- Naszą ciocię rozpoznaliśmy dopiero po okazaniu nam czwartego ciała. Mimo wszystko poprosiliśmy o wykonanie badań DNA i otrzymaliśmy zapewnienie, że dokonaliśmy właściwego rozpoznania - twierdzą bliscy Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej. Zaprzeczają tym samym słowom prokuratora generalnego o tym, że pomyłki przy identyfikacji ofiar katastrofy smoleńskiej popełniły dwie rodziny. Oburzony wypowiedzią Andrzeja Seremeta jest też syn Anny Walentynowicz, który nazywa ją "ohydnym kłamstwem".
Bliscy Walentynowicz i Walewskiej-Przyjałkowskiej komentowali wypowiedź prokuratora generalnego, która padła podczas czwartkowej debaty w Sejmie na temat katastrofy Smoleńskiej i zamienienia ciał zmarłych kobiet. - Przyczyną pierwotnej nieprawidłowej identyfikacji wspomnianych dwóch ciał ofiar katastrofy było nietrafne ich rozpoznanie przez członków rodzin - ujawnił Andrzej Seremet.
"My pierwsi poznaliśmy, że to Walentynowicz"
Rodziny i bliscy Walentynowicz i Walewskiej-Przyjałkowskiej zaprzeczają jednak informacji przekazanej przez Seremeta, jakoby to oni odpowiadali za pomyłkę. Krewni byłej wiceprezes fundacji "Golgota Wschodu" - Jerzy Wojtczak i Agnieszka Surmacka - szczegółowo opisali jak wraz z Antonim Wolańskim, bratem ciotecznym Walewskiej-Przyjałkowskiej, rozpoznawali swoją bliską. Udało się to dopiero przy skonfrontowaniu ich z czwartym ciałem.
Twierdzą, że jako pierwsze miało im zostać okazane ciało właśnie Anny Walentynowicz. - My jako pierwsi rozpoznaliśmy, że to nie jest nasza ciocia, tylko pani Walentynowicz - przypomina sobie Wojtczak. jak dodaje, ich obserwację potwierdził syn działaczki Solidarności. - Dla osób postronnych one były podobne z wyglądu, ale my mieliśmy pewność, że to pani Walentynowicz - dodała Surmacka.
- Ciało naszej cioci pokazano nam dopiero jako czwarte. Rozpoznaliśmy ją po szczegółach budowy ciała - wyjaśnia Wojtczak. Rodzina Walewskiej-Przyjałkowskiej ujawnia także, że dla stuprocentowej pewności poprosiła w nocy w rozmowie z minister Ewą Kopacz o wykonanie badania DNA zwłok, które okazano im jako czwarte. Rano, jak twierdzą, otrzymali potwierdzenie telefoniczne, że test wykazał, iż rzeczywiście ciało to należy do ich bliskiej.
Obrączka Walentynowicz przy ciele Walewskiej?
Rodzina Walewskiej-Przyjałkowskiej przypomina sobie też jedną zagadkową okoliczność, która pojawiła się podczas procesu rozpoznawania zwłok. Gdy w Moskwie przeglądali rzeczy osobiste znalezione przy ciele zidentyfikowanym - jak ich zapewniano - jako ciało Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej odkryli zagadkową obrączkę.
Bliskim wydawało się, że nie jest to obrączka ich ciotki. Przysłuchujący się temu Janusz Walentynowicz po opisie przedmiotu stwierdził, że obrączka z pewnością należy do jego matki. - Oddaliśmy mu ją, a całe przekazanie zaprotokołowali Rosjanie - opowiadają krewni Walewskiej-Przyjałkowskiej.
"Słowa Seremeta to ohydne kłamstwo"
Słowa prokuratora generalnego o tym, że to rodziny Walewskiej-Przyjałkowskiej i Walentynowicz źle rozpoznały ich ciała "ohydnym kłastwem" nazywają również syn i wnuk legendarnej działaczki Solidarności. Janusz Walentynowicz ma także żal do Seremeta, że ten nie skontaktował się z nim i jego synem przed wystąpieniem w Sejmie. Zapewnił też, że nie chce z tego robić sprawy politycznej, bo "to sprawa rodzinna".
- Mamy dowody, że Seremet kłamie. On chce odwrócić uwagę opinii publicznej - mówił natomiast Piotr Walentynowicz. Wnuk Anny "Solidarność" stwierdził, że słowa prokuratora generalnego to "pośmiertny policzek", bowiem rodzina nie chciała ujawniać bolesnych szczegółów dotyczących zmarłej. - Tego typu wypowiedzi hańbią tego człowieka i jego urząd - dodał.
Niewyjaśniona zamiana
Prokurator generalny podczas swojego wystąpienia w Sejmie nie wskazywał kiedy mogło dojść do zamiany ciał. Pewne jest jednak ponad wszelką wątpliwość, że spoczęły w źle przypisanych trumnach. Poinformowała o tym we wtorek Naczelna Prokuratura Wojskowa. - Z przeprowadzonych badań genetycznych wynika jednoznacznie, że ekshumowane w zeszłym tygodniu ciała dwóch ofiar katastrofy smoleńskiej "zostały ze sobą wzajemnie zamienione" - podali w oświadczeniu wojskowi prokuratorzy.
Wcześniej w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej wojskowa prokuratura dokonała trzech ekshumacji ofiar tragedii. W ubiegłym roku biegli badali szczątki Zbigniewa Wassermanna, zaś w drugiej połowie marca specjaliści medycyny sądowej dokonali badań ciał Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki. Powodem wszystkich ekshumacji, jak informowała prokuratura, były wątpliwości i rozbieżności między dokumentacją sądowo-medyczną otrzymaną z Rosji a innymi dowodami, na przykład zeznaniami świadków.
Prokuratura podkreślała wtedy jednocześnie, że nie ma wątpliwości dotyczących tożsamości ciał tych trzech ofiar katastrofy, chociaż wykonane po ekshumacji badania rzeczywiście wykazały rozbieżności w dokumentacji sądowo-medycznej przesłanej przez stronę rosyjską.
Autor: ŁOs,mk/fac,tr/k / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/ Abany1, Wikipedia, licencja GNU