Służby dostały informację, o podłożeniu bomby w jednym z hosteli. Na szczęście alarm okazał się fałszywy. Dla podejrzanego 33-latka sprawa zakończyła się zarzutem. Dodatkowo nie wiedzie do Polski przez najbliższe siedem lat.
- Kilka dni temu, wolscy policjanci zostali poinformowani, że ma numer alarmowy zatelefonował mężczyzna, który poinformował, że w jednym z hosteli jest podłożona bomba - przekazała nadkom. Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV. Policjanci z Woli mieli dwa zadania do wykonania: zweryfikowanie prawdziwości informacji oraz dotarcie do osoby telefonującej. - Alarm okazał się fałszywy - podkreśliła Sulowska.
Pozostało więc odnalezienie nadawcy wiadomości. Funkcjonariusze zatrzymali podejrzanego 33-latka. Mężczyzna trafił do policyjnej celi.
W prokuraturze podejrzany usłyszał zarzut za wywołanie fałszywego alarmu bombowego. Za to przestępstwo grozi kara do ośmiu lat więzienia. Potem 33-latek został doprowadzony do placówki Straży Granicznej w Warszawie i odstawiony do granicy i przekazany ukraińskim służbom granicznym. Mężczyzna został deportowany na podstawie art. 302 ust. 1 pkt 9 ustawy o cudzoziemcach, czyli stwarzania zagrożenia dla bezpieczeństwa i porządku publicznego RP. Ma siedmioletni zakaz wjazdu do Polski.
Decyzję o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu wydaje się cudzoziemcowi, gdy wymagają tego względy obronności lub bezpieczeństwa państwa lub ochrony bezpieczeństwa i porządku publicznego lub interes Rzeczypospolitej Polskiejart. 302 ust. 1 pkt 9 ustawy o cudzoziemcach
Jak doprecyzowała nam Sulowska, z mężczyzną zostały przeprowadzone czynności podczas przesłuchania, więc jego nieobecność w kraju nie wpływa na prowadzenie sprawy. - Postępowanie przygotowawcze trwa. W sprawie zostanie skierowany akt oskarżenia do sądu - podsumowała.
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: KRP IV