"Przyznał, że uderzył syna". Trzymiesięczny Leon w szpitalu, ojciec usłyszy zarzuty

Chłopiec trafił do szpitala w Łodzi
Chłopiec trafił do szpitala w Łodzi
Źródło: TVN24 Łódź

Matka zauważyła siniaki na ciele syna i zaalarmowała pomoc społeczną. Lekarz nie miał wątpliwości, że trzymiesięczny Leoś był ofiarą przemocy i poinformował policję. Funkcjonariusze zatrzymali 28-letniego ojca, który w sobotę usłyszy zarzuty.

Pobity chłopiec jest obecnie na oddziale chirurgii szpitala im. M. Konopnickiej w Łodzi. Lekarze twierdzą, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.

- O tym, że w rodzinie z Głowna dzieje się coś złego, zostaliśmy poinformowani przez Powiatowe Centrum Ratunkowe - wyjaśnia mł. asp. Magdalena Czarnacka z policji w Zgierzu.

Funkcjonariusze dowiedzieli się, że Leoś trafił do lekarza po interwencji matki.

- Zobaczyła obrażenia na ciele syna. Skontaktowała się z pomocą społeczną. Potem, razem z pracownikiem społecznym, zaniosła dziecko do lekarza - mówi mł. asp. Czarnacka.

Lekarz stwierdził, że dziecko było ofiarą przemocy.

"Uderzyłem go"

Matka dziecka twierdziła, że zostało ono pobite przez ojca.

- Funkcjonariusze zatrzymali 28-letniego mężczyznę. Podczas zatrzymania przyznał, że "uderzył syna" - mówi policjantka.

Czynności z udziałem zatrzymanego mają odbyć się w sobotę.

- Zaplanowaliśmy przesłuchanie podejrzanego. Na razie nie wiadomo, jakie usłyszy zarzuty - informuje Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury.

Śledczy powołali też biegłego, który ma stwierdzić, czy u niemowlęcia nie doszło do powstania poważniejszych obrażeń.

Bez niebieskiej karty

Para żyła ze sobą w konkubinacie. Jak się dowiedzieliśmy, nie miała założonej niebieskiej karty.

- Do teraz nie mieliśmy żadnych sygnałów, że w tej rodzinie mogą być problemy - przyznaje Magdalena Czarnacka ze zgierskiej policji.

- Sąsiedzi nie słyszeli żadnych niepokojących odgłosów, które mogłyby świadczyć, że występuje tam problem przemocy - zaznacza prokurator Krzysztof Kopania.

Rodzina była pod opieką pomocy społecznej.

Autor: bż/mś / Źródło: TVN24 Łódź

Czytaj także: