- Brzoza została złamana 10 kwietnia w wyniku kolizji. Smoleński ekspert Chris Cieszewski analizował na zdjęciach satelitarnych inny element, nie brzozę. Popełnił błąd twierdząc, że drzewo było złamane przed katastrofą smoleńską. Za brzozę mógł wziąć śmieci - stwierdził w RMF FM Maciej Lasek, przewodniczący zespołu smoleńskiego przy KPRM. Z kolei prokurator generalny Andrzej Seremet powtórzył w Radiu Zet, że prezydencki samolot zahaczył w Smoleńsku o brzozę.
W poniedziałek jeden z prelegentów II konferencji smoleńskiej Chris Cieszewski z amerykańskiego Uniwersytetu Georgii na koniec referatu poświęconego analizie smoleńskiej brzozy, powiedział, iż nie ma wątpliwości, że drzewo było złamane 5 kwietnia albo wcześniej.
Lasek pytany w RMF FM, czy to możliwe, że brzoza została złamana 5, a nie 10 kwietnia, stwierdził: - Nie, brzoza została złamana w wyniku kolizji ze skrzydłem samolotu Tu-154 10 kwietnia.
Zaznaczył, że niektórzy internauci, bazujący praktycznie na tym samym materiale, co Cieszewski, wytknęli mu błąd, wskazujący, że profesor analizował zupełnie inny element.
Chodzi o blogera Forda Prefecta, który wskazał, że to, co profesor wziął za powaloną brzozę, to w istocie worki ze śmieciami.
- Współrzędne tej brzozy, która została przełamana, zostały określone w naszym raporcie, i nie tylko w naszym. Każdy mógł tam podjechać i zobaczyć, jakie są. Nie odpowiadają tym parametrom czy temu miejscu dokładnie, które pokazał pan profesor Cieszewski - powiedział Lasek.
Dopytywany, co w takim razie analizował Cieszewski, odpowiedział: - To jest ślad, który przez niektórych został zidentyfikowany jako śmieci na działce pana doktora Bodina (Rosjanin Nikołaj Bodin to właściciel działki, na której znajdowała się smoleńska brzoza - red.).
- W pierwszym filmie pani Anity Gargas doktor Bodin powiedział, że brzoza się przełamała w momencie, jak samolot się z nią zderzył. W drugim filmie już tej informacji nie zawarto - przypomniał Lasek.
Z kolei o śmieciach Bodin wspominał w relacji zawartej w książce "Ostatni lot. Przyczyny katastrofy smoleńskiej".
- Z mgły wyskoczył prosto na mnie wielki biały odrzutowiec. Byłem przerażony. Samolot leciał kilka metrów nad ziemią. Kiedy upadłem, słyszałem trzask łamiącego się drzewa. Podniosłem głowę i zobaczyłem opadającą koronę brzozy rosnącej przy mojej daczy. W powietrzu wirowały kawałki dachu zerwanego przez podmuch silników. Wszędzie fruwały śmieci, które od dłuższego czasu starałem się zebrać z działki na jedno miejsce, żeby w końcu je wywieźć - mówił.
Seremet: Mamy dowody
Również prokurator generalny Andrzej Seremet stwierdził w Radiu Zet, że prezydencki TU-154 zahaczył w Smoleńsku o brzozę.
Zaznaczył, że prokuratura ma zdjęcia satelitarne i zeznania świadków, z których jasno wynika, że brzoza, o którą zahaczył skrzydłem samolot polskiego prezydenta, rosła 5 kwietnia.
- Dowody, które mamy, nie potwierdzają takiej tezy - powiedział Seremet, nawiązując do wypowiedzi Cieszewskiego, który uważa, że brzoza została ścięta 5 kwietnia albo wcześniej.
Seremet przypomniał też, że w skrzydle samolotu znaleziono elementy drzewa, a w brzozie fragmenty samolotu.
"Fantastyczna teoria"
W ostatnią środę zespół Laska pokazał niepublikowane wcześniej zdjęcia z miejsca katastrofy Tu-154M. Widać na nich elementy samolotu wbite w złamaną brzozę i drewno wbite w urwane skrzydło.
- To kolejna fantastyczna teoria niczym nieudokumentowana, tylko kiepskiej jakości zdjęciami satelitarnymi, a przecież można to zweryfikować w banalny sposób. Wystarczyło spytać właściciela działki, na której stoi brzoza, kiedy została ona złamana - powiedział Edward Łojek z zespołu Laska, pytany o wystąpienie Cieszewskiego.
Autor: MAC/ ola / Źródło: RMF FM, Radio ZET, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KPRM