W naszej ocenie wyrok jest wyrokiem sprawiedliwym - powiedział po rozprawie dziennikarzom mec. Janusz Kaczmarek, obrońca rodziców zagłodzonej Magdy z Brzeznej. Sąd orzekł, że małżeństwo winne jest co prawda nieumyślnego spowodowania śmierci dziecka, ale do więzienia nie pójdzie. Ma za to społecznie pracować i nie zbliżać się do znachora Marka Haslika, który również odpowiada za śmierć ich dziecka.
Joanna i Michał P. oskarżeni byli o nieumyślne spowodowanie śmierci dziecka i znęcanie się nad nim ze szczególnym okrucieństwem.
Wcześniej rodzice dziewczynki złożyli wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Teraz przychylił się do niego sąd, uznając jednocześnie, że oskarżeni są winni zarzucanych im czynów.
Sąd skazał rodziców na pół roku więzienia, jednak sześć miesięcy, które para spędziła w areszcie, zostało im zaliczone na poczet zasądzonej kary. Sąd zadecydował, że mają też przez dwa lata pracować społecznie, w wymiarze 40 godzin w miesiącu. Mają też wpłacić po 13 tys. złotych na fundusz pomocy ofiarom przestępstw.
Zakaz zbliżania do znachora
Sąd nałożył na parę także zakaz zbliżania się do Marka Haslika, który również odpowiada za śmierć dziewczynki. Rodzice mają się także poddać psychoterapii dla osób z zaburzeniami osobowości.
Wyrok nie jest prawomocny. - Mimo że strony zgodziły się na wydanie wyroku w takiej treści, zarówno oskarżonym i obrońcom przysługuje prawo zaskarżenia tego wyroku - mówił Bogdan Kijak z sądu okręgowego w Nowym Sączu.
"Wyrok sprawiedliwy"
- W naszej ocenie wyrok jest wyrokiem sprawiedliwym. Jest elementem pewnego konsensusu między urzędem prokuratorskim a obroną. Konsensusu, w której z jednej strony są liczne środki karne i kara, która ma charakter wychowawczy, a z drugiej strony pewnej walki, która ma wykazać, że Joanna i Michał to osoby, które są w pełni normalne, w pełni sprawiedliwe, w pełni rodzicielskie i w swoim czasie ulegli pewnej manipulacji, na skutek której doszło do śmierci ich dziecka - mówił po ogłoszeniu wyroku obrońca skazanych mec. Janusz Kaczmarek.
Adwokat dodał, że wniosek o dobrowolne poddanie się karze pozwolił rodzicom uniknąć długiego procesu, podczas którego "rany byłyby rozgrzebywane". - Procesu, w którym zasiadaliby koło osoby, która de facto doprowadziła do tej sytuacji - podkreślał.
Procesy rodziców i znachora miały toczyć się razem. Pierwsza rozprawa miała odbyć się 30 września. Posiedzenie zakończyło się jednak po 20 minutach, bo adwokat pary złożył wniosek o ich dobrowolne poddanie się karze, zaś pełnomocnik pseudolekarza wniósł o zwrócenie akt sprawy prokuraturze.
30 października sąd zadecydował, że proces rodziców zostanie wyłączony do odrębnego postępowania.
Podczas przesłuchań matka dziewczynki przyznała, że w leczeniu córki razem z mężem korzystali z usług znachora. Jej wersję potwierdził także ojciec dziecka.
Akt oskarżenia w sprawie zagłodzonej dziewczynki wpłynął do nowosądeckiego sądu na początku kwietnia tego roku.
Nie przyznawali się do winy
Rodzice dziewczynki byli poddawani obserwacji psychiatrycznej. Według biegłych czyniąc dziecku krzywdę, mieli oni ograniczoną zdolność rozpoznania swojego postępowania. W trakcie śledztwa rodzice nie przyznali się do winy i mówili, że wykonywali polecenia znachora.
Znachorowi grozi pięć lat więzienia
Odrębnie toczy się postępowanie dotyczące Marka Haslika. Uzdrowiciel jest oskarżony o "sprawstwo kierownicze", ponieważ to jego pseudolekarskie porady miały doprowadzić do śmierci dziewczynki. Haslik odpowiada za narażenie dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i w konsekwencji jego zgon oraz za świadczenie usług medycznych bez uprawnień. Pod koniec czerwca ubiegłego roku sąd zgodził się na podanie danych znachora do publicznej wiadomości. Mężczyźnie grozi do pięciu lat więzienia. W śledztwie nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania wyjaśnień.
Znachor świadczył swoje usługi za pieniądze. Z ustaleń śledczych wynika, że w sumie "leczyło" się u niego blisko 60 osób. Za porady mieli płacić od kilku do kilkuset złotych.
Magda zmarła w połowie kwietnia 2014 r. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu było zaniedbanie dziecka i niedożywienie. W chwili zgonu ważyło ono 3,5 kg.
Autor: mmw/i / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24