Jeżeli ktoś wątpił, że Ohio to najważniejszy stan w wyścigu wyborczym w USA, to we wtorkowe popołudnie na pewno dał się przekonać. Mitt Romney, jego kandydat na wiceprezydenta Paul Ryan i wiceprezydent Joe Biden wylądowali na lotnisku w Cleveland w odstępie kilkunastu minut w trzech samolotach.
Najpierw na lotnisku wylądował Romney, który jednak nie wyszedł od razu z samolotu i postanowił zaczekać na swoją prawą rękę, czyli Paula Ryana. Jego zdziwienie musiało być więc spore, gdy nagle na drugim pasie pojawił się Air Force Two z zastępcą Baracka Obamy na pokładzie.
Biden szybszy, Romney z burgerem
Wizyta Bidena była niezapowiedziana, ale - jak podał Biały Dom - od dawna planowana. Wygląda więc na to, że wiceprezydent pojawił się w Ohio pod nieobecność prezydenta Obamy, który cały ostatni dzień spędza w Chicago, by odwrócić dużą część uwagi od kandydata republikanów.
Dopiero kilka minut po Bidenie na płycie lotniska pojawił się Ryan. Biden w tym czasie wsiadł już do rządowej limuzyny i ruszył do centrum Cleveland. Zjadł obiad w greckiej restauracji, rozmawiał kilkadziesiąt minut z wyborcami, a wszystkiemu towarzyszyły oczywiście kamery.
W tym czasie Romney i Ryan dopiero wysiadali z samolotów i ruszali w stronę centrum miasta. Biden wrócił na pas startowy po kilku godzinach i po raz ostatni pozował do zdjęć. Gdy Air Force Two wznosił się w kierunku Chicago, gdzie na Bidena czekał Obama, Romney i Ryan jedli burgery w popularnej sieci fast-foodów "Wendy's", a po około dwóch godzinach wrócili na lotnisko, by kontynuować podróż do Pittsburga i Bostonu.
Ohio to jeden z tzw. "swing states" - stanów, w których wynik wyborów jest najmniej pewny. Amerykanie wybierają w nim 18 elektorów i te 18 głosów w dużej mierze zawsze decyduje o wyniku prezydenckiego wyścigu. Żaden republikański kandydat w ostatnich 50 latach nie wygrał wyborów nie zdobywając tego stanu.
Ostatnie sondaże pokazują, że Obama i Romney cieszą się tam niemal identycznym poparciem.
Autor: adso\mtom / Źródło: Reuters