Wrocławska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie awarii samolotu do której doszło na miejscowym lotnisku. Po wylądowaniu maszyny z Warszawy w samolocie pękły dwie opony. Nikomu nic się nie stało.
Do zdarzenia doszło w czwartkowe popołudnie. - W samolocie strzeliły opony. Najpierw jedna, po chwili druga - relacjonował pan Michał. Pierwszą informację o incydencie na wrocławskim lotnisku dostaliśmy na Kontakt24.
Samolot zablokował pas startowy. Przez kilka godzin praca lotniska była sparaliżowana. Odwołano niektóre loty, inne były opóźnione. Jak poinformowało biuro prasowe PLL LOT, po wylądowaniu na lotnisku we Wrocławiu, doszło do uszkodzenia jednej z goleni podwozia.
Kilkugodzinne oględziny śledczych
- Na miejscu zdarzenia pracowało dwóch prokuratorów wyspecjalizowanych w prowadzeniu spraw dotyczących katastrof lotniczych. Do późnych godzin nocnych wraz z policjantami oraz technikiem kryminalistycznym, prowadzili oględziny miejsca zdarzenia i uszkodzonego samolotu - informuje Małgorzata Klaus z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. I dodaje, że teraz śledczy będą musieli zbadać dokumentację pozyskaną z portu lotniczego, dokumentację uzyskaną od linii lotniczych, m.in. listę pasażerów oraz zapis rozmów załogi maszyny z wieżą kontroli lotów.
Badanie pod nadzorem PKBWL
Jak pisze "Gazeta Wrocławska" Maciej Lasek, przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, stwierdził, że incydent będzie badany nie bezpośrednio przez PKBWL, a tylko "pod jej nadzorem". Zdarzenie ma przeanalizować firma do której należy samolot. Jak pisze lokalny dziennik wszystko dlatego, że całe zdarzenie uznano właśnie za incydent mniejszej rangi w którym nie było poważniejszego zagrożenia.
Do zdarzenia doszło na pasie wrocławskiego lotniska im. Mikołaja Kopernika:
Autor: tam / Źródło: TVN24 Wrocław, Gazeta Wrocławska
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt24, TVN24 Wrocław | Michal, D. Rudnicki