywała się Schlesierthal, czyli Śląska Dolina. I jak mówi historyk aż do XIX wieku nie była dobrze rozwinięta. Podlegała pod Zamek Grodno, w okolicy działały kopalnie rud: ołowiu i srebra. Co takiego stało się w XIX wieku, że wieś rozkwitła? Jej malownicze położenie zaczęli doceniać ówcześni turyści, którzy przy okazji odwiedzin pobliskiego zamku ruszali do Śląskiej Doliny. Domy stojące w zielonej niecce, przepływająca obok rzeka i miejscowe gospody zachęcały do odwiedzin. - Wiódł tędy szlak turystyczny ze Świdnicy na Zamek Grodno, a dalej do Jedliny-Zdroju i Głuszycy - przypomina historyk Stanisław Michalik. Osada miała też kameralny kościół. Wszystko to co od czasu do czasu było zalewane wodą. - Powodzie były plagą tego miejsca - przyznaje Michalik.
Miejscowych wysiedlono
Dlatego ówcześni decydenci stwierdzili, że w tym miejscu musi powstać zapora wodna i sztuczne jezioro. Prace rozpoczęto w 1911 roku. Kilka lat później górnicze miasteczko zniknęło z powierzchni ziemi. Tak, jak wcześniej zalewane na skutek powodzi, tak na początku XX wieku pod wodą zniknęło całkowicie. - Gdyby nie decyzja o budowie tamy na Bystrzycy to wieś pewnie dalej by funkcjonowała. Jednak podjęto taką, a nie inną decyzję i wysiedlono miejscową ludność. Osadę zalano wodą, ale moim zdaniem część domów rozebrano - uważa Kazek.
Co skrywa Śląska Dolina mogłyby wyjaśnić badania
Pasjonaci lokalnej historii mówią: może nie jest to wielka sensacja, ale mogłaby być. - Gdyby tylko na ten teren wkroczyli archeolodzy mogliby odkryć pozostałości wsi sięgające XVI-wieku. To w końcu 500 lat historii tego miejsca, jednak brzegi są zbyt zamulone, by zobaczyć tam cokolwiek - opowiada historyk. I dodaje, że jego zdaniem to właśnie tu mogło prowadzić przejście podziemne z Zamku Grodno o którym pisały niemieckie przewodniki z końca XIX i z początku XX wieku.
Pozostałości po zalanej wsi można oglądać do końca kwietnia na terenie Zagórza Śląskiego:
Autor: tam/kv / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: ddz24.eu, fotopolska.eu