- On był dziennikarzem. To nie było uprawianie polityki, co czasami się zdarza wśród kolegów dziennikarzy. On po prostu zajmował się dziennikarstwem - mówił o Grzegorzu Miecugowie Tomasz Sianecki, dziennikarz TVN24.
- Grzegorz, zresztą o tym było mówione, był takim specjalistą od żegnania. On żegnał Marcina (Pawłowskiego, dziennikarza TVN24, który w 2004 roku zmarł na chorobę nowotworową w wieku 33 lat - red.). On żegnał ojca świętego Jana Pawła II. Jemu to przypadało zawsze w udziale. W związku z tym pożegnanie jego jest dzisiaj bardzo, ale bardzo trudne - podkreślił Tomasz Sianecki, dziennikarz TVN24 i jeden ze współprowadzących program "Szkło kontaktowe". Sianecki tłumaczył, że trudno mu pożegnać Miecugowa, który zmarł zaledwie kilka godzin wcześniej. - 14:55 to jest ta godzina, którą lekarze podają jako moment, od którego Grzegorz "był" - powiedział.
"Wielokrotnie zaskakiwał"
Sianecki zauważył, że mamy czasy, "gdzie nie ma czegoś takiego, że wszyscy mają jeden konkretny autorytet". Ocenił, że "z obu stron barykady - bo tak ta scena polityczna i dziennikarska się podzieliła" Grzegorz Miecugow miał wielu "przyjaciół, znajomych, uczniów, wyznawców". - To była rzeczywiście wielka postać, która przez dziesięciolecia istniała na scenie dziennikarskiej - dodał.
- On był dziennikarzem. To nie było uprawianie polityki, co czasami się zdarza wśród kolegów dziennikarzy. On po prostu zajmował się dziennikarstwem. A w jaki sposób się tym zajmował, już państwo pewnie najlepiej ocenią i oceniali przez te wszystkie lata - zwrócił się do widzów Sianecki. Opowiadał, że Miecugow otrzymywał od widzów wiele wyrazów szacunku, a także "zdarzały się wyrazy uwielbienia i takiego zwykłego ludzkiego zainteresowania tym, co ma do powiedzenia Grzegorz Miecugow". - Wydawał wiele sądów nieoczywistych. Wielokrotnie zaskakiwał tym, jaki miał stosunek do konkretnych wydarzeń. Był po prostu osobą myślącą, wyciągającą wnioski i w jakiś sposób, moim zdaniem, wpływającą na to, co wokół nas się działo - powiedział.
"Miałem z Grzegorzem najrozmaitsze etapy znajomości"
- Miałem z Grzegorzem najrozmaitsze etapy znajomości. Znamy się najprawdopodobniej od 30 lat i miesiąca - tak to mniej więcej oceniam. Ostatnie lata pomiędzy nami były trudne. To jest taki dzień, kiedy trzeba się do tego przyznać. Były pomiędzy nami relacje w miarę serdeczne - powiem to tak delikatnie. Natomiast zawsze jakąś taką więź, nawet pozawerbalną - mam nadzieje - mieliśmy - wyznał Sianecki.
Przypomniał, że spotkali się 30 lat temu w radiowej Trójce, gdy szefem redakcji "Zapraszamy do Trójki" był właśnie Miecugow.
Zaznaczył, że ich "losy jakoś tak się mocno splotły". - Raz było lepiej, raz było gorzej. Dzisiaj to było straszne. Nie wiem, czy powinienem takie rzeczy mówić. (...) Grzegorz o 10:00 próbował nawiązać kontakt. Jeszcze o 10:00 mówił, a potem ta straszna choroba zabrała go w ciągu dosłownie kilku godzin - wyznał Sianecki. Jeden z prowadzących "Szkło kontaktowe" przypomniał, że jeszcze w sierpniu Miecugow prowadził program. - Pamiętam, że to była środa - dodał. Było to 9 sierpnia.
"To nie jest smutas z telewizji"
- Nie róbmy z Grzegorza aż takiej postaci zadumanej, zamyślonego filozofa - zaznaczył Sianecki. - Widzieliśmy go nie tylko zamyślonego, idącego z pochyloną głową. Widzieliśmy go też opowiadającego anegdoty, będącego duszą towarzystwa. On przecież też taki był. To nie jest smutas z telewizji - podkreślił. - Jego poczucie humoru, jego ulubione anegdoty zapamiętam na zawsze - zaznaczył dziennikarz. - To był bardzo dobry kolega - dodał.
Autor: tmw//rzw / Źródło: tvn24