Nauczycielka, która zaklejała usta dzieciom i kazała im zimą uczyć się przy otwartych oknach oraz musztra prawie wojskowa dla dzieci z klas terapeutycznych - to dwie szkolne afery, o których ostatnio było głośno w mediach. Jednak to zupełnie różne sprawy, ale obie każą zadać pytanie o granicę między dyscypliną i rygorem a bezpieczeństwem w szkole. Pytanie wyjątkowo zasadne w Szczodrem, koło Wrocławia, bo tam mamy zaskakujący zwrot akcji. Krytyka i złość mieszkańców skupiły się nie na nauczycielce, która zaklejała usta i straszyła dzieci, ale na rodzicach, którzy całą sprawę ujawnili. Bo - jak usłyszał nasz reporter - na wsi lekarz i nauczyciel to świętość. Trudno teraz przesądzać, czy to właśnie z tego powodu nikt w szkole nie reagował na zachowanie nauczycielki, ale trudno też uwierzyć, że nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, co się tam dzieje. Tym bardziej, że na jaw wychodzą nowe fakty.