To było jesienne "trzęsienie ziemi" w polskiej piłce. Wstrząs w PZPN zmiótł z piłkarskiej powierzchni Grzegorza Latę. Na taki efekt były prezes w dużej mierze zapracował sam – czteroletnią kadencją naznaczoną pasmem porażek wizerunkowych i merytorycznych. Stracił poparcie w terenie i do nowych wyborów już nie stanął. W nowym rozdaniu zwyciężył Zbigniew Boniek.
Lista wpadek Laty była długa. Kierowanie polską piłką rozpoczął od dyplomatycznej wpadki i deklaracji, że "Euro możemy zorganizować z Niemcami".
Później w równie kompromitujący sposób zwolnił Leo Beenhakkera – z Holendrem rozstał się przed telewizyjną kamerą.
Odleciał orzeł
Ale grunt pod nogami Lacie tak naprawdę zaczął się palić ponad rok temu. Aferą z koszulkami reprezentacji bez orła podzielił i tak podzielone władze PZPN, stracił w oczach nawet swoich popleczników. Do pieca mocno dołożyła tzw. afera taśmowa i podejrzenie wzięcia przez Latę i jego świtę łapówki przy okazji kupna działki pod budowę siedziby związku.
Czas Laty w PZPN bezpowrotnie się kończył. Gwoździem do trumny dla notorycznie kompromitującego się prezesa była nieudana próba zebrania obowiązkowych 15 głosów poparcia. Bez nich nie było mowy o kandydowaniu. Nim odszedł, zaliczył jeszcze jedną wpadkę: PZPN wspólnie z NCS zafundowały Polakom "Basen Narodowy".
Przyszedł Boniek
W swoim drugim podejściu do związkowych bram wybory wygrał Zbigniew Boniek. Związkowy beton wreszcie skruszał, czego wyrazem było wprowadzenie do władz piłkarskiej centrali powiewu młodości (wiceprezesami zostali byli reprezentanci Polski Roman Kosecki i Marek Koźmiński, sekretarzem 33-letni Maciej Sawicki).
- Trzeba zacząć normalnie funkcjonować – zapowiedział nowy prezes, a wprowadzenie normalności rozpoczął od sprzątania stajni Augiasza. Dwa miesiące zajęło mu przeglądanie umów i dokumentów pozostawionych mu przez poprzednika. Odkrył, że szofer Laty w 2012 roku otrzymał 100 tys. zł premii, a po audycie nowy prezes wycofał się z nieopłacalnej budowy siedziby na warszawskim Wilanowie.
"Zibi" zastał Fornalika
W schedzie po Lacie dostał również nowego selekcjonera Waldemara Fornalika. Ale na ocenę tej nominacji przyjdzie poczekać do końca mundialowych eliminacji. Na razie architekt wicemistrzostwa kraju Ruchu Chorzów nie zawodzi.
W zdewastowaną po blamażu na Euro 2012 kadrę tchnął nowego ducha, przebudował ją i odmłodził. Efekty są nadspodziewanie dobre – w grupie z Anglią, Czarnogórą i Ukrainą (z nią zagramy w marcu) jeszcze nie przegraliśmy.
Jest szansa, że kolejny rok dla polskiej piłki będzie lepszy do poprzedniego.
Autor: twis//bgr/k / Źródło: tvn24.pl