Powodem rezygnacji z podpisania kontraktu na śmigłowce Caracal było niewypełnienie zobowiązań offsetowych - oświadczyło w piątek Ministerstwo Obrony Narodowej. To reakcja na słowa Wacława Berczyńskiego, który stwierdził, że to on "wykończył caracale".
"W związku z wywiadem, który ukazał się w dzisiejszym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej" z dr. Wacławem Berczyńskim, przewodniczącym Podkomisji do Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego informuję, że rezygnacja z kontraktu na śmigłowce Caracal nastąpiła na skutek niewywiązania się z zobowiązań offsetowych przez stronę francuską" - napisała w przesłanym komunikacie rzeczniczka resortu mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz.
Przypomniała, że negocjacjami offsetowymi zajmowało się Ministerstwo Gospodarki (obecnie resort rozwoju i finansów), w skład 19-osobowego zespołu badającego oferty offsetowe weszło siedmiu przedstawicieli MON, a 4 października ub. r. minister rozwoju zakończył negocjacje offsetowe. Zaznaczyła, że "wypowiedź dr. Wacława Berczyńskiego nie ma żadnego związku z prowadzonymi i zakończonymi negocjacjami umowy offsetowej ws. kontraktu na zakup śmigłowców Caracal", podkreślając, że Berczyński nie był członkiem zespołu, który badał oferty offsetowe, "nie wypowiadał się na ten temat, nie informował Ministra Obrony Narodowej o swoim stanowisku i nie miał żadnych podstaw do wpływania na kształtowanie się decyzji Ministerstwa Rozwoju i Finansów".
"To ja wykończyłem caracale"
W wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" Berczyński - szef podkomisji ds. ponownego zbadania katastrofy pod Smoleńskiem - był pytany przez, czy został przez szefa MON Antoniego Macierewicza obsadzony na stanowisku prezesa rady nadzorczej Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 1 w Łodzi, (które remontują śmigłowce - red.), by mieć ułatwioną pracę w podkomisji i móc przeprowadzać badania. W odpowiedzi Berczyński powiedział m.in.: "Nie wiem, czy pani wie, ale to ja wykończyłem caracale. Znam się na tym, znam się na śmigłowcach, znam się na lotnictwie".
- Pamiętam, jak przeczytałem o tych caracalach, o tym, że polski rząd zamierza je kupić, to mi włosy stanęły dęba. Markowi Pyzie w piśmie "wSieci" powiedziałem, że to jest przekręt, że Polska nie może tak strasznie przepłacać – i się zaczęło. To był kwiecień 2015 r., jeszcze rządziła PO. Potem wybory wygrał PiS, ministrem obrony został Antoni Macierewicz, który powiedział: bądź moim pełnomocnikiem w sprawie śmigłowców. I tak, krok po kroku, zaproponowano mi, bym włączył się w pracę w WZL w Łodzi, w których powstają właśnie helikoptery. I powiem pani, że z przyjemnością się zgodziłem - opowiada Berczyński.
Szef podkomisji zapytany o to, jaką rolę pełni w spółce, odpowiedział, że "formalnie został wybrany na prezesa rady nadzorczej" i przyznaje, że otrzymuje za pełnienie tej funkcji 3 tys. zł.
"Ktoś tutaj kłamie"
Były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak komentując przed południem na konferencji prasowej słowa Berczyńskiego mówił, że sprawa powinna z urzędu być podjęta przez prokuraturę lub komisję śledczą, powołanie której wcześniej postulowała Platforma.
Po oświadczeniu MON powiedział, że tym bardziej sprawa kwalifikuje się do prokuratury.
- Rzeczywiście ktoś tutaj kłamie - stwierdził. - Chyba, że pan Berczyński jest osobą kompletnie niewiarygodną, bo tak należy czytać to oświadczenie Ministerstwa Obrony Narodowej - dodał. W jego opinii, naturalną konsekwencją oświadczenia MON powinno być odwołanie Berczyńskiego z podkomisji smoleńskiej, bo będzie ośmieszał jej działanie.
Zerwane negocjacje
Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wstępnie wybrało ofertę europejskiej grupy Airbus Helicopters z maszyną H225M Caracal, uznając, że tylko ona spełniła wymogi formalne.
Oferty konkurencji odrzucono m.in. ze względu na zbyt odległy termin dostawy (śmigłowce AW149 oferowane przez WSK-PZL Świdnik będące własnością włoskiej Leonardo Helicopters) i brak uzbrojenia (Black Hawk w wersji eksportowej, które oferowały PZL Mielec należące do amerykańskiej firmy Sikorsky). 30 września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu. Zaprotestowały będące wówczas w opozycji PiS oraz związki zawodowe działające w zakładach w Mielcu i Świdniku. Ówczesny szef MON Tomasz Siemoniak wielokrotnie podkreślał, że przetarg był rzetelny, a warunki dla wszystkich oferentów były takie same. W maju 2015 r. PiS w sprawie przetargu zawiadomiło prokuraturę, która początkowo odmówiła wszczęcia śledztwa. 30 września 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej, której podpisanie było warunkiem zawarcia kontraktu na dostawę wiropłatów. Antoni Macierewicz po objęciu funkcji szefa MON podjął decyzję o przeglądzie postępowań dotyczących zakupów, w tym na śmigłowce. Na początku października 2016 ub.r. Ministerstwo Rozwoju, które negocjowało offset, uznało dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Według rządu, oferta nie odpowiadała interesom ekonomicznym i bezpieczeństwa Polski, a wartość proponowanego offsetu była niższa od oczekiwanej. Również w październiku ub.r. szef MON zapowiedział, że Wojskom Specjalnym zostaną w najbliższych miesiącach dostarczone maszyny Black Hawk. MON zapowiedziało wówczas nowe postępowanie ws. zakupu śmigłowców w trybie pilnej potrzeby operacyjnej.
Autor: js/ja / Źródło: PAP, Dziennik Gazeta Prawna, TVN24