Przedstawiciele polskich władz wyruszyli przed północą 9 kwietnia do Smoleńska w związku z trzecią rocznicą katastrofy rządowego Tu-154M. Jak powiedział szef kancelarii premiera Jacek Cichocki, rząd uznał, iż tragedię należy też uczcić w jej miejscu. Polacy mają złożyć wieńce pod obeliskiem upamiętniającym tragedię.
Polska delegacja będzie się składać z ministra obrony Tadeusza Siemoniaka, szefa KPRM Jacka Cichockiego, wiceszefa MSW Stanisława Rakoczego, marszałka Sejmu Cezarego Grabarczyka i szefa BBN gen. Stanisława Kozieja. Ze strony rosyjskiej w obchodach w miejscu katastrofy pojawi się gubernator Smoleńska, który również ma złożyć wieniec. Później polska delegacja ma się udać na cmentarz w Katyniu i tam oddać hołd pomordowanym oficerom.
Nieliczne towarzystwo
Jak powiedział Cichocki, ostateczna decyzja o wyjeździe zapadła dopiero we wtorek wieczorem, było więc bardzo mało czasu na zaproszenie rodzin ofiar katyńskich. Niewiele osób miało się zdecydować na pojechanie z delegacją, z racji na krótki termin decyzji. W wyjeździe do Smoleńska mają nie brać też udziału bliscy ofiar katastrofy smoleńskiej. Według Cichockiego, w tym roku "nie było sygnałów i oczekiwań", że ktoś chciałby jechać do Rosji.
Bliscy będą uczestniczyć w obchodach rocznicy tragedii organizowanych w Polsce.
Autor: mk//kdj / Źródło: tvn24