To była największa katastrofa kolejowa w Polsce od lat. Na początku marca pod Szczekocinami w wyniku czołowego zderzenia pociągów zginęło 16 osób, a prawie 60 zostało rannych. Zarzuty usłyszało dwoje dyżurnych ruchu.
Wieczór, 3 marca, mała miejscowość Szczekociny w woj. śląskim. Po jednym torze, wprost na siebie, z prędkością ok. 100 km/h jadą dwa pociągi - właściwym torem skład relacji Przemyśl-Warszawa i nie swoim Warszawa Wschodnia-Kraków.
O 20.57 dochodzi do czołowego zdarzenia. W wielogodzinnej akcji ratunkowej udział bierze kilkuset strażaków i policjantów. Pomagają mieszkańcy pobliskich domów. Nie wszystkich daje się uratować. W wyniku katastrofy ginie 16 osób, 57 zostaje rannych. Na miejsce wypadku przybywają najwyżsi przedstawiciele państwa - premier, prezydent, ministrowie. Bronisław Komorowski podejmuje decyzje o wprowadzeniu dwudniowej żałoby narodowej. Zarzuty dla dyżurnych ruchu Przyczyn katastrofy szuka prokuratura. W wyniku śledztwa zarzuty dostaje dyżurny ruchu z węzła kolejowego w Starzynach, który według śledczych doprowadził do skierowania pociągu Warszawa-Kraków na niewłaściwy tor, co spowodowało czołowe zderzenie z drugim składem. Formalnie zarzuty postawiono dopiero po kilku miesiącach, bo dyżurny po katastrofie trafił na leczenie psychiatryczne. Zarzuty otrzymała także dyżurna ruchu z węzła ze Sprowy. Według śledczych wydała zezwolenie na wjazd pociągu relacji Przemyśl-Warszawa na tor, po którym jechał już pociąg z Warszawy do Krakowa. Według prokuratorów dyżurna nie sprawdziła też, dlaczego tor jest zajęty, co było jej sygnalizowane przez system kontroli ruchu. Obydwojgu dyżurnym postawiono zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy kolejowej. Dyżurny ze Starzyn ponadto jest podejrzany o poświadczenie nieprawdy w dokumentacji dotyczącej ruchu pociągów. Bez hamowania W dalszym śledztwie biegli ustalili, że pociąg jadący po nieprawidłowym torze przed katastrofą zwolnił do 40 km/h. Okazało się jednak, że skład będący na właściwym torze w ogóle nie zaczął hamować. W grudniu prokuratura podjęła decyzję o przedłużenia śledztwa ws. katastrofy. Ma trwać do 3 marca 2013 roku.
Autor: nsz / Źródło: tvn24.pl