Przez 45 lat przeciętny Amerykanin musiał sporo się napocić, żeby wyjechać na Kubę. Wszystko przez nałożone prawie pół wieku temu restrykcje, dotyczące podróżowania obywateli USA do reżimu najpierw Fidela, a teraz Raula Castro. Teraz ma to się zmienić, bo grupa amerykańskich senatorów zgłosi we wtorek projekt ustawy znoszącej ten zakaz.
Sponsorami ustawy są demokratyczni senatorowie Byron Dorgan i Christopher Dodd oraz najstarszy rangą republikański senator w Komisji Spraw Zagranicznych Richard Lugar. Zniesienie restrykcji popiera organizacja obrony praw człowieka Human Rights Watch i Amerykańska Izba Handlowa.
Na Kubę mogą jeździć tylko obywatele USA mający bliskie rodziny na Kubie (i to tylko raz na kilka lat) oraz inne osoby za specjalnym zezwoleniem Departamentu Stanu. Zezwolenia wydawane są organizacjom kościelnym, grupom pomocy humanitarnej, dziennikarzom, biznesmenom, politykom i innym Amerykanom udającym się na wyspę w specjalnych celach.
Amerykanie na Kubę jeździli przez Kanadę
Restrykcje są omijane przez wielu Amerykanów, którzy przybywają prywatnie na Kubę okrężną drogą: przez Meksyk lub Kanadę. Za zniesieniem zakazu podróżowania i restrykcji handlowych od dłuższego czasu lobbują środowiska biznesowe, zainteresowane zwiększeniem wymiany handlowej z Kubą. Wszystkie ich próby były jednak dotąd blokowane przez silne lobby kubańskich imigrantów, które wpływa na członków Kongresu z Florydy i New Jersey - stanów o największym skupisku uchodźców z Kuby. Zwolennicy embarga twierdzą, że jego uchylenie tylko wzmocni gospodarczo reżim komunistyczny na Kubie.
Jednak coraz więcej polityków i ekspertów jest zdania, że embargo pomaga reżimowi w Hawanie, gdyż pozwala przypisywać wszelkie jego niepowodzenia ekonomiczne blokadzie ze strony USA. Argumenty takie wysunął m.in. senator Lugar w swym raporcie ogłoszonym w lipcu, postulującym zniesienie restrykcji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu