Prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz udzielił wywiadu oficjalnej stronie internetowej miasta. Trudne pytania nie padły, co szybko wypunktowali wrocławianie komentujący rozmowę na portalu społecznościowym. Nie zabrakło także wpisów przychylnych prezydentowi Wrocławia, komentarzy, jak się okazało - pisanych z fikcyjnych kont. Dziś nie sposób ich odnaleźć, zostały skasowane. - To fikcyjne konta, w dodatku hodowane bardzo nieprofesjonalnie - ocenia ekspert od marketingu.
15 kwietnia przed godz. 6:00 prezydent Wrocławia spowodował wypadek. Nie ustąpił pierwszeństwa i zderzył się z nadjeżdżającym tramwajem. Jak się później okazało, Dutkiewicz nie posiadał przepustki uprawniającej do jazdy w rejonie Ostrowa Tumskiego, gdzie doszło do zderzenia. Policja ukarała prezydenta mandatem w wysokości 500 zł i 11 punktami karnymi. Rafał Dutkiewicz na kilka tygodni trafił do szpitala.
Po tym zdarzeniu internet zalała fala krytyki pod adresem Dutkiewicza. Internauci zastanawiali się, co prezydent robił o tak wczesnej porze w rejonie Ostrowa Tumskiego. Sam zainteresowany tłumaczył, że jechał na spotkanie z arcybiskupem Henrykiem Gulbinowiczem. Użytkownicy krytykowali go również za łamanie przepisów.
"Szczery do bólu" wywiad?
Wówczas prezydent zdecydował się na "szczery do bólu", jak określiła to redakcja, wywiad dla miejskiego portalu.
- Dziś nie wiem, co bardziej boli: czy połamane kości, czy te wszystkie jakże niepotrzebne kłamstwa i oszczerstwa na mój temat. A przecież nie ma żadnej sensacji. Samochodem jechałem sam. Jechałem na Ostrów Tumski i do pracy. Niestety, wiem też, że bez względu na to, co powiem, złe języki zrobiły już swoje – mówił w wywiadzie prezydent Wrocławia.
Fikcyjni pochlebcy
Pod wywiadem, obok negatywnych komentarzy, pojawiły się też takie mówiące o wybaczeniu i zrozumieniu dla sytuacji, w jakiej się znalazł.
Problem w tym, że osoby, które pozytywnie komentowały wypowiedzi prezydenta... nie istnieją. Ich fotografie pochodzą z zagranicznych banków zdjęć, a konta powstały na chwilę przed publikacją wywiadu i zniknęły tuż po tym, jak zaczęto podważać ich autentyczność.
"Sama uległam wypadkowi złamania miednicy, wielki ból i żmudna rehabilitacja :( Panie Prezydencie, proszę ciężko pracować podczas rehabilitacji, a efekty przyjdą szybko! Zdrowia!" - brzmi komentarz Hanny Gwarkowskiej. Ta, na oko 30-letnia internautka, dorobiła się tylko... 4 znajomych. Co ciekawe, każdy z nich skomentował wywiad z prezydentem Wrocławia.
"Fajny wywiad. Widać, że Pan Prezydent wie, że popełnił głupotę i tyle. Mam już dość czytania rynsztokowych artykułów na poziomie pudelka.pl czy faktu…" - skomentował Andrzej Wołodyński. Jego znajomym jest kolejny studzący emocje użytkownik.
"Trochę kultury ludzie. Jeżeli komuś nie podoba się prezydent, to niech to wyrazi w najbliższych wyborach" – napisał do szydzących z prezydenckiego wywiadu Michał Głogowski, którego zdjęcie na desce snowboardowej można znaleźć na wielu serwisach internetowych.
Wypowiedź Wołodyńskiego poparła również Aga Wariacka, kolejna z grupy fikcyjnych osób.
"Zalatuje Kremlem"
Do odkrycia całej mapy powiązań między fikcyjnymi kontami przyczynił się autor bloga wrocwatch.pl, który napisał o całej sprawie, choć jak sam dodał, nie on ją wychwycił. Internauci sprawą żyją już kilka dni i nie kryją oburzenia.
"To mamienie i oszukiwanie wyborców i wrocławskich podatników. Zalatuje to kremlowskim dziadostwem. To propaganda" - oburza się Mieszko, jeden z mieszkańców stolicy Dolnego Śląska.
Sam autor bloga w tekście pisze: "To atak klonowazeliny".
Każdy może to zrobić?
Magistrat do pisania pozytywnych komentarzy nie przyznaje się. Jego rzecznik Arkadiusz Filipowski odmawia komentarza tłumacząc, że fikcyjne konto w internecie może założyć każdy.
Tymczasem Paweł Czuma, były rzecznik magistratu, dziś wiceprezes Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej, która zarządza miejskim portalem tłumaczył "Gazecie Wrocławskiej", że Agencja nie zamawiała usługi marketingu szeptanego. Przyznaje też, że część komentarzy w serwisie rzeczywiście pochodzi z fikcyjnych kont. Jego zdaniem to norma, a fałszywi użytkownicy pojawiają się w wielu wątkach.
"Zrobione nieprofesjonalnie, słabiutko"
Eksperci przyznają, że takie działania nie są niczym nowym. – Takie mechanizmy są bardzo popularne i stosowane praktycznie wszędzie. Do takich działań wynajmuje się wyspecjalizowane agencje, które posługują się marketingiem szeptanym – mówi Arkadiusz Haszto, ekspert od marketingu mobilnego.
I wyjaśnia, na czym polega ta forma marketingu: pracownicy agencji zakładają po kilkanaście fikcyjnych kont, które są następnie "hodowane" i rozwijane przez jakiś czas. Tak, by nie dało się odróżnić prawdziwego konta od fikcyjnego. Później za pomocą tych kont przekazują pozytywne treści na dany temat. Jak poradziła sobie agencja, która pisała komentarze pod wywiadem z prezydentem? Eksperci nie pozostawiają na jej działaniach suchej nitki. – To zostało zrobione nieprofesjonalnie, wręcz słabiutko – przyznaje ekspert.
Haszto odnosi się również do postawy magistratu po ujawnieniu siatki powiązań między fikcyjnymi postaciami. - Takie pochwalne działania nigdy nie dzieją się bez wiedzy osób odpowiedzialnych za wizerunek. Są one ściśle uzgadniane z PR-owcem, nigdy nie jest tak, że agencje sobie coś wymyślają i robią to na własną rękę. Wszystko poprzedzone jest naradami – twierdzi stanowczo ekspert.
Autor: tam, mir/b/kwoj / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: wroclaw.pl/ facebook.com