Turcja nie weźmie udziału w operacjach zbrojnych przeciwko Państwu Islamskiemu w ramach koalicji międzynarodowej pod wodzą USA - podała AFP, powołując się na źródła rządowe. Ankara może jednak udostępnić jedną ze swych baz dla celów logistycznych.
"Turcja nie będzie uczestniczyć w żadnej operacji zbrojnej i skoncentruje się wyłącznie na operacjach humanitarnych" - poinformowało źródło tureckie, prosząc o zachowanie anonimowości. Według niego Turcja może pozwolić koalicji międzynarodowej na użytkowanie, ale wyłącznie w celach logistycznych, bazy wojskowej w Incirlik na południu kraju. Stany Zjednoczone zabiegają o udział krajów arabskich oraz Turcji w koalicji przeciwko dżihadystom z Państwa Islamskiego, którzy opanowali w ostatnich miesiącach znaczne obszary w Iraku i w Syrii. Na zeszłotygodniowym szczycie NATO prezydent USA Barack Obama rozmawiał na ten temat z prezydentem Turcji Recepem Tayyipem Erdoganem.
"Związane ręce" Ankary
Niedawno turecki minister obrony Ismet Yilmaz powiedział, że Ankara "ma związane ręce", ponieważ w rękach dżihadystów znajduje się 46 obywateli tureckich. Zostali oni pojmani na początku czerwca w irackim Mosulu. Rozmówca AFP powiedział, że sekretarz stanu USA John Kerry będzie w piątek w Ankarze na rozmowach o współpracy krajów regionu przeciwko ekstremistom; strona amerykańska nie potwierdziła informacji o wizycie. Turcja długo była oskarżana przez Zachód o wspieranie radykalnych ugrupowań walczących w Syrii z siłami prezydenta Baszara el-Asada. Ankara odrzucała te oskarżenia, ale - jak przypomina AFP - liczyła na przyspieszenie upadku reżimu Asada. W środę prezydent Obama ogłosił strategię walki z Państwem Islamskim w Iraku i Syrii, która ma być realizowana poprzez uderzenia z powietrza oraz wspieranie sił kurdyjskich i armii irackiej.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Turkish Armed Forces