- Pan Stanisław Piotrowicz nie udzielał żadnej pomocy ani mnie, ani innym osobom związanym z solidarnościowym podziemiem - podkreśla Antoni Pikul w rozmowie z reporterem "Czarno na białym". Były opozycjonista stał się bohaterem burzliwej dyskusji w Sejmie. Partyjni koledzy posła Stanisława Piotrowicza twierdzą, że to działania byłego prokuratora z czasów PRL uchroniły Pikula przed więzieniem.
Antoni Pikul będzie gościem "Faktów po Faktach" w środę o godz. 19.25.
Reporter "Czarno na białym" dotarł do akt IPN, z których wynika, że Stanisław Piotrowicz podpisał się pod aktem oskarżenia przeciwko Antoniemu Pikulowi. Działacz Solidarności został oskarżony w stanie wojennym o nielegalne rozprowadzanie ulotek.
O sprawie wspomnieli w Sejmie politycy opozycji: Jacek Protasiewicz i Krzysztof Brejza. W obronę Piotrowicza wziął poseł PiS Bogdan Rzońca.
- Chcę podziękować panu posłowi Protasiewiczowi za przywołanie nazwiska pana Pikula - powiedział. - To jest mój sąsiad, obecnie wiceburmistrz Jasła. Rozmawiałem wielokrotnie z panem Pikulem o postawie pana posła Piotrowicza i o tej całej sytuacji - stwierdził. Jak dodał, "ze słów pana Antoniego Pikula wynika jednoznacznie, że postawa pana posła, wtedy prokuratora, była jedynym sposobem na uchronienie go przed więzieniem".
- Weźcie sobie to do serca, że to był taki właśnie sposób, zapytajcie pana Pikula, on jest, on żyje, można z nim rozmawiać i nie bójcie się tej prawdy, że to był dobry sposób na obronę poczciwego człowieka i zrobił to pan poseł Piotrowicz - mówił Rzońca.
"To jest absolutna nieprawda"
Reporter "Czarno na białym" zapytał Antoniego Pikula o sprawę sprzed lat i poprosił o skomentowanie sejmowego wystąpienia Rzońcy. - Prawdą jest to, że jesteśmy sąsiadami - przyznaje. - Nie mogę sobie przypomnieć, żebyśmy rozmawiali szczegółowo na temat pana Piotrowicza - wyjaśnia.
Odnosząc się do stwierdzenia, że postawa Piotrowicza "była jedynym sposobem na uchronienie go przed więzieniem", Pikul podkreśla: - To jest nieprawda. To jest absolutna nieprawda, ponieważ pan Piotrowicz żadnej pomocy ani mnie, ani innym osobom związanym z solidarnościowym podziemiem w tym czasie nie udzielił.
W ocenie Pikula Rzońca posłużył się jego nazwiskiem "w niecnej sprawie". - Stosować kłamstwa w takim przypadku nie wolno - zaznacza. - Nie wiem, co nim kierowało. Pewnie poczucie dobrze wykonanej pracy - dodaje. - Jest mi przykro, normalnie po ludzku. Tak nie powinno być - podkreśla.
Były działacz Solidarności wyjaśnia, że Rzońca zadzwonił do niego po swoim sejmowym wystąpieniu, ale nie wspomniał o szczegółach. - Poinformował mnie tylko, że wystąpił w Sejmie, że przedstawił krótką opinię na temat mojego stosunku do pana Piotrowicza - mówi.
"Pan Piotrowicz był po drugiej stronie"
Pikul przesiedział w areszcie trzy miesiące. Groziły mu trzy lata więzienia. W domu czekała na niego żona i dwójka małych dzieci.
- Musiałem się liczyć z tym, że utrata pracy jest czymś, co prędzej czy później nastąpi i nastąpiło - wspomina.
Piotrowicz nie ma sobie nic do zarzucenia. - Ma pan protokół rozprawy? - pyta reportera "Czarno na białym".
- Pan się zdziwi bardzo, jak ja panu przedstawię dokumenty w stosownym czasie. Ja nie mam natomiast obowiązku tłumaczyć, że nie jestem niedźwiedziem. Jeżeli ktoś pod moim adresem wysuwa zarzuty, to powinien się liczyć z wagą tych słów i z konsekwencjami takiego stanu rzeczy - mówi.
- Proszę mi przedstawić protokół rozprawy, z którego będzie wynikało, że to ja tam byłem. I pan się wtedy dowie, że oskarżali zupełnie inni prokuratorzy, a nie ja - zapewnia poseł PiS.
Pikul ostatecznie nie został skazany, a Piotrowicza rzeczywiście nie było na samym procesie. Z Pikulem spotkał się wcześniej w areszcie. - On prowadził moją sprawę, był oskarżycielem jako prokurator. W innym przypadku nie byłby na przeglądaniu papierów i dowodów wszystkich w mojej sprawie - wyjaśnia.
Kiedy toczyła się sprawa Antoniego Pikula, Piotrowicz był wiceprokuratorem rejonowym. Z akt IPN wynika także, że dzisiejszy poseł był w PZPR i należał nawet do egzekutywy tej partii w prokuratorze rejonowej w Krośnie.
- Ja byłem po jednej stronie, uważałem ją za właściwą - opowiada Pikul. - Nie zgadzałem się z tym, co wtedy w Polsce się działo, natomiast pan Piotrowicz był po tej stronie drugiej, po której można było robić karierę, tępiąc takich ludzi jak ja. To była m.in. rola prokuratury ówczesnej - podkreśla.
Kilka miesięcy temu w programie "Piaskiem po oczach" Stanisław Piotrowicz stwierdził, że "w tamtym czasie ponosił większe ryzyko, pomagając tym, którzy roznosili ulotki niż ci, którzy te ulotki roznosili".
- Nie wiem, co ja mam powiedzieć - odpowiada na tę i podobne wypowiedzi Pikul. - Przecież to jest obrzydliwe, z mojego punktu widzenia, że aż mi się nie chce tego komentować - dodaje.
Pikul jest dzisiaj zastępcą wybranego z PiS burmistrza Jasła. Poseł Bogdan Rzońca jest natomiast wpływowym politykiem partii na Podkarpaciu. Jak jednak podkreśla Pikul, zdecydował się głośno mówić o swojej sprawie, bo nie zgadza się na to, "żeby z takiego człowieka robić wzór patrioty i tego, który poucza innych, jak mają postępować, żeby to było uczciwe".
Autor: kg/tr / Źródło: tvn24