Sąd pominął większość punktów zażalenia pokrzywdzonych przez Antoniego Macierewicza i Komisję Weryfikacyjną WSI – uważa Prokuratura Apelacyjna w Warszawie. I żąda, by sąd się nimi zajął.
Prokuratorzy zarzucają Sądowi Okręgowemu w Warszawie, że nie zajął się najważniejszymi punktami z zażaleń pokrzywdzonych na umorzenie śledztwa ws. Macierewicza, pracy Komisji Weryfikacyjnej WSI i przygotowanego przez nią raportu. O tym, że sąd po prostu umył ręce i przerzucił sprawę z powrotem do prokuratury, tvn24.pl informował w poniedziałek. Zażalenia złożyli m.in. b. szef WSI gen. Marek Dukaczewski, były agent wywiadu Aleksander Makowski, biznesmen Zygmunt Solorz-Żak oraz Polsat, ITI i ABW.
"Wysłaliśmy wniosek"
Z dokumentu, do którego dotarł Maciej Duda, dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl, wynika, że prokuratura wnosi "o nie zwracanie akt, a wyznaczenie kolejnego terminu posiedzenia celem rozpoznania zażaleń w całości".
- Potwierdzam, że taki wniosek wysłaliśmy we wtorek do warszawskiego Sądu Okręgowego – powiedział Waldemar Tyl, wiceszef Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.
Prokuratorzy: sąd pomija najważniejszy problem
W piśmie prokuratorzy wyliczają, że sąd pominął pięć punktów z zażaleń. W tym ten najważniejszy: kwestię tego, czy Antoni Macierewicz jako szef Komisji Weryfikacyjnej WSI był funkcjonariuszem publicznym, czy nie.
Tego problemu nie chciał także rozstrzygnąć wcześniej Sąd Najwyższy. Zaś sędzia Anna Wierciszewska-Chojnowska ze stołecznego Sądu Okręgowego w poniedziałek poleciła, by w ponownym śledztwie prokuratura ustaliła status prawny Macierewicza oraz komisji weryfikacyjnej. Według zaleceń sądu prokuratura ma m.in. ponownie przeanalizować, czy Macierewicz był funkcjonariuszem publicznym, którego może dotyczyć przestępstwo przekroczenia uprawnień. Problem w tym, że prokuratura wcześniej parokrotnie i pod różnym kątem już to sprawdzała.
Różne opinie ws. Macierewicza
Do tej pory śledczy, którzy zajmowali się sprawą, mieli sprzeczne zdania co do statusu Macierewicza. Z powodu tych rozbieżności dwoje z nich zrezygnowało z prowadzenia śledztwa.
W efekcie współautor wniosku zrezygnował z dalszego prowadzenia śledztwa, m.in. z powodu odmiennego poglądu od swojego przełożonego, a jego koleżanka została odsunięta od postępowań. Oboje planowali przedstawienie Macierewiczowi wielu zarzutów, m.in. poświadczenia nieprawdy i niedopełnienia obowiązków.
W listopadzie 2013 roku sprawę przejął nowy prokurator - Leszek Stryjewski. Oskarżyciel wrócił właśnie do warszawskiej apelacji po ośmiu miesiącach pracy w Prokuraturze Generalnej. Pracował w Departamencie Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji, w którym nadzorowano śledztwo w sprawie Macierewicza.
Prokurator: Macierewicz nie był funkcjonariuszem
W końcu grudnia prokurator umorzył śledztwo. W połowie uzasadnienia podawał wprawdzie powody, dla których poseł powinien stanąć przed sądem.
Ale w drugiej części podzielił już argumenty prokuratora generalnego, który twierdził: "Nie doszło do przestępstwa, Macierewicz nie jest funkcjonariuszem publicznym, a raport z działalności Komisji Weryfikacyjnej nie jest dokumentem w rozumieniu art. 271 kodeksu karnego. Przepis ten mówi, że 'funkcjonariusz publiczny lub inna osoba uprawniona do wystawienia dokumentu, która poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5'".
Autor: Maciej Duda, dziennikarz śledczy tvn24.pl (m.duda2@tvn.pl) //kka / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24