- Około 2.50 nad ranem usłyszałem nagle hałas. Spojrzałem przez okno mojego biura i zobaczyłem ją na ziemi - opowiadał o śmierci Magdaleny Żuk lekarz, który zajmował się nią w Egipcie - doktor Ahmed Shawky. Materiał "Uwagi po Uwadze" w TTV.
Shawky wspominał w rozmowie z reporterem "Uwagi!", że Magdalena Żuk przyjechała do szpitala hotelowym samochodem i została posadzona na wózku. - Była senna - dodał.
- Po tym, jak się obudziła, nie była w stanie się z nami komunikować - stwierdził lekarz. Jak dodał, został poinformowany, że kobieta nie jadła od trzech dni i trzeba ją wzmocnić.
"Krzyczała głośno w dziwny sposób"
- Problemy zaczęły się około 11.50. Nagle zaczęła próbować wyjść ze swojego pokoju, chciała chodzić. Wiele osób z personelu próbowało ją zatrzymać. Powiedzieli mi, że była bardzo silna. Krzyczała głośno w dziwny sposób. Dałem jej zastrzyk z midazolamu, żeby zasnęła. Potem zanieśliśmy ją do pokoju. Przywiązałem ją do łóżka - mówił doktor Shawky. Wspomniał, że węzeł nie był mocny. Lekarz stwierdził, że około 2.50 nad ranem usłyszał nagle hałas. - Spojrzałem przez okno mojego biura i zobaczyłem ją na ziemi. Moja żona, która wtedy ze mną była, krzyczała: "Skoczyła, skoczyła" - opowiadał.
- Kiedy udało jej się wyzwolić z więzów, podeszła do okna i próbowała wyskoczyć. Najpierw okno było zamknięte. Groziła pielęgniarce stojakiem i trzymając go, próbowała otworzyć okno. Potem próbowała wyskoczyć. Pielęgniarka złapała ją za nogi, ale została kopnięta i upadła na ziemię. Wstała i ponownie pielęgniarka wciągnęła ją do pokoju. Ale za trzecim razem pacjentka wyskoczyła. Nie stanęła nawet na stoliku, po prostu wyskoczyła - powiedział doktor Shawky.
Śmierć Magdaleny Żuk w Egipcie
Magdalena Żuk zmarła 30 kwietnia w Egipcie. W jednym z tamtejszych kurortów miała spędzić wakacje. Chciała odpocząć i zrobić prezent ukochanemu. Jednak mężczyzna na urlop pojechać nie mógł. Kobieta wsiadła do samolotu sama. Po przyjeździe zaczęła zachowywać się niepokojąco.
Jej stan zaniepokoił bliskich na tyle, że o sprawie powiadomili polską ambasadę w Kairze. Rodzina była w stałym kontakcie z przedstawicielami biura podróży. Zdecydowano, że kobieta wróci wcześniej do Polski. Do samolotu jej jednak nie wpuszczono. Bliskim przekazano, że Żuk była zbyt słaba, by lecieć samodzielnie. Później trafiła do szpitala. Tam - według egipskiego lekarza - wyskoczyła przez okno. W ciężkim stanie została przewieziona do placówki w Hurghadzie.
- Nagle jej serce przestało bić. Reanimowaliśmy ją, robiliśmy wszystko, ale się nie udało - informował Mohamed Samy Gomaa, dyrektor szpitala Red Sea w Hurghadzie.
Śledztwo prowadzone jest w kierunku zabójstwa. Swoje postępowanie prowadzi też strona egipska. A tamtejszy prokurator generalny sprawę objął osobistym nadzorem.
Autor: mart/sk/jb / Źródło: Uwaga po Uwadze TTV
Źródło zdjęcia głównego: Uwaga po Uwadze TTV