Nakaz wznowienia śledztwa ws. tworzenia raportu z weryfikacji WSI przez Antoniego Macierewicza to ważna decyzja - ocenił prezydent Bronisław Komorowski. Jak dodał, potwierdza ona, że "złamanie prawa nie może liczyć w prosty sposób na schowanie pod dywan".
W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uchylił w głównym zakresie umorzenie śledztwa ws. nieprawidłowości przy tworzeniu raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych przez Macierewicza, b. szefa komisji weryfikacyjnej WSI. Sąd uwzględnił częściowo zażalenia pokrzywdzonych na umorzenie sprawy przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie. Uchylając umorzenie tego śledztwa, sąd podkreślił, że nie oznacza to, iż obecny poseł PiS musi usłyszeć zarzuty. - To jest ważna decyzja, bo potwierdzająca to, że złamanie prawa nie może liczyć w prosty sposób na schowanie tego pod dywan - powiedział Komorowski we wtorek w radiu Tok FM.
"Kuriozalny argument"
Prezydent dodał, że decyzja prokuratury z 2013 r. o umorzeniu tego śledztwa została podjęta "ze względu na kuriozalny argument, że wiceminister obrony narodowej nie był funkcjonariuszem publicznym czy nie jest jasne, czy jest funkcjonariuszem publicznym". - Dzisiaj sąd to naprawia, ale fakt jest faktem - o wiele lat zostało opóźnione wyjaśnienie sprawy i na wiele lat niektórym się upiekło coś, co nie powinno się upiec, tylko powinno być jednak obnażone i ukarane - ocenił Komorowski. Dodał, że nie ma pewności, "czy upływ czasu nie spowodował tego, że cały szereg spraw może się przedawnić". Przedawnienie w tej sprawie może nastąpić w lutym 2017 r. Komorowski zaznaczył, że nie jest "od obciążania kogokolwiek". - Ciekawi mnie jednak, jakie były motywacje takiej próby udowadniania, że wiceminister obrony narodowej nie jest funkcjonariuszem publicznym. To mnie bardzo interesuje - powiedział.
Wiele nieprawidłowości
W lutym 2007 r. prezydent Lech Kaczyński upublicznił sygnowany przez Macierewicza raport z weryfikacji WSI, które rządzące wówczas PiS zlikwidowało, zarzucając im wiele nieprawidłowości opisanych w raporcie. Na podstawie raportu wszczynano śledztwa ws. przestępstw WSI. Większość umorzono. Osoby wymienione w raporcie jako agenci wytoczyły MON ponad 20 procesów. MON przeprosiło większość z nich; koszty z tego tytułu przekroczyły 1,2 mln zł. Początkowo prokuratura chciała zarzucić Macierewiczowi niedopełnienie obowiązków (jako funkcjonariusza publicznego) przy tworzeniu raportu, poświadczenie w nim nieprawdy oraz pomoc w ujawnieniu w nim tajemnic państwowych. Prokurator generalny Andrzej Seremet dwa razy zwracał jednak prokuraturze wniosek o uchylenie immunitetu posła PiS.
Umorzone śledztwo
To trwające od 2007 r. śledztwo umorzono w grudniu 2013 r. Uznano, że Macierewicz jako szef komisji nie był funkcjonariuszem publicznym, który może odpowiadać za niedopełnienie obowiązków bądź ich przekroczenie. Zdaniem prokuratury był on jedynie "osobą pełniącą funkcję publiczną", a komisja (w której nie był zatrudniony) nie była instytucją państwową, której szef podlega odpowiedzialności, lecz "innym organem państwowym" powołanym do konkretnej sprawy. Według prokuratury raport zaś nie jest dokumentem, do którego odnosi się przestępstwo poświadczenia nieprawdy, bo nie może ono dotyczyć dokumentu "analityczno-ocennego". Sąd okręgowy polecił w poniedziałek, by w ponownym śledztwie prokuratura przeanalizowała status prawny Macierewicza oraz komisji weryfikacyjnej. Ma ona m.in. ponownie przeanalizować, czy był on funkcjonariuszem publicznym, którego może dotyczyć przestępstwo przekroczenia uprawnień - sam sąd tego nie przesądził. Sąd zaprzeczył też tezie prokuratury, by raport był tylko dokumentem "analityczno-ocennym", bo jego treści miały "znaczenie prawne". Świadczy też o tym sposób podania jego treści do publicznej wiadomości (ukazał się w "Monitorze Polskim", gdzie publikuje się akty prawne).
Autor: js//tka / Źródło: PAP