"Zielone ludziki", "turyści Putina", "krymska samoobrona" - na tych trzech filarach opierały się działania Rosji na Krymie. Nie mniej ważna była towarzysząca im kampania dezinformacji. Wszak jeszcze 4 marca Putin mówił, że pomysł anektowania Krymu "nie jest rozważany". Poszło gładko, o czym świadczy liczba ofiar - zginęło jedynie dwóch ukraińskich wojskowych i prorosyjski aktywista. O sukcesie aneksji przesądziła jednak wcale nie siła Rosji, ale słabość Ukrainy.