Policja i służby specjalne były przekonane, że podczas wizyty prezydenta USA Baracka Obamy w Polsce przebywała jedna z najgroźniejszych terrorystek na świecie, Samantha Lewthwaite, znana jako "Biała wdowa" - dowiedział się portal tvn24.pl.
Alarmująca informacja pochodziła od brytyjskich służb specjalnych. Do Centrum Antyterrorystycznego ABW trafiła we wtorek, około godziny 16. Wtedy, gdy w oficjalnym harmonogramie wizyty przywódcy USA było spotkanie z prezydentami państw Europy Wschodniej w Pałacu Prezydenckim.
- Kobietę w chuście na głowie rozpoznał Anglik, który pracował w Afryce Północnej, tam gdzie "Biała wdowa" działała. Widział ją na lotnisku i poinformował służby brytyjskie. Informacja brzmiała wiarygodnie, natychmiast rozpoczęliśmy jej weryfikację - mówi nam jedna z osób biorących udział w operacji.
"Poważny sygnał o możliwym zagrożeniu terrorystycznym"
Już po pierwszych działaniach polskich służb alert stał się jeszcze poważniejszy. Z międzynarodowych listów gończych wynikało, że Samantha Lewthwaite używa kilku zestawów fałszywych dokumentów.
- Jedno z tych nazwisk znaleźliśmy w bazach danych Straży Granicznej. Taka osoba kilka razy przyjeżdżała ostatnio do Polski - wyjaśnia nam rozmówca.
W tym samym czasie policjanci przesłuchiwali wielu świadków, którzy we wtorek byli na Okęciu. Dotarli do kierowcy autobusu, który widział kobietę w chuście na głowie, której towarzyszył "śniady mężczyzna". Po dokładnym przeglądzie nagrań z monitoringu okazało się, że taka para wysiadła z autobusu na przystanku przy hotelu Marriott - tam, gdzie miał spędzić jedyną noc w Warszawie prezydent USA wraz ze swoją ekipą.
- Mieliśmy do czynienia z poważnym sygnałem o możliwym zagrożeniu terrorystycznym. Nie mogliśmy tego lekceważyć - mówi rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Nietrafiony trop
Sprawdzenie kolejnych tropów doprowadziło policjantów do domu w okolicy Zamościa. Tam, około godziny 5 nad ranem w środę, znaleziono kobietę, która była przyczyną alarmu. To Polka, która mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii, a przyleciała do rodziny. Jak się okazało, nie ma żadnego związku z terroryzmem.
- Całą operację traktujemy jako ćwiczenia ze sprawności systemu reagowania na zagrożenia terrorystyczne. Od niejasnego, ale poważnego sygnału do znalezienia kobiety minęło 12 godzin - mówi nam wysoki rangą oficer komendy głównej Policji.
"Musieliśmy być w 100 proc. pewni"
Do informacji odniósł się też podczas konferencji prasowej szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.
- Na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej wjechała osoba, która była uderzająco podobna do osoby, która była znana z udziału w zamachach terrorystycznych. Proces sprawdzenia - zarówno jeśli chodzi o te formalne sprawdzenia, czyli dane personalne, zdjęcia - wykazał, że to nie jest ta sama osoba, ale ponieważ potencjalne zagrożenie było bardzo wysokie, nie mogliśmy poprzestać na tak prostej konkluzji, a musieliśmy być pewni w 100 proc., że nie chodzi o tę samą osobę - przekazał.
Jak wyjaśnił, kobietę trzeba było odszukać w przeciągu "paru godzin nocnych od momentu, kiedy powzięliśmy tę informację". Okazało się jednak, że nie jest to poszukiwana terrorystka.
"Biała wdowa", "Dada Muzungu", jedna z groźniejszych terrorystek
O obecnie 30-letniej "Białej wdowie" - czyli Lewthwaite - ostatnio zrobiło się głośno we wrześniu ubiegłego roku po zamachu na centrum handlowe w Nairobi, w którym zginęło ponad 60 osób. Do zamachu przyznała się organizacja Al-Szabab. Uważa się, że wśród terrorystów mogła być także "biała wdowa".
"Białą wdową" Samanthę Lewthwaite nazwano po śmierci jej męża Germaine'a Lindsaya w zamachu samobójczym z 7 lipca 2005 r. na londyńskie metro. Według kenijskiego dziennika "Daily Nation" przez ekstremistów nazywana jest w języku suahili "Dada Muzungu" - "białą siostrą". Lewthwaite, która jeszcze jako nastolatka przeszła na islam, do tej pory przebywała w Afryce Wschodniej. Na nagłówki gazet trafiła po zamachach w Londynie. Jej 19-letni wówczas mąż wysadził się w powietrze na linii Piccadilly, zabijając 26 osób. Była wtedy w siódmym miesiącu ciąży z jego drugim dzieckiem. Trasę Lewthwaite po lipcowych atakach trudno jest prześledzić. Od około dwóch lat jej nazwisko pojawia się w związku z doniesieniami o organizacji zamachów wymierzonych w zachodnie interesy w Kenii.
Autor: Robert Zieliński/nsz /zp / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kenya Police