Most Przemysła, wiadukty Lechicka i Droga Dębińska czy przejście podziemne Rondo Żegrze.To m.in. tu grafficiarze będą mogli malować i nie bać się, że łamią prawo. To efekt kampanii "Poznań promuje sztukę nie wandalizm”.
- Akcja ma zmienić wyobrażenie mieszkańców o graffiti i pokazać, że to nie tag czy wulgaryzm, a forma sztuki oraz ciekawy sposób na wyrażenie siebie i upiększenia przestrzeni miejskiej – mówi Grzegorz Polak, inspektor do spraw koordynacji programów w zakresie bezpieczeństwa z urzędu miasta.
Na początek 10 miejsc
Na razie urzędnicy wytypowali 10 obiektów, które należą do Zarządu Dróg Miejskich, a na których może powstać legalne graffiti: ściany pod wiaduktami przy al. Polskiej oraz ulicach Przelot, Hetmańskiej i Lutyckiej, wiadukty na Hetmańskiej i Drodze Dębińskiej, most Przemysła oraz przejścia podziemne pod rondem Żegrze i pod ulicami św. Leonarda i Botanicznej. Niebawem do listy mają zostać dopisane kolejne obiekty, w tym budynki szkół.
– Dobrze pokazuje to przykład Zespołu Szkół na ul. Powstańców Wielkopolskich. Mieli oni problem z wandalami, którzy malowali im ściany, od września 2012 r. jest graffiti i nikt teraz nie niszczy już ścian. W przypadku szkół jednak nie na wszystko możemy pozwolić. Trzeba wcześniej przemyśleć i uzgodnić treść tego co zostanie namalowane – wyjaśnia Polak.
Walka z wiatrakami
Regulamin projektu został opracowany głównie przez środowisko grafficiarzy. Wydział zarządzania kryzysowego i bezpieczeństwa urzędu miasta zadbał o jeden punkt - zgłaszanie informacji o malowaniu. Ma to zapobiec temu, by policja czy straż miejska niepotrzebnie nie podejmowała interwencji w miejscach udostępnionych przez miasto.
Tym bardziej, że Wielkopolski Komendant Wojewódzki Krzysztof Jarosz przeznaczył z policyjnego budżetu 50 tys. zł dla osób, które przyczynią się do złapania grafficiarzy.
- Graffiti i tak jest w przestrzeni publicznej, a grafficiarze potrzebują miejsc do legalnego malowania. Dlaczego więc ich im nie udostępnić? Obiekty w centrum miasta wymagają zgody konserwatora zabytków więc ich wyznaczenie jest trochę bardziej skomplikowane, wymaga dodatkowych uzgodnień. Wśród grafficiarzy jest duża grupa, która chętnie będzie malować w miejscach legalnych, ale część z nich, z szacunków samych grafficiarzy około 20 proc., i tak będzie to robić nielegalnie, gdyż potrzebuje dreszczyku - dodaje Polak.
Kolejne pomysły
Decyzje o wyznaczeniu lokalizacji podjęli zarządcy obiektów.
- Chcemy dotrzeć z programem do spółdzielni mieszkaniowych, wspólnot, a później nawet do szkół, by uświadomić dzieciom, że graffiti niekoniecznie jest wulgaryzmem i może być pewną formą sztuki. Wielu z grafficiarzy to absolwenci lub studenci Akademii Sztuk Pięknych i mogliby nauczyć młodych wyrażania się poprzez grafikę podczas happeningów organizowanych przy okazji malowania szkół, podczas których także policjanci mogliby przedstawić młodzieży jakie są konsekwencje prawne nielegalnego malowania po murach lub niszczenia mienia. Dodatkowo chcemy promować i przedstawiać zarządcom obiektów nowe technologie i rozwiązania w zabezpieczaniu mienia przed tagerami i grafficiarzami - wyjaśnia.
Pomysłów na kolejne miejsca które mogłyby zostać udostępnione grafficiarzom nie brakuje. – Na wiatach przystankowych, jeżeli będą rozbijane szyby, można wstawiać w zamian blachę i udostępnić do pomalowania. Podobnie można zrobić z zamalowanymi i pozaklejanymi plakatami skrzynkami elektrycznymi przy trasach tramwajowych. Na wszystko są fajne pomysły, pytanie tylko czy grafficiarze będą chcieli to wykorzystać – kończy.
Autor: jp/fc/par / Źródło: TVN 24 Poznań
Źródło zdjęcia głównego: Miasto Poznań