"To najgorsze oświadczenie, jakie mógł złożyć Zełenski, a Ameryka nie będzie tego dłużej tolerować! O tym właśnie mówiłem, ten facet nie chce pokoju, dopóki ma poparcie Ameryki" - napisał w mediach społecznościowych Donald Trump. We wpisie udostępnił link do artykułu zatytułowanego: "Zełenski mówi, że koniec wojny z Rosją jest 'bardzo, bardzo odległy'". Dzień wcześniej prezydent Ukrainy informował, że od piątku - kiedy doszło do kłótni liderów - Waszyngton i Kijów komunikowały się ze sobą. Zastrzegł przy tym, że odbywało się to "nie na jego poziomie".
Donald Trump opublikował w poniedziałek na swojej platformie Truth Social wpis, uderzający w Wołodymyra Zełenskiego. Zalinkował w nim do artykułu agencji AP o tytule: "Zełenski mówi, że koniec wojny z Rosją jest 'bardzo, bardzo odległy'".
"To najgorsze oświadczenie, jakie mógł złożyć Zełenski, a Ameryka nie będzie tego dłużej tolerować! O tym właśnie mówiłem, ten facet nie chce pokoju, dopóki ma poparcie Ameryki, a Europa na spotkaniu z Zełenskim oświadczyła wprost, że nie może wykonać tego zadania bez USA" - napisał prezydent Stanów Zjednoczonych. "Prawdopodobnie nie jest to świetne oświadczenie, jeśli chodzi o demonstrację siły przeciwko Rosji. Co oni sobie myślą?" - dodał.
Zełenski: Ukraina i USA pozostają w kontakcie
W artykule opublikowanym w poście przez Trumpa znalazły się wypowiedzi szefa ukraińskiego państwa z niedzieli, po londyńskim nieformalnym szczycie europejskich liderów z udziałem premiera Kanady w sprawie wojny w Ukrainie i bezpieczeństwa Europy.
W rozmowie z dziennikarzami przed wyjazdem z Wielkiej Brytanii ocenił, że porozumienie kończące wojnę z Rosją "jest wciąż bardzo, bardzo odległe". Mówił też, że spodziewa się nadal otrzymywać amerykańskie wsparcie pomimo napiętych stosunków z Trumpem. - Myślę, że nasze stosunki będą kontynuowane, ponieważ nie są to stosunki okazjonalne - wskazywał. Wyraził przekonanie, że może odbudować relację z Donaldem Trumpem po ich sporze i że rozmowy należy kontynuować w innym formacie.
Według niego "Ukraina ma wystarczająco silne partnerstwo ze Stanami Zjednoczonymi", aby utrzymać przepływ pomocy dla Kijowa. Przyznał, że nie sądzi, aby USA przestały wspierać jego kraj, ale zaznaczył jednocześnie, że pracuje nad tym, by przygotować się na różne wyzwania.
Zapewnił również, że nadal jest gotowy, by podpisać z USA umowę o minerałach. - Naszą polityką jest kontynuowanie tego, co wydarzyło się w przeszłości, jesteśmy konstruktywni. Jeśli zgodziliśmy się podpisać umowę o wydobyciu minerałów, jesteśmy gotowi ją podpisać - oświadczył. Dodał, że "umowa leży na stole" i "zostanie podpisana, jeśli strony będą gotowe".
Jak zauważa BBC, Zełenski nawiązał też do swojej kłótni z prezydentem USA, do której doszło w piątek w Białym Domu. Twierdził, że relacje Ukrainy z USA będą kontynuowane. Dodał, iż jest "pewien, że ta sytuacja minie". Przekazał też, że Kijów i Waszyngton komunikowały się od piątku. - Ale nie na moim poziomie - zastrzegł.
Ukraiński przywódca powiedział również, że "porażka Ukrainy nie oznaczałaby tylko sukcesu Putina". - Byłaby porażką Europy i byłaby porażką USA - stwierdził.
CZYTAJ TEŻ: Zełenski: mogę odbudować relacje z Trumpem
Zełenski: ktoś, kto chce prowadzić negocjacje, nie atakuje ludzi rakietami
W poniedziałek zaś Zełenski napisał na Telegramie: "Rosja nie chce pokoju i kontynuuje terror powietrzny: w minionym tygodniu użyto przeciwko Ukrainie ponad 1050 dronów uderzeniowych, niemal 1300 bomb lotniczych i ponad 20 rakiet, aby niszczyć miasta i zabijać ludzi".
Jak podkreślił, Ukraina walczy o normalne i bezpieczne życie, na które zasługuje oraz o pokój, który będzie sprawiedliwy i niezawodny. "Chcemy, żeby ta wojna się skończyła" - dodał.
Zełenski zaznaczył również, że aby Rosja przestała atakować, "potrzebujemy wielkiej wspólnej siły pokoju". "Wzmocnienie naszej obrony powietrznej, wsparcie armii oraz skuteczne gwarancje bezpieczeństwa, które uniemożliwią powrót rosyjskiej agresji i na tym musimy się skupić" - wskazał.
"Wierzymy w siłę jedności i z pewnością przywrócimy trwały pokój" - podkreślił prezydent.
Źródło: PAP, BBC, tvn24.pl, AP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/JIM LO SCALZO