Gdańska radna Anna K., jej córka oraz mąż blokowała ulicę podczas Marszu Równości. Radna z PiS wykrzykiwała też hasła pod adresem homoseksualistów. Za incydent sprzed dwóch lat cała trójka odpowiedziała dziś przed gdańskim sądem. Ten uznał, że popełnili wykroczenie, ale odstąpił od wymierzenia kary. Wyrok nie jest prawomocny.
Finał sprawy sądowej kontrowersyjnej, gdańskiej radnej i jej rodziny. Chodzi o incydent z maja 2015 r. To wtedy Anna K. wraz z mężem i córką zablokowali Marsz Równości, uniemożliwiając jego uczestnikom przejście ulicami Gdańska.
Rodzina K. usiadła na środku ulicy w pobliżu dworca PKP i nie reagowała na polecenia policji. Nie pozwoliła się też ściągnąć z drogi. Konieczna była interwencja policji. Funkcjonariusze próbowali negocjować z przeciwnikami Marszu Równości. Bezskutecznie.
Dopiero po około 30 minutach marsz mógł ruszyć dalej, a później radna, jej rodzina i jeszcze jeden mężczyzna usłyszeli od policji zarzuty dotyczące zakłócenia legalnej manifestacji. Są skazał ich za to - w trybie nakazowym - na kary grzywny. Wszyscy odwołali się jednak od tego rozstrzygnięcia i dlatego postępowanie ruszyło w normalnym trybie.
"To nie jest koniec"
W piątek zapadł wyrok. Sąd nie miał wątpliwości, że cała trójka popełniła wykroczenie, ale ze względu na ich nienaganny tryb życia odstąpił od kary. Wyrok nie jest jeszcze prawomocny. K. w rozmowie z dziennikarzami przyznali, że jeszcze nie wiedzą czy będą się odwoływać. Ucieszyło ich to, że sąd uznał, że mają nienaganną reputację.
- Nie potrzebujemy łaski sądu, uważamy że zostaliśmy oskarżeni za wierność naszym poglądom. To nie spowoduje, że się przestraszymy. Człowiek jest powołany do tego, żeby przez życie przejść z godnością. To nie jest koniec naszej walki - powiedziała Anna K. telewizji Trwam.
K. pracuje jako nauczycielka historii w jednej ze szkół podstawowych w Gdańsku. Zasiada w Radzie Miasta od 2014 r.
"Zakaz pedałowania"
Głównym organizatorem Marszu Równości było Stowarzyszenie na rzecz osób LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transpłciowych) Tolerado. Impreza rozpoczęła się na Targu Węglowym. Do zebranych przemówili m.in. Wanda Nowicka oraz prezydent Słupska Robert Biedroń.
W kontrmarszu zorganizowanym przez m.in. Obóz Narodowo-Radykalny i Ruch Narodowy uczestniczyło ok. stu osób. Mieli transparenty: "Polska dała wam już prawa. Twa odmienność, twoja sprawa" oraz skandowali: "Zakaz pedałowania", "Pedofile, pederaści, to są Unii entuzjaści", "Tu jest Polska, nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera".
To właśnie z tą drugą grupą sympatyzuje Anna Kołakowska, która dwa lata temu na marszu pojawiła się razem ze swoją rodziną. Towarzyszyła jej m.in. córka Maria, która w ubiegłym roku rozpyliła śmierdzącą substancję podczas czytania kontrowersyjnej sztuki "Golgota Picnic".
To nie koniec sądowych batalii
W ubiegłym roku gdańska radna PiS również próbowała zablokować Marsz Równości. Jak podawała policja osoby, które chciały zablokować marsz w pobliżu Placu Zebrań Ludowych - w tym gdańska radna i jej córka - miały zakłócać porządek, nie stosować się do poleceń funkcjonariuszy i zachowywać się agresywnie.
- Śledczy po analizie materiału dowodowego: dokumentów, zeznań świadków oraz zapisów zabezpieczonych nagrań zdecydowali się postawić zarzuty. Dotyczą one udziału w zbiegowisku, którego uczestnicy wspólnymi siłami dopuścili się gwałtownego zamachu na mienie i inne osoby - mówiła prokurator Tatiana Paszkiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Radnej grożą 3 lata więzienia. Nie przyznała się do winy, złożyła w tej sprawie wyjaśnienia. Media obiegło nagranie, na którym widać jak dwóch policjantów zatrzymuje córkę radnej. Policyjne kontrole wykazały, że policjanci właściwie przeprowadzili zatrzymanie i zachowali się profesjonalnie.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: aa/gp / Źródło: TVN24 Pomorze
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Pomorze