Radykalnie zaostrzone badania techniczne wyeliminują niesprawne pojazdy - napisał w poniedziałek "Dziennik Gazeta Prawna". W Ministerstwie Transportu specjalna grupa robocza pracuje nad nowymi rozwiązaniami. Po wprowadzeniu zmian na ulicach ma poruszać się mniej starych pojazdów, a policja łatwiej wyszuka auta bez ważnych badań.
Jak twierdzi "DGP" większość badań technicznych samochodów w Polsce to fikcja. "W efekcie w Polsce tylko niecałe 2 proc. aut nie przechodzi badań technicznych, przy czym średni ich wiek to 15 lat".
Ministerstwo Transportu chce, by sytuacja w Polsce była bliższa tej, która obecnie panuje w Skandynawii. Tam badań nie przechodzi ok. 25-30 proc. samochodów. Na Łotwie nawet 50 proc. Sprawia to, że na ulice wyjeżdża tam zdecydowanie mniej starych aut.
O tym, że badania pojazdów to fikcja, diagności mówią otwarcie. - Mamy dobrych fachowców i najlepszy sprzęt, ale system nie zachęca do uczciwości - przyznaje dla "DGP" Leszek Turek, prezes Polskiej Izby Stacji Kontroli Pojazdów.
Wyższe kary i mandaty
W resorcie transportu powołano grupę roboczą, która do końca roku wypracuje rekomendacje do zmian w przepisach "zarówno tych dotyczących kontroli nad miejscami, gdzie bada się auta, jak i tych związanych ze stanem technicznym samych pojazdów" - czytamy.
Po zmianach kierowcy mieliby zamieszczać na przedniej szybie lub tablicy rejestracyjnej naklejkę o pozytywnym wyniku badania technicznego. Ma to ułatwić policji szybsze wychwytywanie pojazdów, które nie przeszły wymaganej kontroli. Ma to też podnieść wysokość mandatu w zależności od czasu, w jakim dany samochód jeździ bez badania.
Z informacji gazety wynika też, że do stacji diagnostycznych ma zostać wprowadzony obowiązkowy monitoring, "na podstawie którego można byłoby sprawdzić, czy auto rzeczywiście zaliczyło test". Kary mają też zostać podwyższone dla nieuczciwych diagnostów.
Autor: zś/tr / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24